Sekret

73 6 1
                                    

Wyszłam z Kevinem na dwór i kierowaliśmy się w stronę parku, gdzie Sunny rozmawiała z przyjaciółkami. Cóż, ona gadała jak najęta, a one słuchały znudzone i wkurzone. Obok stał Ben i patrzył się wymowinie na naszą kuzynke. Tak, widać, że jej nienawidzi.
Wiatr mocniej zawiał, aż przycisnęłam mocniej kurtkę do siebie. Na niebie było dużo chmur i zbierało się na deszcz. Świetnie, uwielbiam taka pogodę. Idealna na spacer.
- Ostrzegam, ona będzie siebie i ciebie wychwalać. Lub może zdradzić sekret, więc uważaj - rzekł cicho Kevin.
Kiwnęłam głową, że rozumiem. Podeszliśmy do nich z wymuszonym uśmiechem. Dziewczyny ucieszyły się z tego widoku i od razu do mnie podbiegły biorąc za łokcie, że byłam pomiędzy nimi. Trzymały bardzo mocno.
- Nareszcie jesteś. Strasznie długo schodziło Ci przyjęcie tutaj. - powiedziała bardzo zadowolona Alya.
- Błagam, nie odchodź już nigdzie - szepnęła do mnie Marinette przez zęby.
Zachichotalam i pokręciłam głową. Dobra, trzeba będzie się podpytać Sunny na osobności, czego chce. Lub przy Benie i Kevinie.
- O czym rozmawiałyście? - spytałam zaciekawiona.
- My nic. Ale ONA cały czas... O chłopaku, modzie, łamaniu zasad.....
- I o Granatowej Pumie - dodała z dumą Sunny patrząc prosto na mnie i na Miraculum.
Schowałam dłonie do kieszeni kurtki i  zerknęłam na kuzyna, który kiwnął głową dając znak, że ona wie. No świetnie. Westchnęłam cicho i spojrzałam na nią poważnie.
- To super. Sunny, możemy porozmawiać? Na osobności?
- Pewnie, Pumko..... To znaczy, kuzyneczko.... Przepraszam, niezdara ze mnie - zachichotała machając ręką - Przepraszam, ciągle mi się mylicie.
Serce mi stanęło na chwilkę i zbladłam od razu. Zacisnęłam szczęki zła i wyswobodziłam się z uścisku dziewczyn.
- Tak. Haha, bardzo śmieszne. - zaśmiałam się nerwowo podchodząc do niej. - Kevin, zostań z dziewczynami. Ja i Ben musimy porozmawiać Sunny o rodzinnych sprawach.
- O to nie będzie wcale taka krótka rozmowa. - dodał Ben.
Sunny nic nie powiedziała, ale odwróciła się na pięcie i poszła w stronę kawiarni. My poszliśmy za nią. Roarr patrzyło na na przerażone, na co pogłaskałam ją po łebku. Za to Miraculum Pumy zapiekło mnie i również oczy. To znak, że stały się granatowe. Musze to opanować przed naszą rozmową. Zaczęłam szukać w torebeczce okularów przeciwsłonecznych, ale nie znalazłam. Muszę jakoś się cicho wymknąć, by Sunny nie rozpowiedziała dalej moich tajemnic. Do tego doszła migrena.
- Mayu, dobrze się czujesz? - spytał poważnie Ben patrząc na mnie smutno.
- Migrenę mam przez pogodę - skłamałam patrząc na niego poważnie pokazując kolorowe oczka.
Kuzyn zrobił duże oczy. Wie, co to może znaczyć.
Weszliśmy do małej kawiarni i kuzynka usiadła nonszalancko na zewnątrz. Wolałabym w środku, by nikt nie podsłuchiwał. Usiedliśmy przed nią i patrzyliśmy poważnie.
- Pogoda mogłaby być lepsza, ale jest tu całkiem fajnie. Dobry wybór miasta, kuzyneczko. - zaczęła Sunny rozglądając się dookoła. - Przychodzisz tu często?
- Sunny, skąd wiesz o tym, że m drugą twarz? - spytałam ignorując jej pytanie zakładając ręce na piersi.
- Oj, kuzyneczko.... Jest wiele sposobów, by dowiedzieć się prawdy. - zachichotała roześmiana kuzynka. - Ale to było całkiem proste. Śledziłam ciebie.
Podniosłam zaskoczona brwi. Tak, bardzo proste. I złe.
- Jak? - spytał Ben zerkając na mnie kątem oka.
Tak, czułam się źle i dziwnie. Głowa mnie bolała, ręka z Miraculum Pumy, a oczy zakrywałam ręka, by nikt nie widziałem moich granatowych oczów.
Przyszła do nas kelnerka z napojami i dopiero teraz zaczęło rozmowę.
- Otóż po tym jak babcia wygnała mnie z Ziemi z moich kochanym chłopakiem, udało mi się uciec z jej pola siłowego i postanowiłam trochę pozwiedzać. Kiedy byłam blisko Paryża, poczułam moc Anodytki. Trochę słabszą moc niż babci czy Gwen, ale masz coś po babci. Postanowiłam to sprawdzić i zobaczyłam jak się zmieniasz. To było ekstra. Twoja moc Anodytki jest u ciebie ukryta i się kisi. I tylko czeka na ekslopzje...
Słuchałam tego bardzo zaskoczona i przerażona. Jak ona odkryła, że mam te moc. Nie czuje jej, ale wiem, że ona tam jest. Nie chcę jej.
- Posłucham, Sunny - przerwałam jej zła. - Nie jestem kosmitką tak jak ty czy babcia. Jestem normalną dziewczyną, która w wolnych chwilach ratuje świat i robi zdjęcia. Nie interesuje mnie ta cała mana, magia czy zmiana w Anodyne....
W tym momencie usłyszeliśmy jak, ktoś krzyczy moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam Vencenta, który macha do mnie z jakoś kartką. Wstałam od stolika i podeszłam do nich niego zaciekawiona. Zauważyłam, że stoi koło auta i ma jakieś walizki. Co on zamierza zrobić?
- Cześć, szefie? Wyjeżdżasz gdzieś? - spytałam zaciekawiona.
- Tak, wyjeżdżam na urlop. Wrócę za dwa tygodnie. Będę w Hawajach. Niestety, biuro zostaje bez szefa. ALE szef ma swoją wierna, oddaną i bardzo pracowitą pracownice.
Mówiąc to, patrzył się cały czas na mnie z uśmiechem. Odwróciłam się mając pewność, że ktoś tam stoi za mną. Niestety, nikogo tam nie było. O nie. Odwróciłam się do niego przerażona połykając ciężko ślinę.
- Ale... Mam szkołę..... Zadania domowe...praktyki.....
- Spokojnie. Dasz radę. Tutaj masz zapisane wszystkie ważne informacje, co trzeba zrobić. Masz też kalendarz, gdzie masz napisane ważne spotkania, kiedy przyjdzie klient. Masz też klucze do sklepu, magazynu... Najlepiej otwierać sklep o 5 rano. Napisałem kartkę, na której są informacje, że jestem na urlopie i żeby dzwonili do ciebie....
Patrzyłam ciągle na niego przerażona, bo nie wiem czy dam radę. Widziałam tylko dwa razy jak otwierał sklep i coś tam zrozumiałam. Mam nadzieję, że dam radę. Wzięłam od niego te kartki, kalendarze. Zauważyłam, że patrzy mi się coś w oczy.
- Czy mi się wydaje, czy masz graantowe oczy? - spytał zaciekawiony.
- To światło tak pada. Spokojnie. Mam swoje naturalne oczka. - zachichotalam nerwowo.
Wzruszył ramionami i wszedł do auta. Te infimarcje są bardzo ciężkie. Ale cóż, życie fotografa to nie tylko zdjęcia, ale również papierkowa robota. Westchnęłam cicho i odwróciłam się do stolika, gdzie dalej siedzą kuzyni. Postawiłam parę kroków i poczułam ogromny ból głowy i prawej ręki. Krzyknęłam z bólu i upuściłam papiery chwytając się za głowę. Przed oczami leciała mi seria obrazów i to oczami mojego kwiami, Speedy'ego. Widziałam jak tworzy Ziemię jak wędruje śpi tyle lat, poznaje kultury, zakochuje się w Arrze, zaprzyjaźnia się ze mną... Teraz on wrócił do siebie i pragnie mojego powrotu. A ja pragnę jego. Chcę go tu i teraz. Ale jest jeden problem. Nasza moc jest za silna. Jak się spotkamy to stracimy kontrolę. Skąd to wiem? Bo Mistrz Fu mówi to kwami, a ja w tym momencie słyszę o widzę to, co on.
- Speedy, nadchodzę - szepnęłam płacząc z bólu.
Po tym straciłam przytomność.

Nowa BohaterkaWhere stories live. Discover now