Rozdział 40 "w tej"

1.1K 146 134
                                    


Mark nie mógł ostatnio zrozumieć huśtawki nastrojów swojego chłopaka. Rozumiał, że ich związek przechodzi na następny poziom, gdzie kończą się słodkie słówka i patrzenie sobie w oczy, a zaczyna się życie u boku drugiego człowieka i z tym drugim człowiekiem. Najwyraźniej Donghyuck przechodził to gorzej niż Mark.

- Możesz mi podać chodź jeden argument dlaczego to jest dobry pomysł? – Młodszy stał opary o framugę z rękami skrzyżowanymi na piersi.

- Nie mogę. – Uśmiechnął się Mark wiążąc zimowe bytu. – Ale i tak to zrobię.

Donghyuck nastroszył się i fuknął.

- Myślałem, że ty najbardziej z nas wszystkich chciałeś zakończyć tą sprawę z listami.

- Chcę ją zakończyć, ale pierwszy raz możemy być krok przed „M".

- Ale po co? To już koniec. Jeno i Jaemin wrócą i wszystko będzie dobrze. – Głos Hyucka nadal był napięty nieco piskliwy.

- A jeśli nie? – Mark podszedł i złapał Donghycka za dłonie, poczekał aż ten na niego spojrzy, a później wyjaśnił po raz kolejny. – Ten cały „M" zaniesie list do dziupli w drzewie, kiedy Jeno i Jaemin będą w kawiarni, więc jeśli się tam zaczaję i poczekam, uda mi się...

- Co ci się uda? – Zapytał ściskając jego dłonie. – Co zrobisz jak go zobaczysz?

- Nic. – Mark wzruszył ramionami. – Chcę tylko wiedzieć kto to jest.

- Tylko dlatego, warto ryzykować? – Donghyuck westchnął głęboko i zaplótł ręce na karku Marka.

- W naszym otoczeniu jest ktoś, kto groził mojemu bratu. Nie mogę spać spokojnie, wiedząc że ktoś taki jest w pobliżu. Za każdym razem jak nie ma cię w pobliżu, umieram ze strachu. – Wyznał szeptem i objął Donghyucka w talii.

Hyuck westchnął głęboko, a w jego oczach pojawiły się łzy. Wspiął się na palce i pocałował Mark miękko i delikatnie. Starszy przytulił go do siebie i czule oddał pocałunek. Nie wiedział czemu, ale miał dziwne przeczucie. Coś był nie tak.

- Dobra, muszę iść. – Odsunął od siebie młodszego i ściągnął kurtkę z wieszaka.

Założył szalik i czapkę, po czym poszedł do drzwi, gdy już miał rękę na klamce, Donghyuck ponownie go zawołał.

- Mark, nie idź. Proszę.

*

Chociaż Jeno nie przepadał za słodkimi kawami, korzenna nuta w ciepłym napoju była bardzo odprężająca. Ciepłe lekko przygaszone światło i balans czerwieni w pomieszczeniu wydawał się ogrzewać wnętrze. Przez okno mogli zobaczyć, że znów zaczyna padać śnieg.

- Chcesz zacząć? – Zapytał Jaemin po przejrzeniu swoich pytań.

- Przypomnij mi dlaczego to robimy? – Jeno westchnął spoglądając na karty do gry w swoich dłoniach.

- Jesteśmy już tak daleko, nie jesteś ciekaw dlaczego ta osoba nas tu ściągnęła? – Zapytał Jaemin z dziwną determinacją.

- Dobra, ale szybko. Chcę wrócić zanim się ściemni. – Mruknął Jeno, bo nie podobało mu się, że grają według zasad tego całego „M". - Pierwsze pytanie. Kocham, Lubię, Szanuję. Jisung, Donghyuck, Jeno. – Przeczytał.

- Co?! – Jaemin niemal wypluł czekoladę, którą właśnie popijał.

- Sam chciałeś. - Jeno uśmiechnął się pod nosem.

- Lubię Donghyucka. – Powiedział Jaemin, a później się zatrzymał.

Jeno przyglądał mu się z zaciekawianiem. Jaemin mógł wykpić się stwierdzeniem, że „kocha Donghyucka jak przyjaciela", a on przy pierwszych słowach już strzelił sobie w stopę.

Let's Play (Markhyuck Nomin)Where stories live. Discover now