TYDZIEŃ DWUDZIESTY DZIEWIĄTY

521 42 3
                                    

W tym tygodniu również uznałem, że warto sprawdzić jak radzą sobie ślizgoni. Po ostatnich wtorkowych lekcjach, poszedłem więc do pokoju wspólnego, a jako że był pusty, skierowałem się do dormitoriów. Pierwszy pokój, który postanowiłem odwiedzić, należał do Pansy Parkinson i Dafne Greengas. Zapukałem. Po usłyszeniu proszę wszedłem do pomieszczenia. Pokój był utrzymany raczej w nieładzie( głównie częś Pansy, po której walały się ubrania, kosmetyki, książki, płyty i wiele innych rzeczy, przy czym niektorych nawet nie potrafiłem nazwać). Dziewczynom jednak to nie przeszkadzało. Pansy słuchała głośno muzyki, a Dafne z zatyczkami w uszacg czytała czasopismo modowe. Uśmiechnąłem się lekko. Dziewczyny dość mocno się od siebie różniły, ale nie przeszkadzało im to by być dobrymi współlokatorkami. Moim następnym celem był pokój Blaise'a Zabiniego, który( jako że liczba chłopców na pierwszym roku była nieparzysta, miał wybór mieszkać samemu, lub jeszcze z dwoma osobami) nie dzielił pokoju z nikim innym. Jego pokój cały obklejony był szkicami, rysunkami i namalowanymi obrazami. Pomieszczenie wyglądało dość charakterystycznie. Łożko było w stanie nienagannym( podobno ten raczej mało z niego korzystał), z koleji biurko było wiecznie zawalone papierem i przyborami potrzebnymi, by uczynić z białego papieru coś niezwykłego. Zastałem Zabiniego siedzącego jak zwykle przy biurku i tworzącego kolejny rysunek. Spojrzałem mu przez ramię. Na kartce widnieli przytuleni Harry i Draco. Następnym pokojem był należący do Crabba i Goyla. Szczerze mówiąc zastanawiałem się jak trafili do mojego domu, bo nie byli ani ambitni, ani braterscy, ani sprytni. Cóż... czasem i tak się zdarza. W pokoju panował ogromny bałagan, po meblach walało się jedzenie, z koleji mieszkańcy spali na łożkach. Szczerze mówiąc nie mogłem wytrzymać tego widoku, więc rzuciłem pare zakleć czyszczących, aby pokój prezentował się choć odrobinę mniej ochydnie. Zamknąłem drzwi i odetchnąłem głeboko. Ostatnim pokojem pierwszorocznych był ten dzielony przez Pottera i Malfoya. Ten pokój jako jedyny utrzymany był w idealnym porządku. W dodatku w pomieszczeniu zapalone zostały świeczki zapachowe, co w połączeniu z porozwieszanymi wszędzie lampkami i postawionymi roślinami, których nazw nawet ja nie znałem, nadawało mu niezwykłego uroku. Blondyn i Brunet siedzieli pod kocem na przeciwnych stronach jednego łóżka i najprawdopodbniej byli w trakcie rozmowy, w momencie gdy otworzyłem drzwi i przerwałem ją. Nie chcąc dalej ich powstrzymywać opuściłem pokój i udałem się na przegląd pokojów starszych roczników.
Sorry, że przez 2 dni nie było rozdziałów, ale potrzebowałam takiej króciutkiej przerwy i teraz rozdziały powinny być już codziennie do końca książki.

Tajemnice z głębi lochówWhere stories live. Discover now