ROZDZIAŁ 21 GDZIE TO SZCZĘŚCIE?

212 9 0
                                    

- No nareszcie jesteście! Gdzie wyście się podziewali?! - zbeształa nas Maria Anheles, zanim razem z Lucasem zdążyłam przekroczyć próg jadalni. Była bardzo zdenerwowana.

- Spokojnie. - Lucas próbował uspokoić matkę. - Nic się przecież nie stało. Jesteśmy cali.

- Wy może tak! - wykrzyczała i spojrzała na mnie. - Ale z twoją mamą nie jest najlepiej.

- Co się stało?! - wykrzyczałam przerażona. Moje serce przyspieszyło, a oddech ugrzązł w gardle. Czułam, że za chwilę zemdleję.

- Została zaatakowana. Trafiła do szpitala w ciężkim stanie. Nie wiadomo czy przeżyje.

Zaczęło szumieć mi w uszach. Wszystkie głosy wokół ucichły. W głowie miałam tylko słowa Marii. Zrobiło mi się również ciemno przed oczami. Nic nie widziałam.

- Mia! Wszystko w porządku? - głos Lucasa dobiegał gdzieś z oddali. - Mia?!

- Chcę ją zobaczyć! - złapałam Lucasa za ręce.

- Oczywiście. Zawiozę cię. Włożę tylko coś na siebie! - pobiegł do swojego pokoju.

Jak tylko zbiegł na dół, włożył na siebie ciemną bluzę, złapał za kurtkę i skierował się w stronę drzwi wyjściowych. Wybiegłam zaraz za Lucasem na dwór. Wsiedliśmy do jego samochodu i pędziliśmy w stronę szpitala. Lucas, widząc moje zdenerwowanie, złapał mnie za rękę.

- Z twoją mamą wszystko będzie dobrze. - powiedział, chcąc mnie wesprzeć.

Droga do szpitala strasznie mi się dłużyła. Co chwilę tylko popędzałam Lucasa, mimo iż tak naprawdę jechaliśmy bardzo szybko. Poprzednim razem, gdy jechałam z Lucasem z taką prędkością, byłam przerażona i chciałam wysiąść jak najszybciej, tym razem błagałam o to, by wdepnął jeszcze bardziej gaz. Zarzucało mnie na wszystkie strony, ale nie miało to dla mnie znaczenia. Chciałam być jak najszybciej przy mamie. Widząc w oddali szpitalny budynek, okręciłam się, żeby odpiąć pas, ale Lucas stanowczo mi tego zabronił:

- Jeszcze się nie zatrzymaliśmy! - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.

Kiwnęłam głową i postanowiłam poczekać, aż auto się całkowicie zatrzyma. Jak tylko licznik wskazał zero, złapałam za pas i wyskoczyłam z auta. Rzuciłam się biegiem w stronę recepcji. Nie odwracałam się nawet za siebie, by sprawdzić, czy Lucas podążał za mną.

- Tutaj ! - Lucas złapał mnie za łokieć, chcąc mnie zatrzymać.

Spostrzegłam, że w tym całym pośpiechu minęłam okienko z recepcją. Na szczęście nikogo nie było. Podbiegłam do siedzącej za szybą siwowłosej kobiety i wykrzyczałam do niej, łapiąc hausty powietrza:

- Gabriella Melton! Przywieziono ją w ciężkim stanie! Podobno ją coś zaatakowało!

- Jest w tym momencie operowana. - odparła kobieta, sprawdzając coś w komputerze.

- Gdzie jest blok operacyjny? - wtrącił się Lucas.

- Prosto i na lewo. - wskazała kobieta.

- Dziękujemy! - odparł Lucas i zaczął biec za mną.

Dostrzegłam siedzącego na korytarzu Gabriela Anhelesa. Był wyraźnie zdenerwowany. Słysząc coraz głośniejsze kroki, uniósł głowę i dostrzegł nas. Przez jego twarz przebiegł cień ulgi. Poderwał się z krzesła.

- Co z nią?! - wykrzyczałam, nim do niego dobiegłam.

- Nadal jest operowana. Podobno mocno oberwała w głowę. Próbują zatamować krwotok. Nic więcej nie wiem. Przykro mi.

Słysząc słowa Anhelesa, rozpłakałam się. Nie potrafiłam już dłużej powstrzymywać łez. Lucas położył swoją dłoń na moim ramieniu, a ja wtuliłam się w niego jak dziecko szukające pocieszenia. Lucas przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.

- Wszystko będzie dobrze. - próbował mnie uspokoić.

Pocałował mnie w skroń i ponownie mocno przytulił. Zaskoczyło mnie, że nie próbował nawet ukrywać się z okazywaniem czułości przy ojcu. Z drugiej strony ten fakt bardzo mnie ucieszył. W tamtym momencie bardzo potrzebowałam jego bliskości. To ona dodawała mi siły i powodowała, że jeszcze nie wpadłam w histerię. Gdyby był wobec mnie szorstki albo obojętny, załamałabym się kompletnie. Zajęłam jedno z krzeseł stojących w rzędzie pod ścianą i ukryłam twarz w dłoniach. Piękny dzień zamienił się tak oto tym sposobem w koszmar.

- Gdzie byliście, że od wczoraj nie było z wami kontaktu? - usłyszałam poddenerwowany głos Gabriela.

- Nieważne. - odparł chłodno Lucas. - Wiadomo, co się stało? - zniżył głos, że ledwo go usłyszałam.

- Też chcę słyszeć. - wtrąciłam się.

ANIOŁY. POCZĄTKI NIEBAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz