#14 [Kocham cię, moj przyjacielu]

132 9 2
                                    

— Nie! Przestańcie! — usłyszałam dobrze znany mi głos.

Głos, który sprawia, że uśmiech pojawia mi się na twarzy. Jego ton był władczy i zdecydowany, ale ja czułam spokój. Tęskniłam bardzo za nim i już powoli godziłam się z tym, że nigdy go nie usłyszę. Spojrzałam na wejście do kościoła, po czym na księdza, który był ewidentnie zdezorientowany. Nie mógł uwierzyć w to co się dzieje. Przecież nie często ktoś przerywa śluby. Sergio stał w drzwiach i spoglądał na mnie z ulgą. Wyglądał tak jakby bardzo się tutaj śpieszył. Byłam zaszokowana i czułam się jakbym była we śnie. Ramos ubrany był w czarne spodnie i czarną koszulę z odpiętym kołnierzykiem. Włosy miał zaczesane do tyłu. Prezentował się jak zawsze z klasą. Spoglądałam na niego jakbym była w hipnozie.

— Sergio — powiedziałam tylko i uśmiechnęłam się. Ksiądz spoglądał z niedowierzaniem, w sumie jak wszyscy tu zgromadzeni oprócz taty i Gerarda. Babcia była uradowana, widziałam to po jej uśmiechu.

— Wiedziałem, że to tak się skończy! — krzyknął syn Ramosa, a jego matka zaczęła go uciszać.

— Musicie przestać. Mirabel, to znaczy Pilar nie może wziąć z nim ślubu — powiedział idąc w kierunku ołtarza.

— Dlaczego? — zapytał zdezorientowany ksiądz.

— Dlatego, że ona tego nie chce. A dlaczego nie chce, to Hugo doskonale wie — odpowiedział mu. — Jest też druga kwestia — dodał zbliżając się już do ołtarza.

— Powiedz mi jaka — poprosił.

— Pilar kocha mnie — odparł spoglądając na mnie.

— A ty kochasz ją? — zapytał.

— Tak. Gdybym jej nie kochał to nie przerwałbym ceremonii i nie jechałbym tu prawie dwieście na godzinę — odpowiedział, a wszyscy byli zaskoczeni. Nie było osoby, która nie otworzyłaby buzi. Było mi co prawda trochę wstyd, ponieważ cały kościół był wypełniony po brzegi. Cała moja rodzina i znajomi.

— Sergio — wypowiedziałam tylko jego imię, a on uśmiechnął się do mnie. Jego uśmiech jak zawsze sprawiał, że na sercu robiło mi się lżej.

— Kocham cię Pilar, od tylu lat. Z każdym dniem coraz mocniej. Nie mogłem znieść tego, że już nigdy nie będziesz moja. Straciłem już całkiem nadzieje, na szczęście dzięki chłopakom, mogę tutaj być. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie — wyznał spoglądając mi w oczy. Jest moim wybawieniem z tej całej chorej sytuacji.

— Odpowiedz mi dlaczego w takim razie ona tutaj stoi? — zapytał ksiądz, a ja spojrzałam na niego. Wiedział doskonale, że ja odwzajemniałam uczucia Sese.

— Bo jeszcze jej stąd nie zabrałem — uśmiechnął się, po czym przerzucił mnie przez ramie i w mgnieniu oka zniknęliśmy z kościoła. Po drodze wypadł mi bukiet, ale to się nie liczyło. Liczyło się teraz tylko to, że Sergio mnie stamtąd zabrał.

— Sese, jesteś szalony! — krzyknęłam.

— To z miłości do ciebie! — odkrzyknął.

— Gdzie ty mnie niesiesz? — zapytałam zaskoczona.

— Musimy się tutaj na chwilę ukryć — wyjaśnił. — Tęskniłem — wyznał ujmując moją twarz w swoje dłonie.

— Ja też — uśmiechnęłam się, po czym złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.

— Później będziecie się całować, teraz pora stąd jechać — wtrącił Alexis, który siedział na miejscu pasażera w czarnym BMW Vladimira. Sergio otworzył mi drzwi, a ja wsiadłam do auta. Hiszpan uczynił to samo. Siedziałam po środku, ponieważ z chłopakami był również Isco.

— Mówiłem, że odbiję cię sprzed ołtarza — zaśmiał się.

— Nie schlebiaj sobie, to ja ją porwałem — powiedział Ramos, który objął mnie ramieniem. — Tak poza tym to ślicznie wyglądasz — skomplementował mnie.

— Dziękuję, ty również świetnie wyglądasz — uśmiechnęłam się do niego.

— Hugo był wściekły? — zapytał Rosjanin.

— Nie wiem, nawet nie zwróciłam na niego uwagi — odpowiedziałam zgodnie z prawdą. — Gdzie właściwie jedziemy? — zainteresowałam się.

— Tam, gdzie znaleźć nas mogą tylko chłopaki. Musimy się ukryć na kilka dni, aż wszystko ucichnie — wyjaśnił mi Ramos.

— W porządku — skinęłam głową. — Jak ja mogłam tego wszystkiego nie zauważyć — nie mogłam w to uwierzyć.

— Ludzie popełniają różne błędy. Dobrze, że wszystko do ciebie dotarło — powiedział Vladi. A ja popełniłam największy błąd w moim życiu. Nie uwierzyłam mojemu najlepszemu przyjacielowi. Bardzo mi z tego powodu źle. Alexis nie odzywał się do mnie wcale i podejrzewam, że przez długi czas się nie odezwie. Bardzo zależy mi na naszej przyjaźni, a ja wiem, że zniszczyłam wszystko.

.
.
.

Dojechaliśmy do domku w górach. Przyznam szczerze, że boję się trochę tego co będzie jutro w mediach. Cała Hiszpania będzie o tym mówić. Skompromitowałam nie tylko siebie, ale też tatę. Gdybym tylko posłuchała mojego Alexisa... Odradzał mi ten ślub od samego początku, a ja myślałam, że on mówi to tylko dlatego, że nie lubi Hugo. Nigdy sobie nie wybaczę, że mu nie uwierzyłam.

— No to teraz musimy ustalić co z tym wszystkim zrobimy — stwierdził Isco, który usiadł na kanapie.

— To fakt — westchnął Alexis. Widać po nim, że było mu przykro. Wcale mu się nie dziwię, bo zachowałam się wobec niego okropnie. Bardzo go kocham. Jest moją bratnią duszą, najlepszym przyjacielem. Nie wyobrażam sobie, żeby nie było go w moim życiu.

— Nie — powiedziałam siadając na kanapie.

— Jak to nie? — zdziwił się Vladimir.

— Po prostu nie. Na ten moment muszę wyjaśnić kilka kwestii z jedną ważną dla mnie osobą — oznajmiłam spoglądając na Sancheza, a chłopak zwrócił na mnie swoją uwagę. — Możecie sobie stąd na chwilę pójść? Oprócz Alexisa, oczywiście — poprosiłam.

— Jasne, damy wam chwilę na rozmowę — odparł Sergio, który obdarzył mnie ciepłym uśmiechem.

— Dzięki. Zawołam was jak sobie wszystko wyjaśnimy — powiadomiłam ich. Mężczyźni opuścili domek, a Isco zamknął za sobą drzwi. — Siadaj tutaj — poprosiłam, wskazując na miejsce obok siebie. Ciężko było mi się podnieść w tej sukni.

— W porządku — odparł siadając obok mnie.

— Jak ja mogłam cię nie posłuchać. Jak ja mogłam ignorować twoje słowa... Ja bardzo cię przepraszam i niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Wiem, że okropnie cię zawiodłam. Jestem okropną przyjaciółką. Bardzo mi na tobie zależy. Jesteś dla mnie jak brat. Wybacz mi, proszę — powiedziałam patrząc mu w oczy. Kilka łez spłynęło po moim policzku. — Ja tak bardzo chciałam wyprzeć Ramosa ze swojego życia, że każde złe słowa wobec Hugo traktowałam jako atak na mnie. Gdybyś tylko powiedział mi o tym wcześniej... Myślę, że byłabym w stanie ci uwierzyć. Ale niestety nie ma co gdybać. Zawiodłam cię, spieprzyłam sprawę na całej linii. Nie będę wcale zaskoczona i wręcz zrozumiem jeśli nie będziesz chciał już utrzymywać ze mną kontaktu — dodałam. Na ostatnie słowa wręcz rozpłakałam się jak mała dziewczynka. Nie mogłam powstrzymać łez.

— Masz rację, zawiodłaś mnie po całej linii. Jednak ja też nie jestem w tym wszystkim bez winy. Chciałem dla ciebie jak najlepiej i momentami nie brałem niestety pod uwagę tego jak ty się z tym wszystkim czujesz. Może i spieprzyłaś sprawę, ale przyznałaś się do błędu i wybaczam ci. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nie wyobrażam sobie żebyśmy nie mieli kontaktu — powiedział co myśli, po czym przyciągnął mnie do siebie.

— Kocham cię, mój przyjacielu — wyznałam.

— A ja ciebie, moja przyjaciółko — ucałował mnie w czoło. Poczułam ulgę, ponieważ się pogodziliśmy.

Dogrywka | Sergio RamosTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang