Ring The Alarm For Birthday.

29 2 0
                                    

ANNABELLE, ZDMUCHNIJ ŚWIECZKI. 

Osiemnaste urodziny. Powinny być jedną z najlepszych chwil w moim życiu, a okazały się wprostpotworne. Przygnębiające. Nie miałam przyjaciół, a więc nie miałam też przyjęcia. Jedynym gościembył oczywiście wuj Dorin, Matthew i o dziwo Harry. Wuj siedział teraz przy stole i przyglądał się wszystkiemu pogodnymi małymi oczkami.:- To takie urocze. - powtarzał.:- Po prostu super.

- Wosk zaczyna kapać.  - powiedział Kim, ponaglając mnie.  Zrobił wegański tort z syropuryżowego, mleka sojowego i niesłodzonego sosu jabłkowego. Istny przysmak. Palce lizać. Dmuchnęłam jednak świeczki, żeby sprawić mu przyjemność. Te zadymiły i zgasły. Nawet się nie wysilałam, żeby wymyślić życzenie.:- Nie najlepszy czas na wypowiedzenie życzenia? - Harry przyglądał mi się z drugiego końca stołu, podczas gdy wuj dobierał się do tortu.  Jedyną gorszą rzeczą od rozwścieczonego wampira jest wampir onieodgadnionym spojrzeniu. Nikt nie ma tak pustego wzroku jak wampir. Spojrzałam na niego ponuro. Choć bardzo się starałam nie tęsknić za człowiekiem, którego widziałam przed sobą, i tak tęskniłam. Gdyby tylko zechciał ze mną porozmawiać.  Musiał być strasznie samotny. Wszyscy w szkole odsuwali się od niego, szeptali za jego plecami.:- Matthew, chyba mamy dla Annabelle jakiś prezent? - zapytał niecierpliwie Dorin. Chłopak ocknął się, wyrwany z zadumy.:- Tak, oczywiście... - Naprawdę? - Obserwowałam podekscytowana, jak sięga do kieszeni dżinsów i wyciąga pudełeczko. Maleńkie etui. Z czerwonego aksamitu. Takie, w jakich sprzedaje się pierścionki. Kolejny pierścionek?!  Styles  zastygł. Słyszałam odgłos powietrza wydobywającego się z jego warg. Wraz z wydechem kilka okruszków  tortu wypadło Harry'emu z otwartych ust. Nagle serce zaczęło trzepotać mi jak ptaszek w klatce. Matthew popchnął pudełeczko po stole w moją stronę.:- Wszystkiego najlepszego, Aniele...- Nie jestem pewna... Całą siłę woli wytężałam, by zapanować nad drżeniem rąk, gdy sięgałam po pudełko i otwierałam wieczko. Czy to pierścionek? Czy Harry zareaguje i zmieni zdanie co do paktu? Nie. Wewnątrz, na maleńkim skrawku śnieżnobiałego aksamitu, leżał nie pierścionek, ale naszyjnik ze szkarłatnym kamieniem. Tak szkarłatnym, że niemal czarnym. Był przepiękny. Niemal zachwiałam się z "nagłego" podniecenia, które nagle ścisnęło mi serce i odcięło dopływ powietrza. Na widok kwadratowego pudełeczka naprawdę wierzyłam, że Styles rozpocznie walkę z zazdrości. Nastał by pokój wśród wampirów. Bezpieczeństwo bez względu na groźby Rady Starszych czy kolegów ze szkoły. Przez ułamek sekundy wierzyłam, że to maleńkie pudełko zawiera cel by kopnąć Harry'ego i zmusić go do odwrotu ze wszystkiego co złego dokonał.  Ale oczywiście spoglądając przez stół na chłopaka, zdałam sobie sprawę, że moje nadzieje były absurdalne.:- Dziękuję. - zdołałam powiedzieć.:- Jest uroczy. - Potem zamknęłam wieczko i odłożyłam pudełko.:- Wiem, że to twoje urodziny, Annabelle, ale  muszę porozmawiać z twoim wujem i Matthew na osobności. - zaczął Harry ze stanowczością w głosie.:- To dość chamsko z twojej strony... - zaczął Dorian, ale mu przerwałam.:- To nic. Wprawdzie mówiąc jestem trochę zmęczona. Jeśli pozwolicie, pójdę na górę. - Skinęłam głową w stronę wuja i "Loczka".:- Dobranoc, Annabelle. - rzekł Styles.:- Sto lat. - Matthew nie odezwał się nawet słowem. Stał tylko i wpatrywał się  we mnie intensywnie. Trzymałam emocje w ryzach całą drogę na górę. Nie poddałam się łzom, nawet gdy zamknęłam za sobą drzwi do pokoju, rozebrałam się i włożyłam koszulę nocną. Dopiero po wejściu do łóżka i zatopieniu twarzy w poduszce, by nikt mnie nie słyszał, zaniosłam się szlochem. Tak bardzo chciałam znów przytulić rodziców.:

:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Promises   h.sWhere stories live. Discover now