Rozdział 9

911 44 8
                                    

*Marinette*

Przyjechaliśmy pod dom Kylie. Willa była naprawdę ogromna. Bardzo mi się podobała. Myślałam, że jak Kylie powiedziała "średni domek", to myślałam o średnim domku, a nie o takiej willi.

Weszliśmy do domu, wszystko było urządzone w nowoczesnym stylu. "Przyjaciółka" pokazała mi pokój w którym, będę tymczasowo mieszkać. Pokój był biało-pudrowy, było tam ogromne łóżka z dużą ilością poduszek. Piękny widok z okna, duża jasna szafa, telewizor i cholernie miękki pudrowy fotel. Z okna było widać ogród. W ogrodzie był ogromny basen, leżaki, grill, stół i krzesła i inne. Rozpakowałam wszystkie rzeczy i powkładałam do szafy.

-Mariś! Pomóc Ci w czymś? - zapytała Kylie. Traktuje ją jak siostro- przyjaciółkę i ona mnie tak samo.

-Nie, wszystko ogarnęłam jakoś. - układałam już ostatnie rzeczy.

-Masz ochotę później wyjść z nami przejść się po mieście? Czy jesteś zmęczona, poszlibyśmy gdzieś coś zjeść. Co o tym sądzisz? - "siostra" od zawsze za bardzo mnie rozpieszczała, ma tylko jedną siostrzenice.

-Pewnie, że pójdę! Daj mi znać z godzinę wcześniej to się ogarnę. - krzyknęłam radośnie. Kylie odpowiedziała tylko, że za dwie godziny mam być gotowa.

Ubrałam czarną cienką spódniczkę przed kolano, do tego pudrowy krótki top i moje kochane pudrowe sandały. Włosy zostawiłam rozpuszczone i podkręciłam delikatnie tylko końcówki. Zrobiłam makijaż, dopełniłam wszystko pudrową matową pomadką. Kylie miała biały kombinezon i cytrynowe sandały. Kiedy byłyśmy już gotowe wyszłyśmy z domu. W aucie czekał na nas Pete.

Weszłyśmy do auta i jechaliśmy. Obserwowałam w oknie okolicę. Boże jak tu chciałabym mieszkać. Po jakiś 5 minutach dojechaliśmy w miejsce, które Kylie wybrała.

Wyszłyśmy z auta i weszliśmy do restauracji. Siedziałyśmy na krzesłach, przeglądając menu, bo nie wiedziałyśmy co zamówić. Wtedy ktoś podszedł do Kylie zrobić zdjęcie. Tak jak mówiłam, jest znana, bo jest projektantką. Oprócz tego parę razy brała udział w pokazach mody jako modelka.

-Nie mówiłaś, że jesteś, aż tak znana. Wiedziałam, że moja ciocio-siostro-przyjaciółka jest znana. - powiedziałam.

-To teraz wiesz. - zaśmiała się. -Muszę Ci kogoś przedstawić. Nie chce cię z nim zeswatać, czy coś. Tylko oszalejesz cały miesiąc w naszym towarzystwie. Pomyślałam, że przedstawię Ci mojego znajomego, jest 2 lata starszy od ciebie. Potem przyjdzie jak nie będziesz miała nic przeciwko. - stwierdziła.

-Pewnie, że nie mam nic przeciwko. - przeglądałam dalej menu.

Po parunastu minutach myślenia, zamówiliśmy jedzenie. W miarę szybko przyszło i tak dalej. Nie będę opowiadać, po prostu zjedliśmy i wróciliśmy do domu. Kylie powiedziała tylko, że zaraz przyjdzie jej znajomy. Ja poszłam na górę szybko zadzwonić do Alyi.

-Miałaś od razu dzwonić! Ale i tak się cieszę, że w ogóle dzwonisz. Opowiadaj co zdążyłaś zrobić! - krzyknęła mulatka.

-Spokojnie, przed chwilą wróciłam do domu. Byliśmy z Kylie i Petem w restauracji. Ty lepiej mów jak tam po moim wyjeździe. - było mi trochę smutno, że ich zostawiłam.

-No wszyscy płaczemy za tobą. Teraz tak na serio. Jest nam smutno, że wyjechałaś, a szczególnie jednemu blondynowi. - odpowiedziała Alya. Nie wiem naprawdę o co jej chodziło. Pewnie znowu się upili i gada głupoty.

-Niedługo się zobaczymy znowu. Słuchaj, moja kochana Alyo, ja będę kończyć, bo zaraz ma przyjść znajomy Kylie i mam go poznać. - kobieta krzyknęła z dołu, że chłopak już przyszedł.

-Pamiętaj o tym, co ci mówiłam. Jak przyjedziesz i będziesz dziewczyną kogoś innego niż myślę, to będzie źle.- nadal nie wiem o co Alyi chodzi - Papa. - rozłączyła się.

Zeszłam na dół. Czekała tam Kylie, Pete i jakiś brunet. Wszyscy siedzieli na jasnym narożniku, więc ja usiadłam koło ciemnowłosej.

-Mari, poznaj Johna, to o nim ci dzisiaj mówiłam. - wstała i przedstawiła mi chłopaka.

-Kylie mówiła, że ma śliczną siostrzenicę, ale nie mówiła, że aż tak. Jestem John, znajomy tych tutaj zakochanych gołąbków. - podał mi rękę, a potem pokazał na Kylie i Pete'a.

-Dziękuję. Jestem Marinette. - nie wiedziałam co powiedzieć.

Brunet był wyższy ode mnie, miał brązowe śliczne oczy. Można było po wyglądzie stwierdzić, że jest takim bad boy'em, ale był miły.

Porozmawialiśmy jeszcze trochę tak z dobre dwie godziny. Dowiedzieliśmy się o sobie trochę. Poszłam na górę się ogarnąć. Zamierzałam iść spać po wyczerpującym dniu. Do "mojego" pokoju ktoś zapukał.

-Proszę! - krzyknęłam a do pokoju weszła Kylie. -Coś się stało?.

-Nie, po prostu chciałam przyjść. I jak? - zapytała.

-Ale co jak? A John, no jest miły. - powiedziałam i usiadłam koło niej na łóżku.

-Jakbyś jednak zmieniła zdanie, to mów dobrze? - pokiwałam głową -
A teraz leć spać, bo jutro idziemy na małe zakupy. - młoda kobieta wyszła, a ja zasnęłam w mgnieniu oka.

Much more than a friend ||AdrienetteWhere stories live. Discover now