Rozdział XXXIII

191 6 1
                                    

Cześć! Jednak ten tydzień nie powinien być dla mnie aż tak napięty, więc postanowiłam się zabrać za kolejny rozdział :) 

Zapraszam do czytania! 

***

Następnego dnia, gdy Andromeda otworzyła oczy przez chwilę nie mogła skojarzyć gdzie się znajduje. Dopiero po kilku sekundach doszło do niej, że od wczoraj mieszka u swojej młodszej siostry. Uśmiechnęła się, ale też zaniepokoiła. Mimo, iż Narcyza i Lucjusz zapewnili ją, że nie będzie dla nich najmniejszym ciężarem to jednak czuła się trochę nieswojo. Spojrzała na stolik obok łóżka i zauważyła dzwoneczek, który wczoraj otrzymała od swojej siostry i przypomniała sobie jej słowa: 

- Czasami każdy z nas ma takie dni, że woli na nikogo nie wpaść o poranku. Tutaj jest dzwonek, którym możesz wezwać Kreddy, by Ci przyniosła śniadanie bądź cokolwiek innego, gdy nie będziesz miała ochoty opuszczać pokoju. 

Andromeda wiedziała, że bardzo się starają, by czuła się jak najlepiej, jednak wciąż miała obawy dotyczące prywatności. Nie schodzenie na posiłki to jedno, ale ma się zamknąć w pokoju? Nie korzystać ze świeżego powietrza z obawy, że na kogoś wpadnie? A co z jej siostrą i szwagrem? Już nie będą mogli chodzić po domu w szlafrokach, nie będą mogli się posprzeczać, kiedy będą mieli taką potrzebę, nie będą mogli swobodnie się zachowywać. Andromeda pomyślała również, że może wypadałoby znaleźć jakąś pracę, by chociaż zapewnić chociaż trochę więcej prywatności właścicielom domu. Jednak i tutaj natrafiła na przeszkodę: nigdy nie pracowała. Gdy uciekła z domu wujek Alfard przekazał jej wielką fortunę. On nigdy tak do końca nie wierzył w wyższość czystej krwi, dlatego postawienie się jego bratanicy skłoniło go do przekazania jej tego wsparcia. Parę lat później uczynił to samo w stosunku do swojego siostrzeńca Syriusza. Ted Tonks po ukończeniu Hogwartu został cenionym Uzdrowicielem w Klinice Magicznych Chorób i Urazów Szpitala Świętego Munga w oddziale zakażeń magicznych. Ta praca zapewniła mu bardzo dobre zarobki, dzięki czemu Andromeda nigdy nie musiała myśleć o rozpoczęciu jakiejkolwiek pracy. Zresztą kobiety z rodu Black rzadko kiedy pracowały. Teraz jednak, mimo, iż wciąż w jej skrytce w Banku Gringotta była bardzo pokaźna suma, zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna podjąć jakiegoś zajęcia. Nagle ktoś zapukał do drzwi. 

- Proszę! - odpowiedziała Andromeda. 

- Kreddy serdecznie wita Panią Andromedę - W drzwiach stanęła skrzatka kłaniając się nisko - Pani Narcyza pyta, czy zechce Pani zejść na śniadanie, czy woli Pani jednak zostać póki co w samotności. 

- Dziękuję Ci, Kreddy. Możesz przekazać Pani Narcyzie, że za chwilkę zejdę. 

- Oczywiście, pani. 

Andromeda postanowiła odłożyć temat swojej kariery zawodowej na później i po krótkiej toalecie zeszła do kuchni. 

- Cześć - powitała się z siostrą i szwagrem. 

- Cześć, Dromedo, usiądź, Kreddy przygotowała śniadanie. 

Siedzieli w trójkę przy stole, jedząc śniadanie i rozmawiali o artykułach z Proroka Codziennego. Draco był w pracy w Ministerstwie Magii, a po południami często siedział w swoim pokoju albo odwiedzał Hermionę w Hogwarcie. Po śniadaniu Lucjusz wyszedł. Musiał udać się na ulicę Pokątną, gdzie otworzył w końcu swoją aptekę. 

- Andromedo, pamiętaj - odezwała się Narcyza - Nie musimy ze sobą spędzać całego czasu. Jeżeli nie masz ochoty na towarzystwo możesz iść do swojej sypialni bądź na ogród, gdziekolwiek zechcesz. Wczoraj z Lucjuszem rozmawialiśmy o tym, żeby przerobić ten dom, tak abyś miała osobne wejście, osobną kuchnię, salon i ogród. 

Siostry Black [1]Where stories live. Discover now