Who was expecting this?!

88 5 0
                                    

MATTHEW WSZEDŁ do mojego pokoju około północy.:

- Myślisz, że nic mu nie będzie? - zapytałam, wpatrując się w okno, obserwując ogród.:

- Nie wiem. 

Oderwałam na chwilę oczy od szyby.:- Wiedziałeś, że go bili, prawda? - Kiedy o to zapytałam, mój i tak już spory strach urósł prawie do paniki. Chłopak odchylił firankę, przyłączając się do mojego czuwania.:

- Mówiłem ci, że Styles słyną z bezwzględności, a Harry był wychowywany na ich księcia. - powiedział Matthew i opuścił firankę.:- Nie dziwię się, że nie miał szczęśliwego dzieciństwa. - Usiadł na łóżku i  pocałował mnie w czoło. Całus taki,  jak u mamy, gdy bałam się burzy....

- Harry jest silny. - przypomniał mi.:- Spróbuj nie poddawać się lękom.

Wiedziałam jednak, że potrafi wyciągnąć wnioski z dzisiejszej sytuacji. Tak, jak ja.:

- A jeśli już go nie zobaczę? 

- Wróci. - zawahał się.:- Annabelle.. naprawdę go kochasz? 

Na szczęście los oszczędził mi odpowiedzi na to pytanie, ponieważ zauważyłam cień za drzewami. Ze świstem wypuściłam powietrze. Poczułam się tak, jakbym wstrzymywała oddech od dobrych kilku godzin. Nawet nie czekałam na Matthew. Wypadłam z pokoju. Moje bose stopy niemal unosiły się nad mokrym trawnikiem. Nie obchodziło mi, że było zimno. Odnalazłam właściciela cienia. I wcale nie był to Harry. Mężczyzna siedział sobie najspokojniej na trawie i bawił się ogniem.:- Witaj, dziewczynko. - odezwał się, ale nie raczył odwrócić się w moją stronę.:

- Co ty tu do jasnej cholery robisz?! 

- Chyba nie tak powinnaś zwracać się do starszych, prawda? Gdzie jest Styles? 

- Mam to gdzieś? Wracaj do swojego pana, pupilku Wasyla!

Nie odpowiedział mi. Od tyłu widziałam, że na siłę próbuje coś złożyć. Jakby marionetkę, ale za bardzo mu to nie szło.:

- Bez urazy, wampirze, ale myślałam, że będziesz straszniejszy...

Nieznajomy rzucił niedokończoną lalką i zaczął ciężko dyszeć. Odwrócił się powoli i szybko wstał. Na jego twarzy malował się wręcz obłęd. Zaczął się do mnie zbliżać niespiesznym krokiem, na co ja cofałam się do tyłu. Gdy był już dość blisko złapał mnie za szyję i przyparł do ściany zaciskając dłoń coraz mocniej. On mnie próbuje udusić?! Przecież Wasyl nie chcę mojej śmierci, prawda? 

- Jestem nie w humorze, dziecinko na jakiekolwiek użeranie się z tobą, więc bądź tak miła i stul pyszczek. A TERAZ ODPOWIADAJ! GDZIE JEST STYLES?!

- Ni..nie ma go t..tt..tutaj...

Znów milczał. Bacznie mi się przyglądając. W jego oczach dostrzegłam złość, obłęd i irytację. Moje ciało zaczęło dziwnie reagować na bliskość z wampirem. Gdzie jesteś Matthew?! - Zaczęłam się pocić. Co się ze mną dzieje? Dlaczego nie mogę...

"Wytrzymaj!  Usłyszałam głos bruneta w głowie. Wow to, jak zabawa w głuchy telefon... Annabelle, to nie czas na żarty! Zaatakowali nas! Zapewne szukają Harr'yego.. Nic ci nie jest? Nie, ale... Ale co?! Słyszysz mnie?! Ejjj..

- Długo zamierzasz kłamać, dziwko? - wysyczał mężczyzna.:

- Nie kłamię, debilu! - odpyskowałam mu zanim zdążyłam ugryźć się w język. Wampira najwyraźniej to rozbawiałam, bo zaczął się opętańczo śmiać, po czym uderzył mnie otwartą dłonią w twarz. Pokręcił głową .:

- Lepiej dla ciebie, jeśli go tu nie znajdziemy. - wyszeptał mi do ucha złowieszczym tonem.:

- Nie ma go .. Dobrze, puszcze ją... Jak sobie życzysz...

Jednak zanim to zrobił, uderzył mnie mocno w brzuch tak mocno, że zachłysnęłam się krwią. Co oni mają z tym waleniem po brzuchu.. ?!  Wytarłam krew wierzchem dłoni.:

- Jednak to pomyłka. Do niezobaczenia, mała. 

Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami i kolana się pode mną ugięły. Zobaczyłam jeszcze tylko jakąś postać podbiegającą do mnie i odpłynęłam. 


^^

Ok, wydaje się zbyt krótki ten rozdział, ale nadrobię ;)) Co u mnie się zmieniło od przymusowego siedzenia na dupie? Otóż prawie nic...Jednak muszę znów wrócić do pracy!? Pozdrawiam ciepło! 

Promises   h.sWhere stories live. Discover now