51. Siła determinacji.

1.8K 218 162
                                    

Media: Cleo - Sztorm. 


          – Dawid, wyjdź z pokoju, nie zachowuj się jak dziecko. – Walił w drzwi, klnąc jednocześnie na siebie w myślach. Że też musiał posunąć tym telefonem. Jakby nie mógł delikatnie położyć go przy sobie, albo schować do kieszeni.

         Czuł się jak ostatni skurwysyn i teraz dopiero doszło w pełni do niego jak wielkim był egoistą w kwestii tych Świąt. Tak bardzo był zaślepiony w ostatnich dniach przez własny ból, że całkiem przestał zauważać ten kogoś innego. A przecież Dawid również był sam. I dla niego zorganizowanie tego wieczoru miało podwójne znacznie, bowiem na pewno chciał to zrobić również dla siebie. By nie spędzić go we własnym pokoju otulony rozpaczą i samotnymi rozmyślaniami.

          Był egoistą. Był pierdolonym egoistą, bo miał to we krwi. Bo był zapatrzonym w siebie potworem, który nigdy nie myślał o innych. Nie na tyle, na ile na to zasługiwali.

          – Dawid, nie każ mi szukać zapasowego klucza!

          A w tym wszystkim jego ojciec. Chłopak poczuł się dotknięty... ale tak naprawdę Wiktor ciągle uważał, że nie powinien się wtrącać. A już na pewno nie wypowiadać się, gdy nie miał o niczym pojęcia.

          Usłyszał zgrzyt zamka i dostrzegł jego zacięty wyraz twarzy i nieco już zaczerwienione oczy.

          – Ja się zachowuję jak dziecko? – Uśmiechnął się gorzko i pokręcił delikatnie spuszczoną głową. – Nie będę już zawracać ci głowy swoim cyrkiem.

           Chciał się odwrócić i zamknąć drzwi, ale ręka Wiktora wystrzeliła w ich kierunku, przytrzymując je.

         – Przepraszam.

          Naprawdę to czuł. Naprawdę było mu przykro i wstyd za siebie. Nie chciał sprawiać mu bólu, a tym bardziej nie teraz, gdy miał świadomość tego absurdalnego zauroczenia, gdy miał świadomość, że teraz jego czyny i słowa mogły godzić w niego bardziej.

           – Nie mów o tym, czego nie czujesz – mruknął i ponowił próbę zniknięcia w pokoju.

           Druga dłoń Wiktora, szarpnęła go lekko za ramię, odwracając w swoją stronę.

           – A skąd ty możesz wiedzieć, co ja czuję?

          Chłopak wybuchnął niewesołym śmiechem, Bestia zaś zmarszczył brwi, szczerze zdumiony, a wręcz zaniepokojony jego zachowaniem.

          – No właśnie, Wiktor. Skąd ja, psia mać, mam wiedzieć, co ty czujesz? Skąd?!

          Mężczyzna zmielił w ustach kilka nieodpowiednich ripost i skupił się na głównym, w jego mniemaniu, celu tej rozmowy.

           – Posłuchaj mnie, nie ukrywałem, że nie mam ochoty na te całe harce przy choince...

          – Dzięki za powtórzenie.

          – Nie przerywaj mi, do cholery!

           Uderzył pięścią w futrynę, czym zasłużył na zaledwie zaciętość w jego zielonych oczach, które w tym momencie wbiły się w jego oblicze. Naprawdę zbyt wiele razy miał ochotę go rozszarpać.

           – Ale mieszkasz tu... nie zasłużyłeś sobie na to, by w Wigilię siedzieć sam we własnym pokoju. – Zbliżył palce do swojej twarzy i przetarł nimi oczy i nasadę nosa. – Mówiłem ci, że jestem egoistą i mówiłem, że kawałem sukinsyna – dodał ciszej.

PopiółOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz