rozdział X

3.6K 224 94
                                    

Nie zajęło im długo, aby znaleźć się na miejscu. Louis był tutaj tylko dwa razy, ale doskonale pamiętał, który był to blok i które mieszkanie. Było lato, a jak to w zwyczaju mają mieszkańcy starych bloków? Zostawiają otwarte drzwi do klatki. Idealna pokusa dla potencjalnego złodzieja. Głupi ludzie, pomyślał Louis, gdy przeskakiwał kolejne schodki, zostawiając Zayna w tyle.

Gdy tylko zobaczył Harry'ego od razu podbiegł do niego, zgarniając go w ciasny uścisk. Chłopak owinął swoje dłonie wokół szyi Louisa wzdychając ciężko. Mógł poczuć pod delikatnym kreśleniem kółek na plecach Harry'ego jak ten się uspokajał i powoli łapał spokojniejszy oddech.

Trzymając chłopaka w ramionach, sam Louis poczuł się odprężony.

- Wchodziłeś do środka? - zapytał.

- Nie. Wsadziłem tylko kluczyk do zamka i wtedy zorientowałem się, że nawet nie były zamknięte - odpowiedział, odsuwając się od starszego mężczyzny tylko na odległość ramion, które wciąż trzymał na barkach Louisa.

Louis już nachylał się po pocałunek, gdy...

- Nie chce przerywać gołąbeczki, ale może wejdziemy do środka, żeby sprawdzić czy wszystko jest w porządku? - wtrącił się Zayn, zwracając się do swojego przyjaciela.

Harry zarumienił się lekko. Stanął obok Louisa, splatając ich dłonie i zostawiając luźno wiszące między ich ciałami.

- Tak, tak - odpowiedział Tomlinson. - Zostań tutaj, i poczekaj. My sprawdzimy czy nikogo nie ma w środku. Czy no wiesz. Czy jest okej, a później po ciebie przyjdę, dobra? - zapytał, ściskając dłoń chłopaka.

Musieli zachować wszystkie środki bezpieczeństwa jak przy każdej normalnej akcji. Wyciągnęli swoje pistolety, odblokowując je. Louis rozkazał Zaynowi iść za nim. Nacisnął klamkę, odwracając się jeszcze szybko do Harry'ego i wysyłając mu uspokajający uśmiech.

Weszli powoli, od razu rozglądając się po całym pomieszczeniu. Nic nie wydawało się im podejrzane. W mieszkaniu panował porządek. Jeden kupek z talerzykiem leżał swobodnie na blacie obok zlewu. Kanapa wciąż była zawalona milionem kolorowych poduszek, na które Zayn wskazał ręką, uśmiechając się.

Weszli do każdego pokoju, rozglądając się uważnie. Nie było jednak żadnych śladów włamania, albo żeby ktokolwiek obcy kręcił się po pomieszczeniach. Louis ostatnim razem miał okazje przebywać tylko w salonie, ale widział wystarczającą ilość domów po włamaniach, żeby wiedzieć, że ten nie wygląda jakby należał do kolejnego z nich.

Zanim zawołali Harry'ego, sprawdzili jeszcze czy wszystkie okna są zamknięte, ponieważ chłopak mieszkał na drugim piętrzę, więc warto było się upewnić. Jednak po raz kolejny był to błędny trop, okna były szczelnie zamknięte, drzwi balkonowe również. Dla upewniania jeszcze otworzył jedno z nich, wychodząc na balkon i rozglądając się.

Wszystko wydawało się być nienaruszone. Zero śladów włamania, ani nikogo trzeciego w mieszkaniu.

- Może po prostu zapomniał zamknąć drzwi? - zapytał Zayn, wkładając pistolet do pokrowca przymocowanego na szlufkach od spodni.

- Nie jest głupi - fuknął Louis.

- Uspokój się, Boże - zaśmiał się Mulat. - Czy ty nigdy nie zapomniałeś zamknąć drzwi od mieszkania? Nie odpowiadaj nawet, to pytanie retoryczne.

Louis nie odpowiedział, mrużąc jedynie swoje oczy.

- Mówię tylko, że nawet nie zorientował się, że ich nie zamknął. Wrócił do mieszkania, zamek nie był przekręcony, wystraszył się i do ciebie zadzwonił. Po prostu. - kontynuował Zayn, wzruszając ramionami. - Nic się przecież nie stało.

Looking The FoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz