#7 [Kim jest Diego?]

113 6 0
                                    

SERGIO

Mój dzień wyglądał jak zwykle tak samo. Pobudka przy Eleonorze, która zawsze witała mnie z uśmiechem. Wykonywanie porannych czynności. Jedzenie śniadania przyrządzonego przez moją kobietę. Wszystko byłoby piękne i wyjęte wręcz z obrazka. Jednak każdego wieczora myślałem o Pilar. Każdego poranka pierwsza moja myśl była taka, że bardzo mi jej brakuje. Po tym jak wyznałem jej co czuję, mam wrażenie, że mnie unika. Mogę się mylić, ale bardzo rzadko się widujemy. Chciałbym żeby było między nami coś więcej tak jak to było kiedyś. Tylko nie chcę jej robić kłopotów. A fakt, że za trzy miesiące wychodzi za mąż jeszcze bardziej mnie dobił i zabił wszelkie moje nadzieje.

— Kochanie, jakie masz plany na dzisiejszy dzień? — zapytała moja dziewczyna, która jednocześnie wyrwała mnie z zamyśleń.

— Zabieram Sergio do siebie i spędzimy razem czas — oznajmiłem z uśmiechem, ponieważ bardzo cieszę się, że spędzę czas z moim ukochanym synkiem. — A ty? — zapytałem,  choć szczerze mówiąc niezbyt mnie to interesowało. I tak zawsze robiła to co chciała. Na jedno to dobrze, że nie lubiła mojego syna. Będziemy mogli spędzić czas sam na sam. Ona natomiast się ulotni. Może jestem chamem, ale ja nie traktuję jej na poważnie.

— Lecę do Mediolanu — powiadomiła mnie.

— Na ile? — przyznam, że akurat tym mnie zaskoczyła.

— A na dwa tygodnie — odparła. — A co? Będziesz tęsknił?

— Oczywiście — skłamałem. Będę czuł po prostu spokój i będę mógł nawiązać kontakt z Pilar. — O której masz samolot? Odwieźć cię do mieszkania żebyś mogła się spakować? — zapytałem, ponieważ już chciałem jechać po Sergio.

— Za chwilę Diego ma po mnie przyjechać — powiedziała.

Kim jest Diego? — Teraz to jeszcze bardziej się zdziwiłem. Nie słyszałem nigdy o żadnym Diego.

— Znajomy — odpowiedziała. Usłyszałem dźwięk klaksona, a ta rzuciła mi się na szyję. — Będę tęsknić, kocham cię — wyznała.

— Ja też — powiedziałem od niechcenia. Dała mi jeszcze buziaka, po czym opuściła mój dom. Posprzątałem w kuchni, po czym udałem się do swojej sypialni. Spakowałem się na kilka dni i zabrałem torbę. Zamknąłem dom, a dodatkowo zabezpieczyłem go kodem aby nikt niepożądany nawet nie wszedł na posesję. Kodem były  urodziny Mirabel. Jakże by inaczej? Odjechałem moim autem w kierunku domu Rubio.

— Faktycznie, musiałeś przyjeżdżać po niego autem! — Moja ex wyszła mi na powitanie.

— Zabieram go do Santpedor, jest tak pięknie i ciepło. Odpoczniemy — powiadomiłem ją.

— Jasne, nie ma problemu — uśmiechnęła się życzliwie. Cieszę się, że mamy ze sobą dobry kontakt. Dużo mi pomogła i wiele jej zawdzięczam.

— Tatuś! — Sergio krzyknął na mój widok, po czym przybiegł do mnie. Za nim pojawił się Diego - partner Pilar. Miał w ręku jego torbę. Przywitałem się z synem, a mężczyzna podał mi jego rzeczy. — Gdzie jedziemy? — Sergio zainteresował się.

— Do babci Julii — oznajmiłem, a mały wyglądał jakby miał jakiś niecny plan. Widząc jego zachowanie, bardzo przypomina mnie z lat młodości. Ten fakt jeszcze bardziej mnie przeraża.

— Daj mi telefon — nakazał.

— A po co ci? — Nigdy nie chciał żebym dawał mu swój telefon.

— Chcę zadzwonić do Mirabel — oznajmił, a ja spojrzałem na niego zaskoczony.

— Dobrze, to pożegnaj się i zaraz dam ci do niej zadzwonić — zgodziłem się. Chłopczyk pożegnał się z matką oraz Diego, po czym wsiadł do samochodu. Zanim odjechałem wykręciłem mu numer do kobiety, z którą kiedyś nie wyobrażałem sobie nie mieć nawet przez jeden dzień kontaktu. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i podałem telefon synowi. Odjechałem w kierunku Santpedor. Nie było mnie tam chyba miesiąc, bardzo tęskniłem za dziadkami.

— I co? — zapytałem, ponieważ chłopiec cały czas trzymał telefon przy uchu.

— Nie odbiera — zmartwił się.

— Spokojnie, może jest w pracy — wytłumaczyłem mu.

— Jak zobaczy, że dzwoniłeś to pewnie od razu oddzwoni — stwierdził.

— Oczywiście, że tak — poklepałem go po ramieniu. — A co właściwie od niej chciałeś? — zapytałem, ponieważ tak nagle do niej dzwoni.

— Wczoraj zapytałem czy pojedzie z nami na rowery do domku jak przyjadę do babci, a ona powiedziała, że masz jej numer i żebym zadzwonił — wyznał.

— Skoro miała się spodziewać telefonu od ciebie to na pewno zadzwoni — zapewniłem go, ponieważ dobrze znałem Pilar. Jeżeli coś obiecywała lub proponowała to nigdy nie zawiodła. Nagle telefon zaczął dzwonić.

— To ona — ucieszył się mój syn.

— W takim razie odbierz — nakazałem, a chłopak przeciągnął zieloną słuchawkę po ekranie.

— Cześć Mirabel! — Sergio krzyknął uradowany do słuchawki. Podejrzewam, że Hiszpanka mu odpowiedziała. — Jadę z tatą do babci... Pojechałabyś dzisiaj z nami na rowery?... To super!... Nie wiem o której, ale dam ci tatusia. — Sergio podał mi telefon, a ja przyznam, że byłem lekko zestresowany.

— Hej. Podobno wybieramy się na jakieś rowery? — Hiszpanka zaczęła rozmowę.

— Cześć, z tego co słyszałem to tak — odpowiedziałem. Miło było słyszeć jej głos.

— Teraz pytanie o której — przeszła do konkretów.

— Sądzę, że tak o szesnastej lub siedemnastej. W każdym razie będziemy w kontakcie — powiadomiłem ją.

— Jasne, nie ma sprawy — miałem wrażenie, że się uśmiecha. —  Alexis do mnie dzisiaj przyjeżdża i mam nadzieję, że to nie będzie problem jeśli z nami pojedzie — dodała.

— Oczywiście, że nie — od razu bez wahania się zgodziłem. — Jesteś teraz w Santpedor?

— Nie, w Barcelonie. Zaraz wyjeżdżam z lotniska — oznajmiła.

— Po co tam jesteś? — Nie wiem dlaczego, ale o zbyt wiele wypytuję.

— Porozmawiamy jak się zobaczymy, muszę jeszcze zgarnąć Alexisa i jego psy — powiadomiła mnie.

— Jasne, to do zobaczenia — pożegnałem się, a ona od razu się rozłączyła. Nie mogę się doczekać aż ją zobaczę.

Dogrywka | Sergio RamosWhere stories live. Discover now