zastanawiam się czasem

54 0 0
                                    

"chcę skończyć szkołę."

ta myśl pojawiła się znikąd. dosłownie. siedząc na tylnym siedzeniu, przygryzałam dolną wargę. bawiłam się palcami i starałam się w jakiś sposób uśmierzyć ból głowy, chociaż nie było to łatwe. przecież z przodu siedzieli ludzie, którzy go powodowali. myśli mnie dobijały, chociaż tego nie chciałam. dopiero tu wsiadłam, chciałam pochwalić się cudownym dniem i wrócić do domu spokojnie. oczywistym było, że tak się nie stanie. czułam, że jestem w niebezpieczeństwie, że wyszłam z oazy spokoju do paszczy lwa. w połowie tego, jak opowiadałam o pobycie u Weroniki, zostałam zwyczajnie zignorowana na rzecz mojego dorosłego brata i jego kombinowania. nie powinnam mieć tego nikomu za złe. powinnam się już przyzwyczaić, że bez sensu w ogóle otwieram usta. jestem wręcz pewna, że jeżeli przestanę jeść cokolwiek któregoś dnia, nikt tego nie zauważy.

wcisnęłam słuchawki do uszu i odchyliłam głowę do tyłu. nauczyłam się tego dawno. kiedy gdzieś jest nieciekawa atmosfera, trzeba zająć się sobą. nawet, jeżeli nie robię nic złego.

tymczasem myśli zaczęły się nawarstwiać. pojawiały się bez ładu i składu, kompletnie chaotyczne i zdecydowanie nie najmilsze. moja głowa pękała, ale nie z bólu, tylko z nadmiaru złych emocji. własny mózg zadawał mi pytanie: po co jesteś?

właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że naprawdę sobie na to nie zasłużyłam. wtedy też pojawiło się "chcę skończyć szkołę". coś mówiło mi, że chcę uciec od tego, od tej sytuacji, od braci, od własnej rodziny. zamiast "mama cię kocha", nagle było "Adam cię kocha", nagle chciałam się do niego przytulić. nie rozumiałam. nadal nie rozumiem. czułam się bezsilna.

tamtego wieczoru niebo wyglądało jak koniec świata.

bajki na dobranoc dla dzieci z depresjąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz