Rozdział 5

5.3K 169 27
                                    

- Mia White -

Jak skończyłam robienie ciasteczek, usłyszałam otwieranie drzwi. Uśmiechnęłam się, gdy poczułam
znajome ramiona wokół mojej talii. Te małe gesty, dają mi nadzieję, że on może coś czuć do mnie, ale w to wątpię. To znaczy, jesteśmy naprawdę bliskimi przyjaciółmi. Mógłby to robić w przyjacielskim znaczeniu.

- Czy ty i Jacob zawarliście pokój? - zapytałam, tnąc ciasteczka na kwadraty.

- Nie. Jedynym powodem, dla którego
nie próbujemy się pozabijać, jest to, że przez cały czas korzystaliśmy z telefonów komórkowych - odpowiedział przyciągając mnie bliżej do piersi.

Zarumieniłam się i cieszyłam się, że tego nie widział, bo zakryłam twarz moimi włosami. Ciągle mnie obejmował, dopóki nie kazałam mu powiedzieć Jacobowi, że ciasteczka są gotowe. Jęknął, ale mimo to poszedł powiedzieć mu, a ja poszłam do lodówki i złapałam lody. Ciasteczka z lodami są moim absolutnym
faworytem. Jacob wszedł do kuchni, a Ace szedł za nim.

- To pachnie tak smacznie. - wykrzyknął Jacob, chwytając mały talerz i kilka kawałków ciastek. Cieszę się, że je lubi. Podziękował mi za deser, gdy wracał do salonu.

Ace i ja spróbowaliśmy trochę, kiedy usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Usłyszałam głos pani King oraz jakieś nieznajome, które, jak przypuszczałam,
należały do jego rodziców. Weszli do kuchni i kiedy pani King zobaczyła mnie, objęła mnie mocno.

- Mia! Miło Cię znów widzieć. Nie
widziałam Cię wieki!

- Mamo, widziałaś ją trzy dni temu. - wskazał na mnie, a ona zaczęła drwić.

- I zrobiłaś swoje sławne ciasteczka! Pani King traktowała mnie jak swoją własną córkę. Była jak druga mama.

Kiedy moja mama była zajęta pracą, upewniała się, że jestem zdrowa i że nic złego mi się nie przydarzyło. Zazwyczaj mówi Ace, żeby zaopiekował się mną, nawet jeśli mówiłam jej, że mogę zająć się sobą, ona nalega.

Wkrótce zostałam przedstawiona panu
i pani Daniels. Byli bardzo mili i dawali
mi komplementy zarówno o wyglądzie, jak i ciasteczkach, które zrobiłam, ale odrzucałam je. Czasami nie podoba mi się to, gdy ludzie mnie komplementują, ponieważ mam wrażenie, że muszę też ich komplementować.

Moja mama napisała do mnie, że wkrótce powinnam wrócić do domu, więc pożegnałam się z nimi wszystkimi.
Ace zaproponował, że odprowadzi
mnie do domu, a ja nie kłóciłam się,
ponieważ nawet jeśli powiem, że nie,
po prostu cieszyło mnie towarzystwo drugiej osoby. Uwielbiam to, że nie musiałam wypełniać każdej ciszy z Acem

- Lepiej się czujesz? - zapytałam, gdy
zbliżaliśsmy się do mojego domu.

- Trochę- odpowiedział- Wiesz, gdybyś nie przyszła, zamordowałbym go.

-Ace, nawet go nie znasz.

- Wiem ale jest wrzodem na tyłku. - mruknął, a ja uderzyłam go w ramię.

Ace nie odpowiedział, ale po prostu złapał mnie za rękę. Moje serce przyspieszyło i starałam się to
zignorować. Naprawdę chcę powiedzieć, że go lubię, ale boję się odrzucenia. Szedł ze mną aż do chwili, gdy stanęliśmy przy drzwiach wejściowych.

- Do zobaczenia jutro. - powiedział i
później pocałował mnie w czoło.

Otworzyłam drzwi i patrzyłam, jak
odchodzi, zanim je zamknę.

Głupie serce.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Resztę tygodnia minęło w mgnieniu oka i wróciliśmy do rzeczywistości. Nie chodzi o to, że nienawidzę szkoły, naprawdę mi się podobała. Co mnie zirytowało, to te nieliczne osoby, których naprawdę nie lubię a musiałamn je widzieć. I mówię o Mindy. Mindy Summer, znana również jako
główna cheerleaderka i "dziewczynka" w szkole. Zabawna, ma długie blond włosy i ostre niebieskie oczy, w których zakochują się faceci. Muszę przyznać, że jest piękna, ale jej osobowość jest do dupy. Dobrą stroną było to, że nie pokrywa skorupą całej twarzy makijażem. Nadal jednak nosi jej bardzo dużo.

ONA NALEŻY DO KRÓLA [TŁUMACZENIE PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz