36. Czekoladki.

1.4K 198 186
                                    

Media: Nickelback - After the rain.


           Dawid drugi raz w przeciągu ostatniego tygodnia siedział w poczekalni. Tym razem jednak za zamkniętymi drzwiami nie było Karoliny. Był za to całkiem nieznany ktoś i on. Ryszard Zaskalny, komornik. Rudy wodził rozbieganym spojrzeniem po jasnych ścianach, po drewnianych, prostych krzesełkach, które przy tym były niesamowicie niewygodne. Jakby przygotowywały petenta na jeszcze większe nieprzyjemności czające się po wejściu do gabinetu na końcu długiego korytarza.

          Jego dłonie drżały nieznacznie, a on starał się to ukryć, podkurczając palce oparte na udach. Przyszedł tu z planem. Planem określonym przez Wiktora. Planem, który dał mu nadzieję. A ta tylko zwiększyła się, gdy komornik zgodził się na spotkanie. Co prawda Dawid nie zdradził przez telefon żadnych szczegółów, ograniczając się zaledwie do prośby o rozmowę, jednak już to uznał za wstępny sukces. I chciał bardzo wierzyć, że to dobra wróżba.

         – Umówisz się z nim – przemówiła bestia, zasiadając do stołu – i poprosisz go o ugodę. Przez cholernie długi czas próbował z tobą dość do porozumienia, ale oczywiście wolałeś go ignorować. Ja go podziwiam, że wcześniej nie oddał sprawy do sądu. Musi mieć anielską cierpliwość. Ja na jego miejscu już dawno bym zadbał, żebyś znalazł się za kratkami.

         – Dzięki – bąknął Dawid, zerkając na swój talerz, na którym wyjątkowo był tradycyjny polski obiad. Ziemniaki, schabowy i jakaś surówka z białej kapusty.

         – Na twoje własne życzenie – odpowiedział, nie bez złośliwości w głosie. – Masz już założone konto w banku, tak?

         Ginger skinął głową.

         – Podasz mu numer i poprosisz o rozłożenie na dogodniejsze raty. Sam wystąpisz o zajęcie, więc jest szansa, że spojrzy na ciebie przychylniej. Tysiąc złotych miesięcznie. To da ci rozłożenie spłaty na dziesięć miesięcy. Dziś wpłacisz pierwszą ratę.

         Dawid spojrzał na niego z popłochem wymalowanym w zieleni jego spojrzenia.

         – Ale ja nie mam tysiąca.

         Kącik ust Sacharewicza drgnął z wyraźną satysfakcją do góry.

         – Pożyczę ci. Tyle jestem w stanie, więcej nie mogę. Myślę, że jeśli przyjdziesz do niego z taką propozycją i przyszykowanymi pieniędzmi na pierwszą ratę... powinno być dobrze.

        Usta Dawida rozciągnęły się w szerokim uśmiechu i gdyby nie dzielący ich stół, rzuciłby mu się w ramiona.

        – Jednak – podjął dalej, chwytając za nóż i widelec – mnie też będziesz musiał spłacić. Licząc od twojej pierwszej pełnej wypłaty na początku grudnia, ustawisz sobie stałe zlecenie przelewu na moje konto dwustu złotych miesięcznie. Do tego oczywiście ciągle dochodzić ci będą rachunki. Radzę nauczyć się dobrego gospodarowania pieniędzmi, bo pożyczam ci pierwszy i ostatni raz.

        – Psia mać – pisnął Dawid z radością i ulgą, aż Wiktor uniósł brew zaskoczony wysokością dźwięku, jaki wydobył się z ust chłopaka. – Dziękuję! Oddam ci wszystko, co do złotówki, nie będzie żadnych poślizgów, obiecuję.

        Sacharewicz uśmiechnął się w dość mroczny sposób.

          – Nie wątpię, Fabinowski, nie wątpię.

PopiółWhere stories live. Discover now