Media: Cleo - Sztorm.
– Dawid, wyjdź z pokoju, nie zachowuj się jak dziecko. – Walił w drzwi, klnąc jednocześnie na siebie w myślach. Że też musiał posunąć tym telefonem. Jakby nie mógł delikatnie położyć go przy sobie, albo schować do kieszeni.
Czuł się jak ostatni skurwysyn i teraz dopiero doszło w pełni do niego jak wielkim był egoistą w kwestii tych Świąt. Tak bardzo był zaślepiony w ostatnich dniach przez własny ból, że całkiem przestał zauważać ten kogoś innego. A przecież Dawid również był sam. I dla niego zorganizowanie tego wieczoru miało podwójne znacznie, bowiem na pewno chciał to zrobić również dla siebie. By nie spędzić go we własnym pokoju otulony rozpaczą i samotnymi rozmyślaniami.
Był egoistą. Był pierdolonym egoistą, bo miał to we krwi. Bo był zapatrzonym w siebie potworem, który nigdy nie myślał o innych. Nie na tyle, na ile na to zasługiwali.
– Dawid, nie każ mi szukać zapasowego klucza!
A w tym wszystkim jego ojciec. Chłopak poczuł się dotknięty... ale tak naprawdę Wiktor ciągle uważał, że nie powinien się wtrącać. A już na pewno nie wypowiadać się, gdy nie miał o niczym pojęcia.
Usłyszał zgrzyt zamka i dostrzegł jego zacięty wyraz twarzy i nieco już zaczerwienione oczy.
– Ja się zachowuję jak dziecko? – Uśmiechnął się gorzko i pokręcił delikatnie spuszczoną głową. – Nie będę już zawracać ci głowy swoim cyrkiem.
Chciał się odwrócić i zamknąć drzwi, ale ręka Wiktora wystrzeliła w ich kierunku, przytrzymując je.
– Przepraszam.
Naprawdę to czuł. Naprawdę było mu przykro i wstyd za siebie. Nie chciał sprawiać mu bólu, a tym bardziej nie teraz, gdy miał świadomość tego absurdalnego zauroczenia, gdy miał świadomość, że teraz jego czyny i słowa mogły godzić w niego bardziej.
– Nie mów o tym, czego nie czujesz – mruknął i ponowił próbę zniknięcia w pokoju.
Druga dłoń Wiktora, szarpnęła go lekko za ramię, odwracając w swoją stronę.
– A skąd ty możesz wiedzieć, co ja czuję?
Chłopak wybuchnął niewesołym śmiechem, Bestia zaś zmarszczył brwi, szczerze zdumiony, a wręcz zaniepokojony jego zachowaniem.
– No właśnie, Wiktor. Skąd ja, psia mać, mam wiedzieć, co ty czujesz? Skąd?!
Mężczyzna zmielił w ustach kilka nieodpowiednich ripost i skupił się na głównym, w jego mniemaniu, celu tej rozmowy.
– Posłuchaj mnie, nie ukrywałem, że nie mam ochoty na te całe harce przy choince...
– Dzięki za powtórzenie.
– Nie przerywaj mi, do cholery!
Uderzył pięścią w futrynę, czym zasłużył na zaledwie zaciętość w jego zielonych oczach, które w tym momencie wbiły się w jego oblicze. Naprawdę zbyt wiele razy miał ochotę go rozszarpać.
– Ale mieszkasz tu... nie zasłużyłeś sobie na to, by w Wigilię siedzieć sam we własnym pokoju. – Zbliżył palce do swojej twarzy i przetarł nimi oczy i nasadę nosa. – Mówiłem ci, że jestem egoistą i mówiłem, że kawałem sukinsyna – dodał ciszej.
CZYTASZ
Popiół
RomanceBali się go, bo wyglądał inaczej. Patrzyli z odrazą i niechęcią. Bali, bo dopuścił się rzekomo grzechu najcięższego. Bo mówią, że zabił żonę swą i dzieci maleńkie. Wychodził głównie po zmroku, patrząc wzrokiem swym gniewnym na znienawidzony świat...