Rozdział 17

6.1K 114 4
                                    

Mieszkanie w środku wyglądało obłędnie. Było bardzo nowoczesne. Ale czego innego można się spodziewać, no tak, przecież to gangsterzy – mają pieniędzy jak lodu. 

Brunet cały czas był blisko mnie, co dodawało mi odrobinę odwagi, lecz z tyłu głowy nadal przeklinałam siebie, że zgodziłam się tu wejść. W końcu jestem w miejscu, gdzie jest więcej broni, niż mogłoby mi się zdawać.

Jedyne co do tej pory mnie zdziwiło to to, że przed bramą posiadłości nie było ochroniarzy, którzy we wszystkich opowieściach się pojawiają..

Nawet nie wiem kiedy, stanęłam przed grupką kilku mężczyzn, którzy przyglądali mi się bacznie. Tą nieprzyjemną ciszę przerwała wypowiedź Bruna

-Słonko, poznaj oto Tom - niewysoki blondyn, kilka lat starszy ode mnie, jego ciało zdobiły tatuaże, nie wyglądał za przyjaźnie

- Andy - bardzo przystojny szatyn z zielonymi oczyma

-  Następny to Carlo, ale jego pewnie pamiętasz z tej pierdolonej nocy - tak, to on mnie w tedy uratował

-  Ostatni to William -  był najstarszy z nich wszystkich, siwe gęste włosy, było w nim coś co najbardziej mnie zaintrygowało

- Cześć – powiedziałam niepewnie do wszystkich 

- Siemka, miło poznać – odpowiedzieli wszyscy oprócz Willa i podeszli się ze mną przywitać

- Nie przejmuj się starym, zawsze taki jest – powiedział mi na ucho Andy

- Słyszałem to młody! Nie jestem starym zgrekiem. Miło mi Cię poznać. Nie sądziłem, że Bruno przyprowadzi do Nas jakąkolwiek dziewczynę – przyznał przyjaźnie i podszedł do mnie jako ostatni

Nie sądziłam, że to spotkanie minie naprawdę tak dobrze. Bruno oprowadził mnie po całym domu łącznie z jego biurem i pokojem informatyków. Mężczyźni są normalnymi ludźmi. Każdy z nich posiada dziewczyny, żony, dzieci, a nawet i wnuki..

Cały strach, który czułam przeminął. Obecnie siedzieliśmy z brunetem na ławce przed budynkiem. Niestety nawet ciepła szara bluza i czarne rurki nie dawały mi ciepła, którego potrzebowałam.

Bruno chyba zauważył, że się trzęsę, ponieważ przyniósł Nam cieplutki kocyk. Było naprawdę wspaniale.

- Słonko to nie koniec niespodzianek. Zostaniemy tu dziś na noc, ale jutro po śniadaniu wyjeżdżamy w miejsce, gdzie będziemy sami. Oczywiście, jeśli tylko po tym wszystkim nadal chcesz to ciągnąć.

Jakim cudem poznałam kogoś takiego jak on. Nie dość, że przystojny to jeszcze taki kochany, romantyczny, uczuciowy. Wiem, że mogę być przy nim bezpieczna, mimo tego, iż jest pieprzonym capo.

- Mary odpowiedz coś. – spojrzał na mnie wzrokiem, który tak wiele wyrażał

Nic nie odpowiedziałam tylko mocno go pocałowałam. Stęskniłam się za jego ustami przez te kilka godzin. Całowaliśmy się powoli, czule, subtelnie. Bruno złapał mnie za biodra i posadził na swoich kolanach a miliony gwiazd na niebie świeciło nad nami.

- Kochanie uzależniam się od ciebie coraz to bardziej. Jesteś jak heroina – skosztowałem twoich ust raz i już nic mnie od nich nie odciągnie. Jesteś moim słabym punktem, ale nigdy nie stanie Ci się przy mnie krzywda. – po jego wypowiedzi łzy stanęły mi w oczach. Wierzyłam mu, może nie powinnam, być może będę przez niego jeszcze cholernie cierpieć, ale raz się żyje..Prawda?



Kochani wstawiam dziś kolejny rozdział, ale czy w czwartek będzie następny nie wiem....🤔

Straciłam i wenę i motywację... Wiem, że nie powinnam od razu się poddawać, ale odbiór jest niewielki...

Jednego dnia jestem mega dumna z siebie, kiedy widzę, że Was przybywa, ale następnego wszystko się pieprzy...

Wczoraj książka była całkiem wysoko, jeśli chodzi o ranking a dziś nie ma go w ogóle....

Tym co jeszcze są tu ze mną, obiecuję, że opowieść Mary i Bruna będzie skończona. Nie zawieszam jej, ale może przyda mi się parę dni odpoczynku od Wattpada...

Muszę się z tym przespać, o wszystkim poinformuję Was na moim profilu.

Miłego wieczoru, trzymajcie się ❤

goldengirl

( 583 słowa) 



Only usWhere stories live. Discover now