20. Poczucie Jedności - Część Druga

781 60 398
                                    


— Skąd wiesz, że na pewno udał się do lasu? — Favns dopytywała się namolnie, kiedy razem z łowcą truchtem pokonywali na skos pola, aby dotrzeć do ogromnego lasu.

Shtefan westchnął zniecierpliwiony, naciągając mocniej kaptur na głowę, aby uchronić się przed nieprzyjemnie siąpiącym deszczem.

— Wszystkie ślady na to wskazują. Zresztą nie sądzę, żeby prosił o pomoc pastuszków. Zbytnio boi się, że na tym ucierpią — mruknął.

Biedny, poczciwy Jean. Zupełnie nie miał pojęcia, jakimi zasadami kierują się zabójcy z Ohe. Zabijali, to prawda, ale tylko na zlecenie. Nauczeni byli, żeby udawać się do przemocy tylko w najwyższej konieczności, czyli w celu wykonania wyznaczonego zadania. Robota miała być zawsze czysta i precyzyjna, a ciał nie więcej niż mówiło zlecenie. Spora ilość zabójców miała niestety te zasady głęboko w poważaniu – głównie dlatego, że nie potrafili być wystarczająco ostrożni. Trzeba było umieć stawać się niewidzialnym. Pozostawianie za sobą szlaku ciał zdecydowanie ściągało niepotrzebną uwagę. Shtefan osobiście uważał to za bardzo nieprofesjonalne. Był też prawie całkowicie pewien, iż Sahiko była jedną z tych zabójców, którzy nie potrafili być niewidzialni sądząc po jej niepokojącej skłonności do wyżywania się na słabszych. Jednak pod jego dowództwem nie było miejsca na takie zagrania.

— Wiesz, że musimy się pośpieszyć? Illoe mówiła, że w nocy dzikie gryfy polują — znowu odezwała się Favns, z lekką wyższością w głosie.

Shtefan zacisnął usta, coraz bardziej mając chęć nawrzeszczeć na nią za ciągłe pouczanie go.

— Zdaję sobie z tego sprawę — wycedził przez zęby.

Ta milczała dłuższą chwilę. Dało się słyszeć tylko ich mokre, szybkie kroki i ciche szumienie deszczu.

— Jak to w ogóle się stało, że więzień ci uciekł? — zadała kolejne pytanie – jej ton brzmiał tym razem tak z lekka pasywno-agresywnie.

Shtefan zamilkł zupełnie, sam nie będąc pewien, jak mógłby odpowiedzieć na to proste pytanie. Nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego czasami łapało go takie straszliwe zmęczenie oraz przygnębienie i jedyne co mógł zrobić to zwinąć się i zasnąć – nie bardzo nawet potrafił to powstrzymać. Tak oczywiście stało się i wtedy, a pechowo, więzień był akurat pod jego „opieką".

— Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć — warknął na nią, zupełnie unikając odpowiedzi.

Favns prychnęła oburzona.

— Wiesz, bo mam wrażenie, że zupełnie nie potrafisz wykonywać swojej roboty. Nie rozumiem też, jakim cudem jesteś szefem tej grupy i dlaczego Sahiko i Ariee pozwalają ci samemu...

Shtefan zatrzymał się gwałtownie, przez co Favns niemalże na niego wpadła. Odwrócił się powoli do niej, jeszcze usilnie próbując powstrzymać nadchodzący wybuch złości, ale nadaremno. Podchodząc niebezpiecznie blisko zdezorientowanej elfki, wbił w nią mordercze spojrzenie.

— Słuchaj, mam już serdecznie dość twoich chamskich przytyków. Nie życzę sobie, żebyś wiecznie mnie pouczała, mówiąc mi jak mam wykonywać SWOJĄ robotę, kiedy ty zupełnie nawet się na tym nie znasz. Jesteś po prostu... nieznośna! Obrzydliwie nieznośna! — Mężczyzna urwał, żeby nabrać powietrza w płuca. — I proszę, wbij to sobie raz a dobrze do tego durnego łba – mężczyźni tutaj nie są podludźmi. Więc następnym razem, kiedy usłyszę z twojej strony kolejną uwagę tego typu, możesz szykować się na porządne skopanie twojego chudego dupska! — zakończył ostro, dopiero po chwili orientując się, że krzyczy.

Tylko Zlecenie (W trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz