25. Otra Vez

29 3 0
                                    

W stanie nieprzyjemnego otępienia błądzili po hotelu do południa. W końcu Minjun wziął ze sobą tylko telefon i kurtkę, a Taecyeon porwał jego aparat wychodząc na stację metra.

- Jak tutaj wygląda kupno biletów? - Taecyeon zastanowił się krótko. Nie zdążył sprawdzić wszystkiego odnośnie Hiszpanii przed wyjazdem, bo było to zwyczajnie niemożliwe. - Ile wonów wymieniłeś na euro?

Minjun obojętnie przyłożył telefon do terminala, a następnie spojrzał z niezrozumieniem na Taecyeona.

- Cieszę się, że żyjemy w świecie, gdzie na drugim jego końcu zapłacisz telefonem - przyznał z zadowoleniem. Taecyeon nie mógł zaprotestować, choć wygoda i poziom profesjonalizmu Minjuna nie przestawały go zachwycać nawet w tak prostej czynności, tak jakby ułatwienia codzienności zostały stworzone specjalnie dla jego perfekcjonistycznej osoby.

Na cel obrali sobie stolicę, ale żaden nie widział sensu w prostej drodze na miejsce. Ustalili kilka przypadkowych przystanków, zatrzymując się według uznania i nie oddalając się za bardzo od stacji. Krążyli tam gdzie poniosły ich nogi i metro nie zważając na czas.

Taecyeon nie rozstawał się z aparatem, niezależnie od tego, czy spacerowali wzdłuż rzeki, czy zatrzymali się na chwilę aby posłuchać lokalnych twórców. Udało mu się uchwycić kilka razy Minjuna kiedy nie patrzył i już wiedział, że kiedy wywoła te zdjęcia w sekrecie, sprawi mu miły prezent na rocznicę. Teraz z pewnością był bardziej chętny do obchodzenia jej i Taecyeon bardzo był ciekaw jak ta podróż wpłynie na ich małżeństwo.

Bo mógł ich tak swobodnie nazywać, prawda?

Nie dało się ukryć, że Minjun zmienił swój stosunek co do niego. Może jeszcze nie angażował się w relację, ale zachowywał się inaczej, a Taecyeonowi bardzo się to podobało.

Do stolicy dotarli późnym popołudniem, uznając, że będzie to ostatni przystanek przed powrotem do hotelu. Minjun postawił na tradycyjny obiad w centrum, na chwilę odchodząc od słodko-pikantnych smaków Katalonii, przypominających nieco dom. Drogie drinki dopełniły posiłek. W schodzącym powoli słońcu czuli się absolutnie oderwani od problemów rzeczywistości.

Po jakimś czasie Taecyeon zareagował na wibracje telefonu, orientując się, że milczał ponad tydzień. Z nieprzewidywalnym uśmiechem odebrał połączenie.

- No proszę - rzucił na powitanie. - A obiecałeś nie przeszkadzać.

- Wiem, że tak - odparł niepewnie Wooyoung. - To wszystko wina Khuna, on mi kazał dzwonić. Wszyscy umieramy z ciekawości. Co się tam dzieje?

- A co ma się dziać? - Taecyeon odsunął się w fotelu i przełączył na głośnomówiący. Przymknął oczy zza szkłami okularów przeciwsłonecznych. - Minjun was pozdrawia.

Wspomniany Minjun posłał mu pytające spojrzenie i wciąż milcząco czekał.

- Nie odzywasz się od wyjazdu, równie dobrze mogli cię porwać - zauważył słusznie Wooyoung. - Odebrałem twój samochód od mechanika. Cały tydzień pada chociaż kończy się lato. Poza tym nic się nie dzieje. A co u was? - Ton Wooyounga wyrażał mocne zniecierpliwienie. Chciał dowiedzieć się wszystkiego, a Taecyeon wolał potrzymać go trochę w niepewności, ot tak, aby się podroczyć.

- Spokój - powiedział krótko i wziął kilka łyków z rozmarzeniem. - Jest bardzo spokojnie.

Wooyoung na chwilę zamilkł, zbyt zszokowany odpowiedzią przyjaciela. Po chwili zadecydował krótko, że porozmawiają po przyjeździe i pożegnał ich. Minjun parsknął. Nie miał pojęcia dlaczego Taecyeon wkręca Wooyounga, a jego błogi wyraz twarzy mówił mu, że nie ma sensu się nad tym zastanawiać.

𝕴'𝖑𝖑 𝖇𝖊 𝖇𝖆𝖈𝖐 ✨ 2PM TaeckayМесто, где живут истории. Откройте их для себя