ROZDZIAŁ V: TAJEMNICE

18 6 17
                                    

Przez uchylone okno w pokoju wleciał lekki powiew wiatru, w lecie jest to jedno z lepszych uczuć. Dziewczynie jasność zasłoniła duża postać stojąca nad nią.

-Dzień dobry.-uśmiechał się Arthur, lecz to za dużo nie dało. Leila nie chciała jeszcze się zwlekać z łóżka. A tym bardziej jak ktoś próbował ją z niego wyciągnąć, po ciężkiej nocy.-Oj no wstawaj już!-twarz dziewczyny właśnie spotkała się z poduszką, którą rzucił chłopak. Dalej nie dało to skutku, więc Arthur postanowił zastosować bardziej drastyczne metody, odkrył dziewczynę i nawet nie zdążyła zareagować kiedy wisiała już na jego ramieniu.

-Co ty wyprawiasz?Postaw mnie na ziemie!-próbowała przemówić mu do rozsądku lecz teraz to on nie dawał za wygraną. Takim oto sposobem znaleźli się w kuchni, w której byli tylko Yuu i John. Gdy John zobaczył biedna Leile od razu się zaśmiał, a dziewczyna mu tylko wystawiła język. Szybko znalazła się na fotelu obok przyjaciół, w krótkich spodenkach i koszulce na ramiączkach. Natomiast pana, który ją wyciągnął z łóżka już nie było i nie wiadomo gdzie zniknął.

-Super, a było mi tak ciepło.-burknęła śmiejąc się pod nosem, lecz nagle coś dużego ją okryło, był to koc który przyniósł jej Arthur.

-Nie ma za co marudo.-puścił jej oczko, podchodząc do dzbanka i nalewając jej kawy, która chwilę później znalazła się przed jej nosem.

-A gdzie reszta?-spytała biorąc łyka.

-Izzy na uczelni, a Sean jeszcze odsypia.-odpowiedziała Yuu sącząc też swoją kawę. Wbrew pozorom, mimo bycia łowcami, mieli też swoje życia.

John chodził na polowania, Yuu miała lekcje gitary i śpiewała co nieco po mniejszych koncertach, Izzy studiowała, Sean pracował w ich ulubionym barze na nocne zmiany, chociaż zdarzało się, że pracował w dzień lub popołudniu, to tam najczęściej się spotykali, żeby odpocząć. Arthur pomagał tacie na komisariacie, a Leila chodziła na zajęcia artystyczne, rysunki, malowanie i inne takie. Każde z nich było inne, może dlatego byli tak zgrani. Leila właśnie wtedy pomyślała sobie, że za parę dni zbliża się semestr na jej zajęciach. Będzie musiała się do niego przyszykować i to jest dobry pretekst...

-Nie zapomnij, że popołudniu siedzimy nad tymi tekstami, które zwinęłyśmy z zamku.-przypomniała Leili Yuu.

-A ty nie masz gitary?-spytała w odpowiedzi.

-Przesunęli mi ją na jutro, nauczyciel musiał jechać do rodziny.

-No dobrze, posiedzimy nawet do wieczora jak będzie trzeba.-uśmiechnęła się do przyjaciółki, właśnie koło nich zasiadł Arthur.

-Trochę lipa, że w tym zamku nic nie było. Kolejne śledztwo, które się urwało.-wspomniał o wydarzeniu do przyjaciół.

-Trudno, jak widać, ale uciekli, albo nie mieliśmy farta, kto wie...-powiedziała Yuu. Leila siedziała cicho i popijała kawę, wolała nie rozmawiać na temat spotkania z Alexandrem.

-Chcesz coś jeszcze zjeść czy się zbieramy?-spytał Arthur wstając od stołu i odkładając swoją szklankę do zlewu.

-A ty mnie znasz?-zadała Arthurowi retoryczne pytanie, bo każdy kto ją znał wiedział, że nie jadła śniadania od razu po przebudzeniu.

-No to idź się ubrać.-odparł zabierając jej pusty kubek i wziął się za ich mycie, dziewczyna poszła do swojej sypialni i skierowała się do małej łazienki. Prysznic zajął jej tylko chwilę, po czym była już przy komodzie wybierając z niej jeansy i czarną koszulkę na ramiączkach oraz zakładając swoje czarne adidasy. Usiadła na łóżku i zaplotła swoje długie brązowe włosy w dwa dobierane warkoczę. Wychodząc ściągnęła z wieszaka jeansową katanę w razie zimna i wzięła swoje okulary przeciwsłoneczne.

Intented: Prohibited CastleWhere stories live. Discover now