Musiała odzyskać rozsądek nim postanowi spełnić jeden z tych swoich absurdalnych pomysłów i uciec na Wyspy Wielkanocne, żeby szukać pisanek za pieniądze.

— Marylin...— odezwała się Lily, wchodząc nagle do pokoju. Przystanęła w progu i zlustrowała prędko zaistniałą sytuację. Widząc pannę młodą w kompletnym proszku, zamknęła drzwi z rozmachem. Otworzyła oczy w szoku. — Czyli, co? Jednak wcielamy w życie plan zostawienia tych głąbów i uciekamy? — Jęknęła niezadowolona. — Mogłaś mi powiedzieć wcześniej! Nie jestem nawet spakowana!

         Troian złapała się za nasadę nosa. One były czasami gorsze od Jamesa z tymi swoimi pomysłami.

          Ktoś taktownie zapukał do drzwi, a wszystkie kolory odpłynęły z twarzy Marylin. Lily zakryła narzeczoną brata swoim ciałem całkowicie pewna, że to on przyszedł pogarszać sytuacje jeszcze bardziej. To było dokładnie w jego stylu.

        Niestety poświęcenie Lily poszło na marne, gdy drzwi się odchyliły, a one zobaczyły, kto postanowił je odwiedzić. Scorpius Malfoy wetknął głowę między ścianę a drzwi. Gdy upewnił się, że żadna z koleżanek nie lata w najlepsze w bieliźnie po pokoju, ukazując się w pełnej okazałości. Z kieszonki na piersi nieelegancko wystawała mu karteczka, na której prawdopodobnie miał napisany zarys swojej przemowy, którą miał wygłosić jak drużba.

— Hej — przywitał się, mierząc spod zmarszczonych brwi obecny wygląd Marylin. Patrząc na rozpiskę Rose, Moore już dawno powinna być w swojej sukience. — Albus kazał mi się upewnić, że nie zwiejesz i nie postanowisz zostawić go przed ołtarzem. Biedak się stresuje, ale woli się nie narażać przesądnym ludziom z tej rodziny. Dlatego ja zostałem wysłany z bojową misją zatrzymania cię w razie ucieczki, Piegusie.

       Marylim westchnęła, opierając dłoń na biodrze.

— Cholera, ten gówniarz za dobrze mnie zna.

— Kazał przekazać, że też cię kocha.

      Marylin sięgnęła po swoją suknię i spojrzała na Scorpiusa ponaglająco. Malfoy już miał wychodzić, gdy nagle młodą Potter coś zaniepokoiło.

— Scorpius, skarbie, proszę powiedz mi gdzie jest ten głąb? — Zapytała, zauważając brak obecności swojego chłopaka. Albus z pewnością wysłał ich obu. Scorpius podrapał się niezręcznie po karku.

— Powstrzymuje Mindy, Evandera i Atlantę od wszczęcia bijatyki, ale chyba za bardzo się wczuł i teraz sam prawie się na nich rzuca.

        Czerwona ze złości Lily Potter wybiegła z pokoju, przysięgając sobie, że Adrastos Flint także popamięta ten ślub.

~***~

       Marylin Moore – a właściwie to już Potter – dała sobie radę i nie zwiała w czasie ceremonii. Nogi miała jak z waty, gdy złapała ojca za ramię, a ten wprowadził ją do namiotu, w którym goście zajmowali już miejsca. To jednak nie oni wprawili ją w taki stan, a sam Albus Potter stojący na samym końcu tuż obok urzędnika. Miał na sobie idealnie skrojony garnitur. Wpatrywał się szerokimi oczami w kroczącą ku niemu Marylin.

       Lily oczywiście błysnęła wtedy fleszem, chcąc upamiętnić minę na twarzy brata.

        Co poradzić mógł Albus, że zawiesił się na chwilę, gdy dotarło do niego, że to wszystko działo się naprawdę? Żenił się z Marylin Moore, którą kochał na wiele różnych sposobów przez minione lata. Najpierw w swoim wyobrażeniu o niej, a potem w tym jaka była naprawdę. Zdobywała jego serce każdym swoim uśmiechem.

        Co poradzić mogła Marylin, gdy zobaczyła swojego najlepszego przyjaciela, którego jednocześnie tak bardzo kochała, że zgodziła się za niego wyjść? Pokonać wszystkie swoje lęki dotyczące małżeństwa. Patrząc na niego, wiedziała, że dobrze robi. Piętnastoletnia Marylin Moore nie chciała mieć nic wspólnego z Potterami.

         I nie zakochała się w Potterze. Zakochała się w dzieciaku. Zakochała się w po prostu i aż Albusie.

— Pamiętam doskonale moment, w którym Albus stwierdził, że Marylin zostanie kiedyś jego żoną — zaczął Scorpius, skupiając na sobie uwagę wszystkich zebranych. W tym również Bestii, która pokazywała właśnie wszystkim z dumą swoją odświętną obrożę, którą dostała specjalnie na tę okazję. — Miał jedenaście lat i dopiero, co został przydzielony do Slytherinu.

Goście zaśmiali się skłonni uwierzyć, że właśnie tak zaczęła się cała historia. Szczególnie bliska była ona Ginny, która doskonale pamiętała, że podobnie zauroczyła się w Harrym. Albus był najwyraźniej bardziej podobny do rodziców niż wydawało się na pierwszy rzut oka.

— Jakby nie było mu dość zmian w życiu jak na jeden dzień — westchnął Scorpius z udawanym zdziwieniem. — Dopiero, co przełamał wieloletnią tradycję Potterów będących Gryfonami, a już sobie wypatrzył w tłumie trzecioroczną Krukonkę i stwierdził: tak, to ta.

— Zastanawiacie się pewnie jaka była moja reakcja. Cóż, moja reakcja była godna najlepszego przyjaciela: nie chcę ci podcinać skrzydeł czy coś, ale ona nawet nie spojrzy na takiego knypka jak ty.

        Goście wybuchnęli śmiechem. James, Adrastos i Lily zapłakali ze śmiechu. Marylin wytrzeszczyła oczy ja przyjaciela, a Albus schował głowę w dłoniach, delikatnie się uśmiechając do wspomnień.

— Jak widzicie nie miałem racji — stwierdził, patrząc na nowożeńców. Zaczął udawać, że szepcze. — Marylin, mrugnij dwa razy, jeżeli nie jesteś tu z własnej woli.

      Kolejna salwa śmiechu zalała namiot.

— Nie mówię, że było łatwo, bo nie było — rzucił, wypuszczając powietrze z ust z ulgą, jakby cieszył się, że to już za nimi. — Najpierw Albus się w niej podkochiwał, potem się zaprzyjaźnili, wtedy Marylin coś zaczęła czuć miętę, a Albus był ślepy. Dziękujemy panie Potter, Albus odziedziczył po panu definitywnie wzrok. Całe szczęście, że w końcu jakoś spotkali się w tym samym punkcie. Ale to nie był koniec dramatów! Poprzez rozłąkę, gdy Marylin skończyła szkołę, po absurdalny wręcz strach Albusa przed jej ojcem. Nie wiecie jaki zdziwiony byłem, gdy dowiedziałem się, że nasz kochany Al naprawdę zapytał go o rękę jego jedynej córki.

      Marylin, nie wiedząc do tej pory o tym poświęceniu ze strony Albusa, spojrzała na niego zaskoczona. Piękne kwiatki wychodziły w czasie tej przemowy.

— Jesteśmy to jednak, bo dzielnie pokonali wszystkie kłody jakie rzucał im los. Teraz też to będą robić, tyle że prawnie jako mąż i żona. To takie cudowne widzieć przez lata jak dwójka ludzi dojrzewa do uczucia, a potem w końcu się zakochują i idą razem przez życie. To cudowne, że mogłem być tego świadkiem, bo Marylin i Albus to piękna i zakochana po uszy para. Pomimo upływu lat, wciąż kochają się równie mocno, o ile nie bardziej.

— Ale jednak wychowywanie psiego dziecka, jakim jest nasza cudowna Bestia, potrafi zacieśniać więzi. Za Marylin i za Albusa!






CHOLERKA PRZEPRASZAM ZA TAKĄ PRZERWĘ

To było ciężkie. Nie zliczę, ile razy siadałam do tego rozdziału, ale w końcu jest. I teraz oficjalnie przechodzimy do akcji po Epilogu Tego Młodszego.

Przepraszam, że się dzisiaj nie rozpiszę, mam za sobą naprawdę ciężki dzień (może teraz, kiedy muszę siedzieć w domu uda mi się coś napisać. dzięki, szkoło 😒 to śmieszne, że jestem kompletnie nieuspołecznionym człowiekiem i wychodzę z domu tylko do szkoły i przestrzegam wszystkich obostrzeń i tu bum! koronawirus! dobra, mimo wszystko mam nadzieję, że szybko wrócę do zdrówka ://)

Mam nadzieję, że chociaż wy jesteście zdrowi. Trzymajcie się skarby. Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!

MissiKongxx

• Ten Właściwy • Albus S. Potter [zawieszone]Where stories live. Discover now