XVII

634 17 10
                                    

*Marcelina*

Wchodząc w głąb domu moim oczom ukazał się Dawid we własnej osobie trzymający w ręku bukiet kwiatów.

- Zgasiłaś płomień jaki palił mnie będąc w Sopocie. - odparł po czym od razu odstawiłam nosidełko i rzuciłam się z pocałunkami na mężczyznę mojego życia.

Chwilo trwaj!

Całowaliśmy się namiętnie i zachłannie. Po przez pocałunek oddawaliśmy ogromną tęsknotę za sobą.

Brunet przyciągnął mnie do siebie chwytając za biodra, by mieć mnie blisko siebie.

Ułożyłam dłonie na jego szyji i ponownie cieszyliśmy się sobą.

Po chwili Dawid uniósł mnie przetrzymując mnie za uda i kierowaliśmy się na pobliską komodę, na której mnie usadowił i dalej kontynuowaliśmy czynności.

Początkowo zaczęliśmy pozbywać się górnej części garderoby, czyli bluzek.

Dawid ściągnął szybko moją koszulke, rzucił gdzieś na podłogę i zaczął całować moją szyje aż dotarł do mojego czułego punktu jakim jest ugryźnięcie płatka mojego ucha przez co wydałam z siebie jęk rozchodzący się po całym domu.

I już miałam pomóc w pozbywaniu się spodni bruneta ale o nasze uszy obił się dźwięk płaczu naszego dziecka.

Wtedy Dawid przewrócił oczami i rzekł.

- Zuzia nie przeszkadzaj nam my tu braciszka dla siebie robimy. - zaśmiałam się, obdarzyłam go buziakiem po czym zeskoczyłam z komody i podchodząc do Zuzi wzięłam ją na ręce i poszłam do sypialni, by ją nakarmić.

No cóż a zapowiadał się taki romantyczny wieczór.

Godzinę później umyłam malucha i ułożyłam spać.

Przy okazji pomyślałam, że można by było dokończyć sytuację jaka została nam przerwana ale kiedy weszłam do salonu ujrzałam ukochanego leżącego w samych spodniach na kanapie.

Podeszłam bliżej. Akurat spał.

Uśmiechnęłam się na ten widok, bo Dawid tak słodko śpi.

Wzięłam koc z sypialni, którym go przykryłam i na dobranoc obdarowałam go czułym buziakiem.

- Odpoczywaj kochanie. - szepnęłam i pozostawiłam go śpiącego na kanapie.

Sama natomiast udałam się do łazienki pod prycznic.

Zdjęłam wszystkie moje ubrania, wrzuciłam je do kosza na pranie i weszłam do kabiny włączając wodę.

Ciepłe krople wody spływały po moim ciele ogrzewając mnie.

Sięgnęłam po żel pod prycznic o zapachu mango i bez przedłużania zaczęłam się myć.

Po skończonej czynności założyłam koszulke Dawida sięgająca mi za tyłek.

Uwielbiam nosić jego koszulki. Tymbardziej jak jestem sama i strasznie za nim tęsknie wtedy napajam się jego zapachem z koszulki,który totalnie mnie uspokaja.

Wyłączając światło udałam się do sypialni przy okazji zajrzałam do małej czy u niej wszystko gra i wszystko gra.

Więc nie pozostało mi nic innego jak odpłynąc do krainy morfeusza.

***

Następnego dnia

Obudziło mnie słońce dochodzące przez okno. No tak nie zasunęłam rolet.

Na Zawsze, Jesteś dla Mnie... Where stories live. Discover now