Rozdział 24 "że może"

1.4K 172 130
                                    


Jaemin nigdy nie miał mocnego snu, a tym razem emocje i myśli związane z Jeno nie ułatwiały mu tego. Usłyszał, jak drzwi do jego pokoju się otwieraj.

Zanim zdążył się obrócić, usłyszał jak bose stopy biegną po drewnianej podłodze i po chwili coś ciężkiego na niego spadło.

- Hyuck! – Jęknął próbując zepchnąć z siebie chłopaka.

- Nocowanie. – Oświadczył wpychając się pod kołdrę.

Jaemin skrzywił się, kiedy zimne stopy chłopaka dotknęły jego łydki, ale nic nie powiedział, tylko podzielił się poduszką.

- Skąd wiedziałeś, że nie śpię? – Zapytał układając się na boku.

- Jak mógłbyś zasnąć? Przecież jeszcze mi nie opowiedziałeś jak było na imprezie. No wiesz, czy Harley dosiadła batmana i takie tam.

- Fuuuuj. – Skrzywił się. – Nie chcę już z tobą gadać.

- No przecież wiem, że poszło dobrze. Na końcu znalazłeś drogę do jego łóżka, to znaczy serca.

Jaemin kopnął go pod kołdrą.

- No dobra, opowiadaj.

- W zasadzie to niewiele jest do opowiadania. – Westchnął przytulając krawędź kołdry do piersi. – Na imprezie trochę za dużo wypiłem i zanim się zorientowałem siedziałem w pokoju z jakimiś obcymi ludźmi i cały zaryczany opowiadałem im moją historię tragicznej miłości.

- Oj... - Skrzywił się Donghyuck. – Ale przynajmniej Jeno cię nie widział.

- No właśnie, później sytuacja wymknęła się spod kontroli i zanim się zorientowałem bełkotałem do Jeno jak bardzo go lubię...

- Uff... - Przyjaciel popatrzył na niego ze współczuciem. – Na szczęście nie zarzygałeś mu tapicerki.

- Nie, ale spałem w jego łóżku bez prysznica, nawet ubrań nie ściągnąłem, nie wspominając o umyciu zębów...

- Dobra, to jeszcze nie jest tragedia. – Hyuck próbował go pocieszyć.

- No właśnie jest. Bo nie wiem jak do tego doszło, ale całowaliśmy się tej nocy i jestem pewny, że Jeno musiał czuć jak wali mi z paszczy. – Jaemin naciągnął kołdrę na głowę.

- Czekaj. – Donghyuck zdarł nakrycie z jego głowy. – Całowaliście się? Czyli jednak nie było tak beznadziejnie.

- Nie wiem. – Westchnął rumieniąc się. – Nie pamiętam dokładnie jak to się zaczęło, ale obawiam się, że to znów ja go pocałowałem, wiesz tak jak na nartach.

- Ale on nic nie zrobił? Leżał jak zdechła ryba?

- Nie. – Ściszył głos. – On był... no wiesz... u góry. W sensie nade mną.

- A jak się tam znalazł?

- Nie wiem, może przez przypadek?

- No, pewnie się poślizgnął. – Jaemin mógł usłyszeć w głosie przyjaciela, że ten wywraca oczami. – Na pocieszenie powiem, że skombinowałem dla ciebie prezent niespodziankę prosto ze słonecznej Andaluzji.

- Mam nadzieje, że to pomarańcze. – Uśmiechnął się Jaemin.

- Coś równie słodkiego. – Odpowiedział tajemniczo Donghyuck i obrócił się tyłem, żeby już po chwili zasnąć.

*

Kilka kolejnych dni w szkole, wcale nie rozwiały wątpliwości Jaemina. Pewnie nie pomagało też to, że unikał Jeno jak ognia. Kiedy podszedł do swojej szafki, zobaczył, że Donghyuck, Jisung i Chenle już tam są.

Let's Play (Markhyuck Nomin)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz