18. Zostaw Mnie.

641 111 28
                                    

Dziwnie się czułam i alkohol nie miał z tym nic wspólnego, bo na prawdę mało wypiłam. Nie potrafiłam się odnaleźć mimo tego, że znałam tu trochę osób. Cathy i Danny gdzieś zniknęli kilkanaście minut temu i to mi w niczym nie pomagało. Widziałam też Billa i Rose, ale byli w swoim towarzystwie i nie chciałam im przeszkadzać.

Od jakiś dwóch godzin imprezowaliśmy w domu Danny'ego. Znaczy, imprezowali wszyscy oprócz mnie. Bez przerwy chodziłam po domu, mając nadzieję, że spotkam kogoś, z kim będę mogła porozmawiać.

– Emma! – odwróciłam się, słysząc za sobą znajomy głos. – Chodź do nas! – krzyknął Tony, ale i tak ledwo go słyszałam przez tą muzykę.

Bez zastanowienia podeszłam do chłopaka, bo wiedziałam, że przy nim nie będę się nudzić. Znamy się krótko, ale zawsze mamy o czym porozmawiać.

– Hej. – powiedziałam, po czym przytuliłam się do chłopaka.

– W końcu zaczęłaś się bawić. – zaśmiał się Tony, zamykając mnie w szczelnym uścisku.

– Raczej się nudzę zamiast bawić. – mruknęłam, uśmiechając się.

– Zaraz to zmienimy. – powiedział chłopak, uwalniając mnie ze swoich ramion.

– Jak? – zapytałam, patrząc mu w oczy.

– Właśnie tak. – wskazał na stół pełen różnych alkoholi.

– Nie wiem, czy to dobry pomysł.

– Jasne, że dobry.

– Czemu tak uważasz?

– Bo jesteś mi winna przeprosiny i jak się razem napijemy, to ci wybaczę.

– A co takiego zrobiłam, że mam cię przepraszać?

– Od miesiąca nie było cię na lekcjach gry na skrzypcach i było mi smutno, bo tylko ja dostawałem ochrzan, że coś źle robię.

Fakt, skrzypce też zaniedbałam przez to wszystko i trochę źle się z tym czułam, bo naprawdę lubię grać. Zaczęłam, gdy miałam dziesięć lat i od tamtego momentu nie miałam ani jednej przerwy. Nawet gdy byłam chora, robiłam wszystko żeby się uczyć, a teraz to po prostu olałam.

– Dobra, przekonałeś mnie. – powiedziałam, uśmiechając się.

– Tak! – krzyknął Tony i szybko chwycił za butelkę wódki, wypijając sporą jej ilość.

Gdy wzięłam butelkę w dłoń to wiedziałam, że jutro będę żałować tej decyzji ale cóż, raz się żyje.

– To się źle skończy. – stwierdziłam, patrząc na chłopaka, a następnie odchyliłam głowę i wlałam w siebie sporą ilość alkoholu.

Kilka drinków później czułam się o wiele lepiej. Cały czas byłam z Tonym i jego znajomymi. Zbliżała się północ a impreza z każdą godziną się rozkręcała. W którymś momencie stwierdziłam, że w końcu jest weekend i nie muszę wstawać do szkoły, więc mogę się porządnie zabawić.

Minusem coraz większej ilości alkoholu we mnie było to, że bez przerwy myślałam o Luke'u. Rozglądałam się co chwilę, bo miałam nadzieję, że w końcu go zobaczę. Wiedział, że dziś imprezujemy, więc mógłby chociaż na chwilę wpaść. Oczywiście nie musiał, bo przecież nie jesteśmy parą, ale byłoby fajnie, gdyby tu był.

– Idziesz zapalić? – zapytał Tony, odciągając mnie od myśli o pewnym brunecie.

– W sumie mogę iść. – powiedziałam, odkładając drinka na stół.

– Więc idziemy. – zaśmiał się chłopak a następnie wstał z krzesła, wywracając przy okazji jakieś butelki pod stołem.

– Komuś chyba już starczy alkoholu. – stwierdziłam, śmiejąc się z kolegi.

MrokWhere stories live. Discover now