pozegnanie//070620niedokonczone

46 0 0
                                    

Po chwili pobytu w jednym pokoju z mamą, po obejrzeniu samej końcówki którejś części "Zmierzchu" i po kilku pytaniach, czy pokłóciłam się z Adamem, poszłam do kuchni. Nie zaświeciłam światła, weszłam tam i oparłam się, chyba o ścianę. Zjechałam po niej plecami i skulona siedziałam na zimnych kuchennych kafelkach. Nie powstrzymywałam łez, jedyne, co musiałam opanować to chęć krzyku. Chęć głośnego wycia, chęć wyduszenia z siebie wszystkiego. Nie wiem, po co mi to było. Widocznie potrzebowałam jakiegoś oczyszczenia. Wiedziałam tyle, że nic nie było dla mnie codzienne. Wszystko nagle stało się obce. Mieszkanie, w którym przebywałam, domownicy, chłopak leżący na moim łóżku... Nawet te pieprzone kafelki były mi obce. Wstałam z podłogi, zimnej, nieznajomej podłogi i oparłam się o kuchenny blat. Oparłam czoło o szybę, odsunęłam zazdroskę i próbowałam dojrzeć coś, co odwróciłoby moją uwagę od własnych myśli.

bajki na dobranoc dla dzieci z depresjąDove le storie prendono vita. Scoprilo ora