Koniec czy nowy początek?

320 28 75
                                    

Siedziałam przed obliczem Roberta Biedronia, który milczał jak grób, analizując wszystko, co mu powiedziałam. Czekałam na jego werdykt, popijając cicho malinową herbatę.

Dziękowałam mu kilkakrotnie, że nie wywiózł mnie do żadnego lasu ani na komisariat policji. Przez to drugie mogłabym mieć wielkie kłopoty, ponieważ mama zaczęła umawiać się z komendantem. A to pierwsze? Szkoda gadać. Zamiast tych dwóch zawiózł mnie do swojego biura niedaleko centrum, gdzie (jak mi powiedział) od pewnego czasu często przebywał.

— Nie mogę tego zrozumieć. — odezwał się w końcu pan Robert. — Prezydent Bosak... — wyglądał na nie tyle co wstrząśniętego a wręcz obrzydzonego. — Ja jestem tolerancyjny.

Tak, to fakt.

— Wiem, proszę pana. — wpatrywałam się w podłogę.

— Nie chciałbym prawić ci morałów, nie jestem od tego. — wstał. — Brak mi słów, naprawdę...

I pomyśleć, że gdybym trafiła na innego kierowcę, mogłabym już nie żyć. Szczerze? Wolałam leżeć dwa metry pod ziemią, niż czuć te całe zagubienie i ból. No i było mi cholernie głupio.

Robert Biedroń zachowywał się jak człowiek, który nie wie, co ma ze sobą zrobić. Krążył w kółko bezradnie po swoim gabinecie.

— Mogłabym pójść do domu?... — zapytałam cicho, nie podnosząc wzroku.

Nie odpowiedział. 

Dlaczego to wszystko spotykało akurat mnie? Co ja złego zrobiłam? Przecież byłam zwykłą nastolatką. Trzeba było nie iść wtedy po te durne zdjęcia z Marleną, teraz pewnie miałabym spokój i nie chciałabym się zabić. Nastoletnie problemy Marii Zawadzkiej, największej idiotki z dziwnymi preferencjami dotyczącymi ludzi. 
Mam tylko siedemnaście lat.

— Wiem, jak ci pomóc. — głos Roberta Biedronia sprowadził mnie na ziemię. 

Spojrzałam na niego. Miał minę, jakby wpadł na jakiś genialny pomysł. Fantastyczny człowiek.

— Zdajesz sobie sprawę, że nie mógłbym tak po prostu zostawić cię bez pomocy, tak? Więc: zapraszam cię do Przedwiośnia.

Nie wiedziałam, o co mu chodziło. 

Bardzo skrupulatnie mi wszystko wyjaśnił. Począwszy od założeń swojej partii, aż po najdrobniejsze szczegóły tego całego Przedwiośnia. 
Szczerze? Spodobało mi się to wszystko. Może i Robert Biedroń uznawany był za dziwnego człowieka, ale w wielu sprawach naprawdę miał rację. Mój nowy idol.

~~~

Wróciłam do domu koło godziny szesnastej. Byłam niemile zaskoczona, ponieważ wewnątrz czekała na mnie mama, Marlena i Norbert. Cała trójka była wzburzona. 

— Cześć. — przywitałam się.

— Gdzie ty byłaś? — zapytała gniewnie mama. — Nie ściemniaj nawet, że u Marleny. W ogóle lepiej nie ściemniaj. — nigdy nie widziałam jej tak zdenerwowanej. — Bałam się, że coś znowu mogło ci się stać! 

Stałam jak zamurowana. Fantastycznie, co ja teraz mam powiedzieć?

— J-ja... — patrzyłam na każde z nich po kolei. —  No... u Natana.

Marlena wciągnęła głośno powietrze, a Norbert pokręcił głową z niedowierzaniem.

— Aha. Czy wy uprawialiście seks? — zapytała mama.

— Co?! Nie!

Jak ona mogła o tym w ogóle pomyśleć? 

Tak, wolałam nadal kłamać. Nie chciałam z nikim rozmawiać o tym, co się stało. Bałam się, że zostanę wykluczona. Albo poddana leczeniu psychiatrycznemu.

Boso przez miłośćKde žijí příběhy. Začni objevovat