hey!
Tak, na wstępie.... wybaczcie mi'że tak długo czekaliście i ,że rozdział taki krótki, ale obiecuję jutro coś dodać :-*
-WCALE NIE JESTEM MARTWA! - jęknęłam. Po całym incydencie, nikt nie wracał na mnie uwagi. Rodzice byli zbyt pochłonięci zranionym policzkiem Harry'ego, po którym nie było już najmniejszego śladu.:
- Siadaj, Harry. - poleciła mama, wyraźnie niezadowolona.:
- Wolę stać, a po za tym nic mi nie jest. - odparł chłopak, spoglądając na mnie ukratkiem. Mama zdecydowanym ruchem wskazała krzesła otaczające kuchenny stół.:
- Siadaj. N A T Y C H M I A S T.
Nasz "ranny" gość wahał się przez chwilę, jakby zamierzał się sprzeciwić, ale ostatecznie mruknął tylko coś pod nosem i opadł na krzesło. Mama bacznie oglądała policzek. W tym samym czasie tata krzątał się po kuchni, parząc zieloną herbatę dla mnie, a przy okazji szukając apteczki, która w tym wypadku była zbędna.:
- Nic? - odparła mama, a po chwili uderzyła się z otwartej dłoni w czoło.:- Żadnej blizny..
- Och, całe szczęście. -Tata wyczołgał się spod zlewu.:- I tak nie zdołam...., ale za to możemy napić się herbatki.
Tyczkowaty, irytujący krwiopijca, która zawłaszczył sobie moje miejsce przy stole, spiorunował mnie wzrokiem.:
- Masz szczęście kochanie, że nie zrobiłaś większej szkody niż to. Poza tym, czy twoim zdaniem tak się wita przyszłego męża? Albo w ogóle gościa? Nożem?
- Harry... - wtrąciła moja mama.:- Przestraszyłeś Annabelle. Wspomniałam ci przecież, że najpierw chcieliśmy z ojcem sami z nią porozmawiać.
- Cóż... ociągacie się już 17 lat, więc ktoś musiał coś z tym zrobić, prawda? - Harry gwałtownie wstał i zaczął krążyć po kuchni. Nagle zatrzymał się, podniósł pojemnik z rumiankiem i powąchał jego zawartość.:
- Fee.. - zmarszczył nos.:- Pijecie to?
- Zamakuje ci. - obiecał tata, a następnie rozlał napar do czterech kubków.:- Pomaga na stres i takie tam...
- Dość! - krzyknęłam błakalnym tonem i usiadłam na swoim krześle.:- Powiedzcie, o co tu chodzi?
- Skrbie uwierz, że bym ci powiedział, ale ten obowiązek zostawię twoim rodzicom. - odparł łagodnie Harry, a na jego ustach momentalnie pojawił się uśmiech.:- Choć moja wersja byłaby krótsza.
Ignorując ostatnie zdanie Harry'ego, mama wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z tatą, jakby mieli jakiś wpólny sekret.:
- Derek...Co o tym myślisz?
- Przyniosę manuskryp. - oznajmił krótko i wyszedł z kuchni.
YOU ARE READING
Promises h.s
Fanfiction"Pamiętajcie, dziewczęta , młody wampir jest z natury drapieżnikiem. Niektórzy chłopcy mogą dostrzegać w was nie tylko obiekt romantycznych uniesień, lecz także ofiarę..." Dorastanie nieumarłych.