51. W Szkole Pana Córek Był Pedofil.

318 48 4
                                    

Wiedziałam, że gdy tylko przekroczę próg domu to zacznie się piekło. Wiedziałam też, że nie mogę od tego uciec. Nawet nie liczyłam na jakiś cud, bo byłam pewna, że w tym przypadku on nic mi nie da. Pozostało mi tam wejść i robić wszystko, żebym była w miarę spokojna.

– Jesteś tego pewna? – zapytał Luke przekraczając bramę posesji moich rodziców.

– Jasne, że nie, ale przecież nie mogę wiecznie przed nimi uciekać. – odpowiedziałam szybko nawet na niego nie patrząc.

Najchętniej to bym zabrała Rose i wyjechała z tego miasta na zawsze.

– Jeśli chcesz to mogę iść z tobą. – powiedział Luke zatrzymując swój samochód.

– To nie jest dobry pomysł. – stwierdziłam patrząc się na chłopaka. – Chcę, żebyś żył. – dodałam z uśmiechem.

– Bardzo zabawne. – rzucił Luke, a następnie namiętnie mnie pocałował.

Oczywiście ktoś musiał przerwać nam tą cudowną chwilę i zaczął dzwonić akurat teraz.

– To mama. – westchnęłam, gdy oderwałam się od Luke'a i spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu.

– Odbierz i powiedz, że za chwilę będziesz. – mruknął brunet po czym znów mnie pocałował.

– No dobra tylko daj mi odebrać. – powiedziałam próbując się od niego oderwać.

Trwało to dłużej niż myślałam i, gdy w końcu się od niego oderwałam telefon przestał dzwonić. Szybko wybrałam numer mojej mamy i tym razem to ja czekałam aż odbierze.

– Zaraz będę. – mruknęłam, gdy moja mama odebrała.

– Powiedz swojemu chłopakowi, żeby też przyszedł, bo chcemy z nim porozmawiać. – usłyszałam po czym od razu głośno przełknęłam ślinę.

– Okej. – powiedziałam starając się brzmieć normalnie i od razu się rozłączyłam.

Od razu zaczęłam się zastanawiać o czym moi rodzice chcą rozmawiać z Lukiem. Raczej nie zaprosili go na miłą kolacje. Najpewniej będą obwiniać go o to, że mnie zmienił. Jeszcze on musi cierpieć przeze mnie i przez moich zjebanych rodziców.

– Czemu masz taką minę? – zapytał brunet, gdy przez dłuższą chwilę patrzyłam się na niego nie mówiąc ani słowa.

– Moi rodzice chcą z tobą pogadać. – odpowiedziałam nie spuszczając z niego wzroku.

Reakcja Luke'a była dokładnie taka jakiej się spodziewałam. Tylko się uśmiechnął, a następnie wysiadł z samochodu. On nie miał pojęcia na co się pisze i jak to może się skończyć.

– Wiesz, że oni z uśmiechem zmieszają cię z błotem i zaczną obwiniać cię o wszystko co możliwie? – zapytałam, gdy wysiadłam z samochodu.

– Kochanie nie wiem czy wiesz, ale jestem odporny na takie coś. – odpowiedział Luke zbliżając się do mnie.

W sumie gdybym przeszła tyle co on to pewnie też bym się uodporniła na krytykę.

– Tylko błagam cię nie powiedz czegoś nieodpowiedniego i trzymaj mnie za rękę cały czas. – mruknęłam przytulając się do niego.

– Będzie dobrze. – powiedział po czym pocałował mnie w czoło.

Wolnym krokiem skierowaliśmy się w stronę domu. Z każdą sekundą bałam się coraz bardziej tego, że stanie się coś złego. Niby to tylko rozmowa, ale znam moich rodziców i wiem do czego są zdolni.

Od razu po wejściu do środka poszliśmy do salonu, bo głos mojej mamy dochodził właśnie stamtąd. Gdy już znajdowaliśmy się w salonie okazało się, że do tego wszystkiego została włączona jeszcze Rose. Od razu, gdy ją zobaczyłam nieźle się wkurwiłam, bo przecież ona nic nie zrobiła, a dało się po niej zauważyć, że rodzice zrobili jej awanturę, gdy mnie nie było.

MrokWhere stories live. Discover now