TYDZIEŃ TRZYDZIESTY

547 44 5
                                    

W sobotę całe błonia wypełnione były uczniami. Pogoda dopisywała i mimo początku kwietnia, temperatura dobijała do 20 stopni. Co odwaźniejsi i mniej rozważni uczniowie( głównie gryfoni) postanowili wykąpać się w jeziorze. W wodzie naliczyłem między innymi cztery rude czupryny, charakterystyczne dla pewnego magicznego rodu. Ja jednak udałem się w stronę zakazanego lasu, by w ciszy i spokoju nacieszyć się pięknem tego dnia. Gdy szedłem wzdłuż linii drzew, zauważyłem na ziemi ciało martwego jednorożca. Leżało ono w kałuży srebrzystej krwi. Ktoś znowu ją pił. Najpewniej ponownie był to Quirrel. Postanowiłem porozmawiać z Hagridem, czy przypadkiem nie zauważył czegoś, co mogło by pomóc zrozumieć tę sytuację. Udałem się więc do jego chatki. Gdy spytałem o jednorożce od razu opowiedział, jak przynajmniej 2 razy w tygodniu znajduje je martwe, pozbawione krwi. Po godzinie zwyczajnej rozmowy, na nieciekawe tematy, takie jak pogoda, zapytałem, czy Quirrel chodzi do zakazanego lasu. Ten uśmiechnął się i powiedział, że owszem, widuje go często udającego się w zacisze drzew na spacer. Mimo, że gajowy nie łączył faktów zbyt szybko, chyba i on powoli rozumiał, jaki cel miało moje pytanie. Spojrzał na mnie pytająco, na co ja tylko pokiwałem przecząco głową, mówiąc, że nic nie jest pewne, po czym wyszedłem z chatki. Na dworze było już znacznie mniej uczniów, choć starsi, wytrwalsi postanowili spędzić tu również wieczór, mimo znacznie juz niższej temperatury. Z pierwszego roku, jedynie słynna paczka ślizgonów nie wróciła jeszcze do zamku i razem śmiała się przy rozpalonym magicznie ognisku i przykryta grubymi kocami. Uśmiechnąłem się w duszy na ten widok. Naprawdę lubiłem tą czwórkę. Po chwili Pansy sięgnęła po gitarę i zaczęła grać piosenkę, którą kojarzyłem z jednej z mugolskich płyt . Nie wiedziałem, że potrafi grać na instrumencie. Reszta zaczęła śpiewać. Zachwyciłem się głosem Malfoya. Mimo, że znałem go odkąd się urodził, nigdy nie słyszałem, by śpiewał. Miał talent, było to słyszalne każdego. Wszyscy obecni na błoniach zwrócili swoje głowy ku paczce przyjaciół, w szczególności właśnie na blondyna. Po zakończeniu piosenki, uczniowie zaczęli klaskać, na co Draco zaśmiał się wstał i się ukłonił. Tak jak większość uczniów wróciłem do zamku.
Zasypiając, wciąż słyszałem śmiechy dobiegające z dormitoriów pierwszorocznych. Czasami, podczas ciepłych spokojnych nocy, wydaje mi się, że słyszę je ponownie. Mimo, że ich właściciele i wykonawcy od wielu lat są martwi.

Tajemnice z głębi lochówWhere stories live. Discover now