46. Chodźmy Do Auta.

335 53 4
                                    

Po tym wszystkim co się dziś wydarzyło, to był jednak dobry pomysł. Nie wiem czemu narzekałam na to KFC. Przecież byłam z Lukiem w normalnych stosunkach. Cathy z Royem też się dogadywała, więc moje słowa w szkole były co najmniej dziwne i bezsensowne.

Na początku byliśmy umówieni na szesnastą, ale po zajściu w szkole zmieniliśmy godzinę na czternastą. Wciąż byłam wkurwiona, a w mojej głowie było milion pomysłów, które pogrążyłyby Raphaela na dobre. Postanowiłam, że jeśli jeszcze jutro coś wykręci, to zacznę je realizować, a wiem, że tak będzie, bo do mnie Cathy, Danny'ego i Dylana już dzwonili rodzice. Nie rozumiałam po co Dylana w to mieszają. Przecież on tylko wyszedł z nami ze szkoły. Nie zrobił niczego przez co mógłby mieć kłopoty.

– Kurwa jestem taka głodna. – powiedziała Cathy, gdy całą czwórką kierowaliśmy się w stronę stolika, przy którym była już najpewniej reszta ekipy.

– Przecież przed wyjściem jadłaś pizze. – burknął Danny robiąc coś w swoim telefonie.

Fakt, dosłownie przed samym wyjściem z domu czyli jakieś piętnaście minut temu, Cathy zjadła pół pizzy. Wciąż próbowałam zrozumieć jak to jest możliwe, że ona tyle je, a ma tak idealną figurę.

– Też siebie nie rozumiem. – stwierdziła czarnowłosa, a następnie ruszyła biegiem w stronę Roya, który znajdował się kilkanaście metrów dalej.

– Czyli Roy dziś porucha. – zaśmiał się Dylan patrząc się w ich stronę.

– Emma też, mówię ci. – dodał Danny, a ja od razu uderzyłam go z całej siły w ramię.

Gdy dotarliśmy do stolika od razu przywitałam się z Lukiem i resztą oraz zajęłam swoje miejsce. Oczywiście nie obyło się bez życzeń dla mnie i Cathy od chłopaków. Nienawidziłam, gdy ktoś składał mi życzenia, bo nigdy nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.

– Wiem, że macie jakieś niespodzianki dla dziewczyn, ale przed tym musimy poruszyć bardzo ważną sprawę. – odezwał się Danny, gdy wszyscy siedzieli na swoich miejscach.

Wiedziałam o co mu chodzi i byłam ciekawa co reszta będzie sądzić o tym pomyśle.

– Nawijaj Lane. – rzucił James obserwując mojego przyjaciela.

– Jak chodziliście do naszej szkoły to uczył was Raphael? – zapytał Danny, a praktycznie wszyscy przy stoliku wybuchli śmiechem.

Spodziewałam się trochę innej reakcji.

– Stawiam, że ten frajer was wkurwia i chcecie coś mu zrobić. – stwierdził Will, a my od razu kiwnęliśmy głową na znak, że się z nim zgadzamy.

– Paul dał nam pozwolenie na wszystko i mamy też wszystko do dyspozycji, więc możemy go zniszczyć tylko powiedzcie co wam zrobił. – powiedział Neil.

Byłam ciekawa co znaczą słowa, że mają wszystko do dyspozycji.

– Przyczepił się do mnie i powiedział, że mój tata wsiadał za kółko po alkoholu i dlatego zginął, a jakby tego było mało to nazwał was marginesem. – burknął Danny, a po jego słowach zapanowała chwilowa cisza.

– Jak jutro przez niego będziemy mieli kolejne kłopoty to zajmiemy się nim okej? – zapytałam, żeby przerwać tą ciszę.

– Okej a teraz nie myślcie już o tym i wykorzystajmy ten dzień maksa. – odpowiedziała Clara z uśmiechem.

Przez kolejny trzy godziny rozmawialiśmy i śmialiśmy się praktycznie ze wszystkiego. Oczywiście nie zabrakło jedzenia, którego zamówiliśmy bardzo dużo, a większość i tak zjadła Cathy. Szczerze mówiąc czułam się tak dobrze jak nigdy. W mojej głowie nie było żadnych myśli ani zmartwień. Po prostu cieszyłam się tą chwilą i chciałam, żeby trwała ona jak najdłużej.

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz