Tom II - Rozdział 10

3.9K 71 8
                                    

Kochana Mary!

Kiedy czytasz ten list, ja z pewnością czekam na operację. Postanowiłem oddać swoje serce Tobie. Jesteś młodą, mądrą i uroczą dziecinką. Mam nadzieję, że na twojej twarzy zawsze będzie gościć uśmiech. Od początku naszej znajomości traktowałem Cię jak wnuczkę. Kochaj i baw się życiem. Czerp z niego wszystko co najlepsze. Nie płacz bo ja będę szczęśliwy, w końcu zobaczę się z moją Vivian.

Z pewnością przed tobą jeszcze wiele przeszkód. Życie nie jest łatwe, ale na pewno piękne. Nigdy nie trać wiary w siebie i drugiego człowieka. Walcz do końca i nigdy się nie poddawaj.

Masz przy sobie niesamowite osoby. Bruna, który zrobiłby dla ciebie wszystko. Przyjaciół wspierających Cię w każdej sytuacji. Rodzinę kochającą Cię bezgranicznie. I mnie, od teraz nie będę z tobą ciałem, ale duszą zawsze.

Mam nadzieję, że moje serce będzie idealne dla ciebie. Że nie będzie komplikacji i powikłań. Że przyjmie się tak jak powinno. Musisz dbać o swoje zdrowie i nie bagatelizować żadnego nawet najmniejszego przeziębienia.

Nie wiem, co mógłbym napisać jeszcze, ale nie chcę kończyć tego listu tak szybko. Może zrobimy kolejną lekcję o życiu – ostatnią jaką ode mnie dostaniesz.

A więc kiedy byłem z moją ukochaną Viv czas leciał nieubłaganie szybko. Ale te dobre chwile zawsze szybko mijają. Pamiętam dzień pogrzebu najdroższej, w tedy nie mogłem doczekać się końca dnia. Dla każdej osoby na świecie czas ma inną wartość. Jedni cieszą się zachodem słońca a inni jego wschodem. Nigdy nie można żałować chwil spędzonym z najbliższymi. Bo nawet jeśli się z nimi kłócimy i tak prędzej czy później będziemy się godzić.

Nie traćmy jakże cennego czasu na wojny, zmartwienia i złości. Cieszmy się każdą sekundą, bo nie wiemy ile będzie ich w naszym życiu. Zawsze mówmy co myślimy, czujemy. Dzielmy się z innymi swoją opinią, poglądami. Kochajmy i czerpmy z dnia jak najwięcej.

William

Miałam nie ryczeć, ale tak się nie da. Nie mogę uwierzyć, że Will zrobił dla mnie coś takiego. Oddał mi swoje serce..

Długo po przeczytaniu listu, nie mogłam się uspokoić. Przekazałam wiadomość Brunowi, który był równie zaskoczony co ja. Chociaż William ostatnio się z nim żegnał, ten myślał, że staruszek gdzieś wyjeżdża.

Bruno

Dzień przeszczepu był dla wszystkich bardzo stresujący. Operacja trwała od dobrych dwóch godzin, a my czekaliśmy na jakiekolwiek wieści. Modliłem się o to, aby wszystko przebiegło pomyślnie.

Nie wyobrażam sobie, abym już nigdy nie mógł zobaczyć Mary. Kobiety mojego życia. Osoby, która wparowała do mojego ponurego życia i nadała mu sens.

- Synku nie martw się, Mary to silna dziewczyna, poradzi sobie – próbowała pocieszyć mnie mama, która od początku trzymała moją dłoń w geście wsparcia

Posłałem jej tylko delikatny uśmiech, w ramach podziękowania. Tak łatwo przychodzi nam wspieranie drugiego człowieka, ale trudniej jest uwierzyć, że wszystko ułoży się po naszej myśli.

Wreszcie po czasie, który dłużył mi się niemiłosiernie z bloku operacyjnego wyszedł lekarz.

- I jak, wszystko poszło zgodnie z planem? – spytałem z nutą niepewności w głosie

- Operacja przeszła idealnie, nie było większych powikłań. Następne kilka dni będą decydujące, jeśli nie wystąpią żadne powikłania to za około trzy tygodnie pacjentka zostanie wypisana ze szpitala.

A ja dosłownie czułem, jak kamień a raczej ciężki i ogromny głaz spada mi z serca. Teraz liczyła się tylko Mary i jej zdrowie.

______________________________________________

💜💜🧡

goldengirl

Only usWhere stories live. Discover now