Nie tak pięknie jak miało być

412 33 29
                                    

Wyglądało na to, że znowu wykręcam się ze spotkań z przyjaciółmi. Cóż, dla Bosaka byłam w stanie zrobić naprawdę wiele, zadurzyłam się. Można powiedzieć, że to źle o mnie świadczy, ale co mogę poradzić? Faceci naprawdę mogą zakręcić w głowie.

— Ja muszę iść. — powiedziałam po dłuższej chwili ciszy.

Marlena zrobiła oburzoną minę.

— A niby dokąd? — zapytała nazbyt dociekliwie. W jej głosie mogłam usłyszeć pretensję.

— Yyy... na komendę.

Jeżeli ktoś oceniałby moje kłamstwa, to to otrzymałoby zero punktów. Najbardziej proste i jakże banalne.

— Po co? — zapytała.

Nie mogłam wynaleźć odpowiedzi na to pytanie. Siedziałam więc tak dziwnie zagubiona przez moment, a potem (na moje szczęście) odezwał się Natan.

— Ja też muszę iść. — wstał. — Odwiozę Zawadę do domu.

"Zawadę"? Co za cham, jak on może na mnie tak mówić? Za dużo sobie ostatnio pozwalał.
Rzuciłam mu spojrzenie pełne gniewu. Na czole miał bliznę po swoim niedawnym bliskim spotkaniu z Bosakiem. Jest ona dowodem rycerskości mojego partnera. Przecież się o mnie bił, to trochę może rzeczowe potraktowanie mojej osoby, ale za to jakie romantyczne.

— To cześć. — również wstałam, patrząc przepraszająco na Marlenę. — Zgadamy się później.

Opuściliśmy z Natanem kawiarnię, pozostawiając oburzoną Marlenkę z jej chłopakiem. 
Trafię do piekła za takie nieuprzejme traktowanie innych ludzi. Zamiast spędzać z nią jak najwięcej czasu, to umawiam się z grubo starszym mężczyzną. Warto też wspomnieć, że jest prezydentem i wdowcem. Czad.

Natan to naprawdę miły chłopak. Mimo wszystko jednak nie mogłabym z nim chodzić, jesteśmy tylko przyjaciółmi.

— To gdzie tak serio się wybierasz? — zapytał, gdy kierowaliśmy się do jego samochodu. — Nie umiesz kłamać. 

Westchnęłam zrezygnowana.

— Nie chcę o tym gadać. — odpowiedziałam, wsiadając.

Ponieważ naprawdę nie chciałam o tym rozmawiać. Co by sobie o mnie pomyślał? Zresztą to ma mnie już za wystarczającą wariatkę. Przecież pijana opowiadałam mu o wdowcu Bosaku.

Dlaczego słowo "wdowiec" tak bardzo kojarzy mi się ze starymi ludźmi? 

— Aha. W porządku.

Odpalił silnik, a ja zapięłam pas. 

— Super kolega z ciebie, Natan. — powiedziałam.

~~~

Niemal dysząc, dotarłam na umówione miejsce. Chyba naprawdę powinnam zacząć ćwiczyć, męczę się przecież zwykłym chodzeniem po schodach. 

Ale po co wychodzić wcześniej? Przecież musiałam się stroić do ostatniej wolnej minuty. Skaranie boskie, jestem przeokropna.

Nie miałam pojęcia, gdzie czeka podstawiony przez Krzysztofa facet, dlatego spacerowałam spokojnie po parku. Spacer wycisza — takiego wyciszenia aktualnie potrzebowałam. 
Matki z dziećmi przechodziły obok mnie raz po raz, ludzie w moim wieku palili za drzewami papierosy. I pomyśleć, że ja przyszłam tu z zupełnie innego powodu niż oni.

— Pani Maria? — usłyszałam za sobą niski głos. Odwróciłam się jak na rozkaz. — Proszę za mną.

Nie żeby coś, ale czułam się nadzwyczaj dziwnie. Facet wyglądał jak rosyjski agent specjalny i zwracał się do mnie "pani". Ciekawe, czy Bosak pokazał mu moje zdjęcie, by ten mógł mnie rozpoznać. I co mu o mnie nagadał.
Poszłam za mężczyzną, czując narastający we mnie stres.

Boso przez miłośćWhere stories live. Discover now