TYDZIEŃ DWUDZIESTY DRUGI

588 44 15
                                    

Jako że Drops, dopiero w Poniedziałek wybrał się do Knotta( minister podobno był na wyjeździe służbowym) to dopiero tamtego dnia wieczorem, poznałem jego decyzję. Przesłuchanie miało się odbyć 18 lutego w Ministerstwie Magii. Zeznawać pod wpływem Veritaserum mieli Black i Pettigrew. Może teraz wszystko się ułoży?-myślałem naiwnie. Jak powszechnie wiadomo koniec jednego problemu stanowi początek drugiego i tak dalej, i tak dalej. Jednak dzięki tej myśli mogłem skupić się wreszcie na codziennych sprawach, takich jak gnębienie Gryfonów( co ostatnio bardzo zaniedbałem) czy prowadzenie lekcji. Postanowiłem następnego dnia wszystkim klasom zrobić kartkówkę z ostatnich 3 lekcji. Z tą myślą i uśmiechem na twarzy poszedłem spać.
Następnego ranka wstałem z naprawdę dobrym humorem i zaraz po ubraniu się w swoje słynne czarne szaty poszedłem na śniadanie. Po drodze nuciłem jedną z piosenek, którą puszczała Pansy. Zmieniłem zdanie. Za rok też kupię jej płytę. Usiadłem przy stole nauczycielskim i nałożyłem na swoj talerz trochę jedzenia. Zjadłem wszystko, po czym udałem się do sali, by poczytać przed lekcjami jakąś książkę. Postanowiłem sięgnąć tym razem po coś z mugolskiej literatury i natrafiłem na "Opowieści z Narnii". W ciągu niespełna dwóch godzin  pochłonąłem całą pierwszą część, a równo o godzinie ósmej zamknąłem drzwi od sali i rozpocząłem przeprowadzanie kartkówki. Grupa trzeciorocznych Gryfonów i Puchonów aż się o to prosiła. Jedynie parę osób cokolwiek na kartkach napisało, więc wiedziałem, że nie będę miał dużo do sprawdzania, co wprawiło mniew jeszcze lepszy nastrój. Kolejne godziny upływały mi bardzo podobnie. Miałem wrażenie, że wszystko wróciło do normy. Po lekcjach postanowiłem pójść na wieżę astronomiczną, gdzie siedziałem do późnego wieczora oglądając najpierw zachód słońca, a później gwiazdy. Uwielbiałem to robić odkąd pamiętam. Zawsze gdy czegoś nie rozumiałem, gdy musiałem podjąć jakąś decyzję, gdy miałem jakiś problem niemożliwy do rozwiązania, po prostu to robiłem. Miliardy gazowych kul tworzyło efekt, który zapierał dech w piersi, pomagał zapomnieć o zmartwieniach, a ponoć i przewidzieć przyszłość. Swoją drogą to było fascynujące. Tylu ludzi patrzyło w te same gwiazdy w różnych miejscach na świecie, w różnych momentach na osi czasu i swojego życia. Czasami zastanawiałem się, kto jeszcze patrzy teraz w niebo, czekając aż jasne punkciki rozwiążą jego problem. Gdy byłem już w swoim łóżku nie potrafiłem zasnąć, więc sięgnąłem po kolejna części serii, którą rozpocząłem rano. Zawsze uważałem, że książki przeważają nad filmami, bo są w stanie więcej nam przekazać. Ale to co czytałem w tamtej chwili, przewyższało wszystkie książki jakie miałem okazję przeczytać w swoim życiu. Muszę częściej czytać mugolskie książki-pomyślałem w tamtej chwili. Ostatnio po takowe sięgałem w dzieciństwie, jeszcze przed Hogwartem. Wtedy one i Lily były dla mnie całym światem. Lily odeszła, książki zostały. Jak mogłem to zaniedbać? Owszem w świecie magii były książki, ale najczęściej zaliczały się do biografii, książek naukowych lub baśni dla dzieci( wolałem przemilczeć fakt, że
"Opowieści z Narnii" również do młodzieży były skierowane). Dopiero po skończeniu "Księcia Kaspiana" poszedłem spać i do samego rana śniła mi się odległa (niestety nieistiejąca) kraina.
Do końca tygodnia skończyłem całą serię i szczerze mówiąc przy końcówce ostatniej płakałem, naprawdę płakałem. Mimo to miałem nadzieję, że po śmierci, Lily też trafiła do prawdziwej Narnii.

Czy tylko ja(i Snape) tak kocham Opowieści z Narnii?

Tajemnice z głębi lochówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz