piętnaście!

912 41 9
                                    

          Grupa siedmiu trzynastolatków rzuciła niemalże równocześnie swoje rowery na wyschnięty trawnik pod posiadłością na Neibolt Street (oczywiście prócz Stana, który niezbyt pospiesznie postawił ten swój na nóżce). Rachel podążyła zaraz za Billem, który spojrzał na nią na krótki moment. 

Rachel w oczach Billa zawsze widziała coś, czego nikt inny nie był w stanie. Może była to raczej kwestia tego, że on nie chciał tego po sobie poznać. A być może były to obie z tych rzeczy. W jego zielonych, niczym umajona łąka tęczówkach zawsze widziała cień strachu. Coś, z czym chłopak chciał być kojarzony jak najmniej i najchętniej w ogóle by tego nie pokazywał, sądząc, że jest to w stanie ukryć wystarczająco skutecznie. 

Jednak zjawiała się ona - Rachel, w swoich wyblakłych Conversach z włosami w kolorze sierpniowego zboża i stanowczo za dużymi okularami jak na swoją delikatną twarz i wiedziała wszystko. Wiedziała o jego traumie i o tym nieuniknionym lęku, którego tak nienawidził. Ale ona go rozumiała, rozumiała go całego, każdy jego odruch i wybuch. W końcu mieli tak bardzo podobną sytuację, że kto miałby go rozumieć, jeśli nie ona?

Dla Rachel bycie liderem nie było równoznaczne do bycia nieustraszonym. To lato pozwoliło każdemu z nich uzmysłowić sobie, że każdy odczuwa strach. Jedni mniej, drudzy bardziej. Niektórzy się go wstydzą i za wszelką cenę chcą go ukryć, a drudzy na samą myśl o nim krzyczą jak najgłośniej. Strach jest jak każde inne uczucie i nikt, ale to nikt nie powinien się go wypierać i bać się w ogóle go okazywać. Jak wiele razy każdy z was słyszał jako dziecko i nie tylko "nie bój się, jesteś przecież już taki duży"? Strzelam, że nieskończoną ilość razy, a przecież nie o to chodzi w życiu. Pomyślcie, jak bardzo wtedy wolelibyście usłyszeć "wiem, że się boisz, to normalne". 

A więc stanęliśmy na tym, że nie powinno się wypierać uczuć. Teraz Rachel to wiedziała, patrząc na Billa, jej ukochanego Wielkiego Billa wpychającego do plecaka ostre, zardzewiałe pale od ogrodzenia do swojego plecaka i na Eddie'go, wyrzucającego jak najdalej swoją saszetkę biodrową pełną leków, przez które był uziemiony przez tak długi czas. Bena, który dla swojej ukochanej porzucił wszelki żal do zielonookiego i bez zastanowienia zdecydował się pomóc w odnalezieniu jej. Stana, dla którego zdawał się to być wielki krok naprzód, by ponownie pojawić się na Neibolt. Mike'a, który postąpił wręcz na przekór swojej naturze samotnika i nawet na Richie'go, który uderzając o pal balustrady starą, szklaną butelką podniesioną z ziemi próbował zrobić sobie broń. Ich wszystkich kochała straszliwie i odczuwała cholerną dumę. Naturalnie, że Bill był ich liderem, ale pokazując się tutaj i chcąc postawić czoła swojemu strachowi sami musieli znaleźć w sobie lidera. W końcu w życiu każdego z nas nastaje taki moment, dla nich wszystkich nastał właśnie teraz. Akceptujemy nasz strach, ale zamiast wypierania się go chcemy go skonfrontować i to jest zdecydowanie powód do dumy.

Stanęła tuż przed schodami domu i oparłszy dłonie na biodrach wypuściła głośno powietrze, mierząc go wzrokiem od dołu do góry. Dopiero po krótkiej chwili zauważyła stojącego obok niej Billa, który wpatrywał się w nią jak w obrazek. To nie było zwykłe głupie zakochanie, jak można by pomyśleć. Denbrough podziwiał Rachel. Podziwiał jej odwagę i to, jak potrafiła znaleźć w sobie własnego lidera najbardziej z nich wszystkich. Nie było to też zapatrzenie, był to po prostu prawdziwy, dojrzały podziw.

— Chodźmy, słodziaki — powiedziała, wchodząc pierwsza po drewnianych schodkach czując, jak niemalże rozwalają się tuż pod jej nogami — i Richie — dodała prędko.

Brunet mimo wszystko słysząc słowa siostry uśmiechnął się pod nosem. Z jakiegoś dziwnego, bliżej nieznanego mu powodu brakowało mu Rachel i jej docinek. 

Przekręciła klamkę i otworzyła drzwi ze skrzypnięciem. Za nią podążył Bill, który przeczesał światłem z latarki pomieszczenie, nie chcąc napotkać żadnych niemiłych niespodzianek. Tuż za tą dwójką próg domu przekroczył Richie, Eddie, Ben i Mike. 

✓ | out of touch ᵇⁱˡˡ ᵈᵉⁿᵇʳᵒᵘᵍʰTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon