5. Kanion Coodela

1.1K 113 549
                                    


Jean powoli otworzył wciąż lekko opuchnięte oczy i przez dłuższą chwilę studiował drewniany, niski sufit w mroku, z pewnym niezrozumieniem. Umysł elfa pomału się rozbudzał, kiedy rzeczywistość szturchała go natrętnie cichym dźwiękiem chlupotu wody.

Chłopak stęknął ledwo słyszalnie i usiadł na miękkim posłaniu. Jego wzrok zaraz przyciągnęło leciutkie, ciepłe światło, którego źródłem była mała lampa naftowa ustawiona na umywalce – przy niej, odwrócony do niego tyłem, stał Shtefan. Mężczyzna zajęty był szybką, poranną toaletą – jeszcze nie zauważył, iż więzień się przebudził.

Jean przyglądał się dłuższą chwilę licznym bliznom zdobiącym śnieżnobiałą skórę pleców, ramion oraz rąk łowcy – był to widok z lekka szokujący. Skąd wzięło się ich aż tyle?

Elf drgnął, nagle zauważając mały, aczkolwiek bardzo ważny detal – na nadgarstku mężczyzny nie było przywiązanej liny. Chłopak przeniósł szybko spojrzenie na własny nadgarstek, a następnie podążył wzrokiem za liną – jej drugi koniec był ciasno zawiązany na solidnej, dębowej nodze od łóżka. Jean upewnił się jeszcze raz, czy aby na pewno Shtefan jeszcze nic nie zauważył, po czym rozejrzał się po pokoju. Kawałek od niego, w nogach łóżka leżała torba łowcy. Ale z tego co pamiętał, mężczyzna nie trzymał w niej nic ostrego – swój sztylet miał zawsze przy sobie. Nie miał nawet co próbować mu go zwinąć.

Elf przesunął się cichutko w stronę drugiego końca liny i zaczął się z nią mocować – trzeba było przyznać, że niezwykle ciężko było manewrować ciasno związanymi rękami. Lekka panika przemieszana z ogromnym stresem kompletnie zawładnęły Jeanem, kiedy bezskutecznie szarpał gruby sznur.

W tym samym momencie, uszy Shtefana poruszyły się nieznacznie, wyłapując podejrzane dźwięki – łowca odwrócił się gwałtownie, zwracając swoje ostro świecące oczy prosto na elfa. Jean zamarł w bezruchu przy nodze łóżka.

Shtefan pierwsze co zrobił, to szybko pochwycił za swoją koszulę i niezgrabnie założył ją przez głowę, chcąc jak najszybciej zakryć swoje ciało przed wzrokiem więźnia. Następnie wciągnął długie rękawiczki bez palców, zasłaniając dotąd odkryte ręce – kiedy łowca już skończył, spanikowany Jean jakimś cudem zdołał odwiązać linę od łóżka. Będąc wolnym, zerwał się na nogi i rzucił w stronę drzwi, gdzie ruszył szarpać za klamkę – drzwi były zamknięte.

— Szlag — wydusił z niedowierzaniem w głosie.

— Myślałeś, że jestem aż tak głupi? — rozbrzmiał kpiący głos Shtefana.

Elf zamilkł zaciskając usta, nie ważąc się nawet odwrócić w jego stronę.

Łowca złapał za linę i jednym, silnym szarpnięciem przyciągnął chłopaka do siebie, jednocześnie drugą ręką błyskawicznie wydobywając sztylet, który zaraz przystawił mu do gardła.

— Ostrzegałem cię — wywarczał mężczyzna, odsłaniając lekko ostre zęby.

Jean przełknął z trudem ślinę, wpatrując się w niego szeroko rozwartymi ze strachu oczami.

— Wybacz, następnym razem postaram się bardziej i wybiorę lepszy moment na ucieczkę — wybełkotał bezmyślnie.

Jego umysł krzyczał na niego, niedowierzając własnej głupocie.

Shtefan popchnął więźnia gwałtownie na ciężkie, drewniane drzwi, odcinając mu jakąkolwiek drogę ucieczki. Jean poczuł mocniejszy nacisk lodowatego ostrza na gardle.

— Nie pozwalaj sobie chłopcze, bo źle to się dla ciebie skończy — wysyczał łowca.

Elf uśmiechnął się nerwowo i szybko uniósł ręce.

Tylko Zlecenie (W trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz