rozdział XVI

2.7K 184 124
                                    

Po wspólnie spędzonej nocy, następnego dnia wrócili do Londynu, prosto do mieszkania Louisa, ponieważ tam było najbliżej. W niedzielny poranek leżeli zakopani w pościeli, nie posunęli się ponownie do seksu, czas spędzili na dotykaniu, ponownym poznawaniu swoich ciał i pocałunkach. Masy pocałunków. Louis kochał całować Harry'ego. Ogólnie cały dzień spędzili leniąc się w swoim towarzystwie.

Drugiego dnia obaj musieli iść do pracy. Tomlinson był tym, który wychodził jako pierwszy. Szósta rano to bardzo wczesna godzina, Harry jeszcze spał, a ten nie chciał go budzić, więc z pocałunkiem na czole i karteczką na szafce nocnej cichutko podreptał do drzwi wyjściowych.

Louis nienawidził mieć przez tak długi czas porannych zmian, lubił sobie urozmaicać zmiany, od czasu do czasu biorąc te popołudniowe czy nocne, ale odkąd on miał Harry'ego, a Zayn miał Liama, musieli jakoś pogodzić te sprawy. Dlatego od kilku miesięcy jego praca w policji składała się z wstawania o nieludzko wczesnych godzinach, z kilku godzin narzekania na ten stan rzeczy, na głupich ludzi w Londynie, kończąc na uzupełnianiu tysiąca papierków, dokumentów i duperoli.

Nie licząc tych tygodni, gdzie spędzał dwadzieścia cztery godziny w pracy, gdy akurat zajmowali się sprawą przemytu broni.

Ale w brew wszystkiemu tak naprawdę nie przeszkadzało mu to tak bardzo, ponieważ wiedział, że miał do kogo wracać. Brzmiało to strasznie małżeńsko, ale Louis już tego nie przeżywał, nie zastanawiał się nad tym, kochał to jak teraz się czuł i nie chciał tego zmieniać. Było dobrze. Nawet lepiej niż dobrze.

Z pracą Harry'ego były czasami problemy. Odkąd jest prawie-szefem restauracji, musiał przebywać w niej częściej niż tylko przysłowiowe osiem godzin i późniejsze nieprzejmowanie się niczym. Z tego powodu, Louis bardzo często lądował w jednej z loży z książką i sokiem w dłoni. Młodszy chłopak co jakiś czas do niego podchodził, łasząc się chwilkę i prosząc o uwagę, później wracając do swoich zajęć. Czasami siadał na dłużej obok Louisa, przytulał się i uzupełniał papierki.

Zdarzało się także, że obaj z nich zanosili pracę do domu. Nie ważne, w którym akurat przebywali. Jak byli u Louisa to siedzieli przy jego wielkim stole, po dwóch różnych jego końcach, aby się nie rozpraszać. (Louis uprzątnął połowę stołu, robiąc miejsce dla Harry'ego), później kończyli tuląc się w wannie, która wypełniona była gorącą wodą i ulubionymi płynami do kąpieli młodszego chłopaka.

Gdy lądowali w mieszkaniu Harry'ego, siedzieli rozłożeni na kanapie, z kubkami herbaty na stoliku, który wypełniony był papierami. Pewnego razu było ich tak wiele, że przez przypadek im się pomieszały, dlatego następnego razu ułożyli z książek linie biegnącą przez środek. Nie chcieli drugi raz rozdzielać faktur z restauracji z kopią przesłuchań czy kartkami z sekcji zwłok. To była tylko dodatkowa robota. Po wszystkim, kładli się w przytulnej sypialni Harry'ego, tuląc się i rozmawiając.

Louis kochał ich rozmowy.

Wszystko było słodkie, przyjemne i czuć było to bardzo dobrze.

***

- Nienawidzę poniedziałków - sapnął Zayn, opierając się o zagłówek i zamykając swoje oczy.

Zbliżało się południe, a ich wezwano do jakiejś stłuczki w centrum miasta. Jakby nie mogli dogadać się sami ze sobą i spisać umowę, tylko zawracali dupę.

- Dobrze, że mamy już czwartek, mój przyjacielu - odpowiedział Louis, rzucając szybkie spojrzenie na chłopaka, którego ten i tak nie mógł dostrzec.

Zayn sapnął teatralnie. A to niby Louis był uznawany za tego dramatycznego, a to dobre.

- Mam wrażenie, że odkąd poznałem Liama i mam do kogo wracać po pracy to praca zaczęła mnie męczyć. Nie czerpię z niej już takiej przyjemności. Albo po prostu się starzeje. - Chwila ciszy, żaden się nie odezwał. - Boże, Louis. Nie mamy nawet trzydziestki, doskonale pamiętam nasze imprezy na studiach.

Looking The FoolWhere stories live. Discover now