TYDZIEŃ TRZYDZIESTY SIÓDMY

499 36 1
                                    

Ostatniego tygodnia przed egzaminami, nawet Wielka Sala podczas posiłków była niemal pusta. Prawie, bo jak się okazało kilku uczniów ( w tym najmłodszy Weasley) w wyniku stresu je jeszcze więcej. No cóż, każdy inaczej sobie radzi.
Podczas lekcji, byłem słuchany najbardziej podczas całego roku szkolnego. Przypomniały mi się wszystkie moje egzaminy, zarówno te, które przeprowadzałem, jak i te, które sam musiałem zdawać. Najbardziej stresujące były egzamin na pierwszym roku, bo nie wiadomo było czego się spodziewać, SUMy i OWuTeMy, bo od nich najwięcej zależało. To właśnie pierwsze, piąte i siódme roczniki zawsze najbardziej panikowały przed egzaminami.
Dla reszty istotne było najczęściej jedynie, żeby zdać.
Całe wtorkowe popołudnie, wymyślałem pytania, które na testach się pojawią. W zeszłym roku poszedłem na całość, więc w tym postanowiłem nieco( ale tylko odrobinę) opuścić poziom. Nie chciałem z nikim robić sesji poprawkowej w wakacje.
W środę, gotowe arkusze, spokojnie spoczywały już ukryte bezpiecznie w moim gabinecie tak, aby nie dostały się w niepowołane ręce jakichś uczniów, na przykład( i w szczególności) bliźniaków Weasley, którzy, mimo że zawsze kończyli z dobrymi ocenami, co roku próbowali testy zdobyć. Wydaje mi się, że mogła to być forma sportu, rozrywki, po prostu dostawy adrenaliny.

Temperatura była z dnia na dzień wyższa.
Wydawało się, że pogoda, chce wykończyć nas wszystkich, lub przynajmniej przekonać do wykąpania się w jeziorzez co mimo presji związanej x egzaminami( a może właśnie przez nią) wielu uczniów zrobiło. Powietrze popołudnia rozbrzmiewało więc krzykami radosnej młodzieży, chlapiącej się wodą.
Wsłuchiwałem się w te odgłosy przypominając sobie jak brzmiały one na przestrzeni lat. Czasem robię się lekko nostalgiczny i wspominam wszystkie swoje lata spędzone w tej szkole zarówno jako nauczyciel jak i jako uczeń. Przypomniałem sobie wszystkie przez Slytherin zdobyte puchary Quidditcha, każde SUMy, które dom węża zdał z najwyższą średnią, a także te, które poszły nieco gorzej. Przypomiałem sobie każde rozpoczęcie, a także każde zakończenie roku i związane z tym powitania i pożegnania z uczniami. W mojej głowie przewijały się twarze Ślizgonów, którzy w jakiś sposób zaistnieli w świecie Magii. Przypomniałem sobie też wszystkich ślizgonów( tu w większości byli to już moi rówieśnicy, nie uczniowie), którzy zbłądzili i przeszli na stronę Voldemorta.

Potrząsnąłem lekko głową. Musiałem przestać tyle myśleć. Niejednokrotnie już to słyszałem. Co więc robi Snape, kiedy nie może przestać myśleć? Idzie ważyć eliksiry. Gdyby się nad tym zastanowić(czego oczywiście teraz nie zrobiłem, bo miałem przestać myśleć) mogło się to przyczynić do zostania mistrzem eliskirów. Tak, to zdecydowanie był jeden z powodów. Tak właściwie to najpewniej właśnie od tego zaczęło się moje zainteresowanie tym przedmiotem.
Skończyłem dopiero późno w nocy, jednak ze względu na to, że była to sobota, mogłem sobie na to pozwolić. Udałem się więc
do swojego łóżka i po jeszcze około godzinie rozmyślań zasnąłem.

Nie komentujmy mojej przerwy w pisaniu, ani tego jak krótki i badziewny jest ten rozdział
Wena to jest jednak suka

Tajemnice z głębi lochówWhere stories live. Discover now