Miś Goryczek, część 1

222 14 0
                                    

Od rozmowy z Mistrzem minęły może trzy dni i czuję się o wiele lepiej. Rozmowa z byłą super bohaterką dała mi wiele do myślenia. Spędzam więcej czasu z prawdziwymi przyjaciółmi, trenuję, rozmawiam z kuzynami. Nawet z Benem już się lepiej dogaduję. Miała rację, żeby im zaufać i się otworzyć.

Skończyłam dzisiaj wcześnie lekcję, by pomedytować w domu i pozbierać siły na najbliższą bitwę. Lekcje skończyłam po 13, więc zjadłam szybko jakiś obiad i wzięłam się za medytację. Pozasłaniałam wszystkie rolety, wyciszyłam telefon i zrelaksowałam. Usiadłam po turecku, zamknęłam oczy, wzięłam parę spokojnych wdechów i odpłynęłam w świat spokojnych myśli. Speedy robił to samo koło mnie. Tak jak wcześniej byłam w tej świątyni i blisko tego mężczyzny. Byliśmy w jakimś innym pomieszczeniu. To był jakiś pokój z mnóstwem książek, zwojów i pergaminów. Czułam wręcz ten zapach świeżego atramentu pisanego na papierze. Ten mnich podszedł do jakieś pułki, a ja podleciałam do stojaka, gdzie stała jakaś księga. Rozpoznałam pismo chińskie, ale nie mogłam przetłumaczyć. Widziałam tylko znak Pumy, czyli duża łapa odbita na fioletowym tle. Chciałam przewrócić kartkę, ale nie mogłam. Mnich podszedł do stojaka, ściągnął tę Księgę i położył jakąś mapę świata. Widziałam jakieś znaki na poszczególnych kontynentach. Nie rozpoznałam wszystkich, tylko znak Pumy, Biedronki i Czarnego Kota. Co to mogło być? Jakieś Miracula? Chciałam się temu bliżej przyjrzeć, ale usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Otworzyłam oczy i wylądowałam na podłodze.

 - Kto dzwoni? - spytał zaciekawiony Speedy wlatując do lodówki po jagody.

 - To Marinette. Miała ze mną o czymś ważnym porozmawiać, ale zrezygnowała w ostatniej chwili. Może zmieniła zdanie - zgadywałam odbierając telefon. - No cześć, co jest.....Że co zrobiła?.....Jak ja nie cierpię tej baby. I tak jest lepsza niż Lila.....Nie denerwuj. Gdybym miała robić jej zdjęcia, to aparat by pękł - zaśmiałam się idąc do pokoju po ciuchy - Będę za 5 minut....Tak, będę. Jak wszyscy to wszyscy. Dobra, do zobaczenia.

Rozłączyłam się i zaczęłam się przebierać. Ubrałam normalne dżinsy i fioletową bluzkę na ramiączkach. Do tego czarne baletki i wyszłam z pokoju wiążąc włosy w luźny kok.

 - Co się stało? - spytał zainteresowany podlatując do mnie.

 - Chloe zadzwoniła na straż pożarną i powiedziała, że jest pożar. Ukradła telefon Marinette i tak to się stało. Za karę dyrektor kazał wszystkim uczniom całą szkołę. Ja też pójdę. Jak wszyscy, to wszyscy - wyjaśniłam biorąc małą torebeczkę i telefon - Kiedy skończę, będę musiała z nią porozmawiać jako Fioletowa Puma. Boją się, że przez jej nieodpowiedzialne zachowanie stanie się komuś jakaś krzywda.

 - Albo stanie  po stronie Władcy Ciem - dodał poważnie wylatując razem ze mną z mieszkania.

 - Właśnie. Nie można do tego dopuścić - odparłam schodząc po schodach.

Schodziliśmy na dół w ciszy, kiedy myślałam nad tym, co Marinette chciała mi powiedzieć. Kiedy się spotkałyśmy, strasznie się jąkała i plątała słowa tak jak przy Adrienie. I też dość często się chwytała za kolczyki lub kładła dłoń na torebeczce. Po tych dziwnych sytuacjach wydukała, że się rozmyśliła i uciekła. Później przepraszała mnie przez telefon równe pół godziny. I Adrien też się dziwnie zachowuje. Zerka na moją rękawiczkę i dotyka swojego pierścienia. Kiedy rozmawiamy, to często skacze na tematy super bohaterów, a już zwłaszcza Fioletowej Pumy, przez co czuję się dziwnie. Cały czas ją/mnie komplementuje i tylko czuję rumieńce na policzkach. Czyżby zaczynali coś podejrzewać? Oby nie. Z rozmyślań wyrwała mnie szkoła. Weszłam tam i zobaczyłam wkurzonych uczniów, którzy sprzątali i zerkali na Chloe, która siedziała i nic nie robiła. Podeszłam do dyrektora z uśmiechem.

Nowa BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz