TYDZIEŃ SZESNASTY

659 51 7
                                    

Nadszedł ostatni tydzień semestru. Uczniowie pisali ostatnie zaliczenia. Poprawiali oceny. Robili przedświąteczne zakupy. Dziś wróciła do mnie lista uczniów, pozostających na święta w Hogwarcie. Znajdowali się na niej Potter i Malfoy. Co do Pottera, szczerze lekko się tego się spodziewałem, bo sam zawsze chciałem na ten okres pozostać w magicznym świecie. Drugi z koleji był zaskoczeniem. Uświadomiłem sobie jednak, że prawdopodobnie zrobił to, by spędzić święta z przyjacielem. Oprócz nich, w szkole pozostawało raczej niewielu uczniów. Niemal wszyscy chcieli spędzić ten czas z rodziną, więc w te święta Hogwart, miał świecić pustkami. Z mojego domu, pozostawały dokładnie 4 osoby( co za przypadek, że wszystkie z pierwszego roku dop.aut.), więc uznałem, że skoro i tak nie robię nic ze swoimi pieniędzmi, mogę kupić im prezenty( znaczy Ślizgonom, nie pieniądzom).
W sobotę postanowiłem udać się więc do Hogsmeade.
W myślach odtworzyłem listę.
- Harry Potter
- Draco Malfoy
- Blaise Zabini
- Pansy Parkinson
Tak, 4 pierwszorocznych ślizgonów. Umysły lotne, bystre i niezniszczone jeszcze przez ten świat. Tak przynajmniej wtedy mi się wydawało.
Jako pierwszy punkt postanowiłem kupić im słodycze. Poszedłem więc do Miodowego Królestwa i wybrałem te, które wydawały mi się najlepsze( szczerze, osobiście za słodyczami raczej nie przepadałem, więc zdawałem się jedynie na instynkt). Zastanowiłem się. Co mogę kupić jedenastoletnim czarodziejom. Wiedziałem, że Pottera i Malfoya zadowolą książki( gdziekolwiek by nie byli, niemal zawsze czytali). Blaise z koleji miał bzika na punkcie rysowania, więc postanowiłem kupić mu zestaw do szkicowania, który nigdy się nie kończył. Nie miałem jednak pojęcia, co kupić jedenastoletniej dziewczynie. W tym celu(po długim rozważaniu tej opcji) udałem się po poradę do opiekunki Gryffindoru- Minervy Mcgonnagal. Nigdy nie sądziłem, że zadam jej takie pytanie. Ona najwyraźniej też nie, a gdy ją o to zapytałem, uśmiechnęła się tylko i odpowiedziała
-Pansy uwielbia mugolską muzykę- uświadomiłem sobie, że faktycznie tak było. Tego samego jeszcze dnia aportowałem się na Pokątną, wymieniłem część galeonów na funty, po czym odwiedziłem sklep z płytami w mugolskiej części Londynu.
- The Beatels- przeczytałem, kojarzyłem tę nazwę z czasów mojego dzieciństwa, dlatego uznałem, że lepszym pomysłem będzie mimo wszystko coś nowszego.
- Queen- ta grupa muzuczna nie była aż tak wiekowa, więc uznałem, że to tę płytę wezmę.

Okej, więc zaraz będą święta i chyba pisząc to puszczę sobie świąteczną muzykę i założę czapkę mikołaja, trzeba się wczuć, co nie?

Tajemnice z głębi lochówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz