Rozdział 22

695 41 10
                                    

*Marinette*

Niejaki blondyn raczył mnie obudzić o godzinie dziewiątej. Wiedział, że na 11 mam do pracy. Za nim ja się ogarnę, zejdzie trochę czasu. Szybko pobiegłam do łazienki, żeby Adrien nie musiał długo patrzeć na mnie w takim stanie.

Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Założyłam w błyskawicznym tempie szlafrok i wyszłam z pomieszczenia. Poszłam otworzyć szafę, aby wziąć z niej jakieś ubrania. Dużo czasu mi to nie zajęło. Zabrałam czarne spodnie z wysokim stanem do tego miętowy sweterek. Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy do łazienki i poszłam się przebrać. Przód swetra wciągnęłam delikatnie do spodni. Nie jest źle. W firmie nie obowiązują jakieś większe zasady. Byleby by być czysto i przyzwoicie ubranym. Kobiety nie mogą nosić tylko bardzo krótkich sukienek, czy spódniczek albo górnych części ubioru z dużym dekoltem.

Zeszłam szybko na dół szukać rzeczy, które będę musiała zabrać do pracy. Czyli jakieś papiery, kosmetyki, ładowarkę i inne rzeczy. Wzięłam moją ulubioną torebkę i wszystko włożyłam.

-Co ty się tak spieszysz? - spytał spokojnie, siedzący w kuchni Adrien.

-Wiesz, że jest już dziesiąta, a ja mam być w pracy za godzinę. Nie mogę się spóźnić w pierwszy dzień pracy. - powiedziałam, po czym usiadłam na chwilę przy stole.

-Zawieźć cię, czy dać Ci kluczyki i sama pojedziesz? - powiedział pijąc kawę.

-Możesz mnie odwieźć, a ty na którą masz do pracy, że ci się tak nie spieszy? - spytałam.

-Ja mam dzisiaj dopiero na 16. Będę późno w domu.

-Czemu tak późno? Co będziesz robił do tego czasu?

-Jeszcze nie wiem, ale jeśli chcesz zdążyć do pracy, to lepiej idźmy już do auta. - rzeczywiście jest już po 10, będę musiała jeszcze przecież poszukać Emily żeby powiedziała mi co mam dziś robić.

Wstałam szybko od stołu i założyłam czarne wiązane botki, które kupiłam wczoraj. Wzięłam kurtkę i poszliśmy do samochodu.

Po jakiś 15 minutach byliśmy już pod firmą. Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam zapytać się kogokolwiek czy jest już Emily Agreste. Pierwszą osobą jaką zobaczyłam był wysoki brunet o niebieskich oczach. Może miał koło 27 lat? Najwięcej myślę, że 35 lat. Wydawał się być miły. Postanowiłam spytać.

-Dzień dobry, jest dzisiaj Emily Agreste? - spytałam.

-Dzień dobry, Emily jest już w swoim gabinecie. A przepraszam, że spytam, ale kim Pani jest?

-Ja jestem nową pracownicą Marinette Dupain - Cheng. A ty kim jesteś - był naprawdę miły.

-Toby Smith. - podał mi rękę. -Jestem jednym z ochroniarzy tutaj. Jest ich paru, to jest duża firma więc wiesz.

-Tak, wiem. Ja cię przepraszam, ale muszę szybko iść do Pani Agreste, bo zaraz się spóźnię. - powiedziałam i pożegnałam się z nowo poznanym chłopakiem.

W miarę szybko znalazłam gabinet blondynki, czyli mojej szefowej. Zapukałam i usłyszałam ciche proszę.

-To ty Marinette, chodź. Powiem Ci zaraz co będziesz dziś robić.

-Dobrze. - odpowiedziałam krótko.

-Chodź za mną pokaże ci twój gabinet. Jakbyś chciała coś zmienić, to oczywiście możesz. - szłam za kobietą.

W końcu doszłyśmy do przezroczystych drzwi. Kiedy weszłyśmy, znów mnie zatkało. Było ślicznie. Stało białe biurko ze szklanym blatem i diamentowymi uchwytami do szuflad. Przy biurku stało czarne krzesło obrotowe. Na ścianach były zawieszone trzy półki. Znajdowały się tam głównie zdjęcia moje i Adriena. Jakieś małe roślinki i inne rzeczy. Była drukarka, komputer. Znajdowało się wszystko czego potrzeba. Znalazła się nawet maszyna do szycia. Wszystko wyglądało pięknie.

Much more than a friend ||AdrienetteWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu