Mistrz Ameryki

103 9 1
                                    

Od strasznej przygody z moim kwami minął tydzień. Odwiedzałam go wręcz codziennie z Roaar, by zobaczyć jak się czuje. Cały czas jest nieprzytomny, ale czuję, że jest z nim już znacznie lepiej, bo jego aura się zmienia na bardziej granatową. Często u niego czytam książki historyczne i trzymam za małą łapkę. Parę razy mi się zdawało, że ściska mnie za palec, co bardzo mnie cieszy.
Wracałam z zakupów obładowana 4 torbami. Roaar wziął ode mnie torbę z owocami. Tak, lubi truskawki i zjada je tak samo jak Speedy jagody. Wlazłam ledwo na 2 piętro i ktoś do mnie zadzwonił. Kwami wyciągnęło mi telefon ze spódnicy i mi podał do ucha, że nie widziałam, kto dzwonił.
- Halo? - wyspałam zmęczona - Cześć, mamo. Co tam u was słuchać?.... To dobrze, że przyjechali i przeprosili za swoje zachowanie. Kuzyni tak bardzo nie musieli, ale dziadek musiał. Tylko będziesz bardzo długo musiała poczekać na przeprosiny od babci.... Dobra, nie rozmawiajmy o niej.... Ja w tym momencie wróciłam z zakupów.... Spożywcze, chemiczne i małe pierdułki do mieszkania... Razem wyszło 400 dolarów... Wiem, że dużo zarabiam, ale spokojnie, odkładam pieniądze.... Pamiętasz jak ci opowiadałam o tym opuszczonym bloku na przeciwko Notre dame?... Nie jest stary, ale ma swój urok Paryża.... Wracając, mam pewien plan i mam nadzieję, że wypali...
Stanęłam przed drzwiami i chciałam wziąć rękę po klucze, ale kwami znowu mi pomogło. Wzięłam od niego i zaczęłam kręcić w drzwiach. O dziwo, łatwo poszło, ale nie zwracałam na to uwagi, bo mama powiedziała do mnie coś radosnego.
- Już wszystko zaczyna rosnąć w ogrodzie? To super, może w końcu ogórki normalnie urosną. A pomidorki koktajlowe?.... To świetnie... - oparłam się o drzwi i je otworzyłam wchodząc tyłem do mieszkania - Nie, nie wysyłaj. Jak będę mieć wolne, to przyjadę i odpocznę trochę w ogródku... Wiesz, moje życie minimalnie się....
W tym momencie się odwróciłam i bardzo przeraziłam. Otóż nie byłam u siebie w mieszkaniu, tylko w jakieś nowoczesnej bazie, gdzie byli bohaterowie z Ameryki. Aha, czyli jednak dostali moją wiadomość. Dobrze, że kwami, się szybko schowało do torebki. Portier zadowolony zamknął drzwi i podszedł do Rycerza Sowy. Mama coś tam mówiła do telefonu i odpowiedziałam niepewnie.
- Tak, mamo, słucham cie, tylko coś sobie przypomniałam... Zapomniałam, że wysłałam maila do Ameryki i właśnie przyszedł... Tak, jest ważny. Oddzwonię rano lub wieczorem... Też cie kocham i ucałuj tatę. Pa...
Rozłączyłam się szybko i nie wiedziałam, co zrobić. Tak, to bardzo źle wygląda. Bohaterowie Ameryki ubrani w swoje stroje patrzą się na nastolatkę obładowaną zakupami i przyłapana na rozmowie z mamą. To jest wręcz śmieszne i tragiczne równocześnie.
- Dzień dobry - rzekłam niepewnie machając palcami spod toreb.
- Witaj, Mayu Green. Wybacz, że porwaliśmy ciebie właśnie w takim momencie, ale razem z innymi naszymi współtowarzyszami rozmawialiśmy o tobie i twoich treningach. Też uzgodniliśmy, byś nas lepiej poznała, a my ciebie. Byśmy się lepiej porozumieli z tobą i twoim kwami... - powiedział poważnie Rycerz Sowa podchodząc do mnie. - Wróblu, odłóż rzeczy Mai na stół. Później ją oprowadzisz po bazie i po mieście razem z Aeon.
Wróbel do mnie podszedł i wziął torby. Zauważył jednak, że mam rękawiczkę i jeszczs do tego inne Miraculum.
- Posiadasz dwa? - spytała dla pewności.
- Nie, akurat Miraculum Tygrysa jest w zastępstwie. Moje kwami... Zachorowało i nie będzie mogło walczyć przez dwa miesiące. Czy mogę rozpocząć trening wtedy czy jak? - spytałam niepewnie patrząc na szefa i na zastępcę.
Spojrzeli na siebie i nie wiedzieli, co powiedzieć. Odeszli kawałek i zaczęli  ze sobą dyskutować. Odeszłam też kawałek i zaczęłam się rozglądać. Nowoczesna baza, wszędzie monitoring, jadłodajnia... Marzenie każdego superbohatera. Podeszłam do jednego ekranu, gdzie była baza danych w tym mnie. Chciałam się temu lepiej przyjrzeć, ale mój telefon za wibrował. Wyciągnęłam go i zobaczyłam, że to Mistrz Fu. Pisze, że muszę poprzestać na treningach przez ten czas, ale mogę medytować, by wspomóc przyjaciela. Odpisałam, że zrobię to, kiedy wrócę z Ameryki. Opisałam w skrócie sytuację, gdzie Roarr też patrzył na to wszystko zaciekawiony. Odłożyłam telefon i coś zaczęło się dziać z moją rękawiczką. Zaczęła mienić się różnymi kolorami, gdzie przeważało brąz, biały i błękit.
- Rdzenne Miraculum - szepnął szczęśliwy mały przyjaciel. - Mistrz wie, że tu jesteś, więc będzie chciał ciebie poznać osobiście.
- To wspaniale....
- Z kim rozmawiasz?
Odwróciłam się wystraszona i zobaczyłam Aeon. Speedy wspominał, że roboty nie widzą kwami, więc jest bardzo zdziwiona.
- Z kwami. Jest teraz trochę wystraszone i nie chce się pokazywać. To co uzgodniliście?
- Wróbel w cywilu pokaże ci miasto, a ja z resztą bohaterów uzgodnię do końca jak ma wyglądać twój trening w cywilu...
- W cywilu? Przecież mam wam pomagać jako Granatowa Puma - spytałam zaskoczona patrząc na Rycerza Sowę.
- To prawda. Ale musisz ćwiczyć swoje ciało, by mieć lepsza kondycję. Nie jako bohater, ale jako zwykły cywil. Zapewne masz wychowanie fizyczne w szkole? I chodzisz na nie?
- Tak, chodzę. Do tego dźwigam ciężki aparat, kiedy robię zdjęcia. Plus ćwiczę, by lepiej zrozumieć moc kwami i jego moc. To się liczy czy za mało? - spytałam niepewnie.
- Ciągle za mało. Jako bohaterka i szefowa bohaterów Paryża musisz myśleć również o swoim ciele, zdrowym odżywianiu, a nie tylko o bezpieczeństwie. To główna zasada dobrego przewódcy. Podpowiem Ci więcej jak być dobrym przewódcą, ale   to dopiero za dwa miesiące. Idźcie się teraz rozejrzeć, a my pomyślimy o twoim treningu.
Po tych słowach odwrócił się i poszedł w swoją stronę. Byłam minimalnie wryta w ziemię i trochę zła, że przenieśli mi treningi, które i tak ćwiczę. Zacisnęłam zła szczęki i zacisnęłam dłonie w pieści. Wróbel zmienił się w Jessice i wzięła mnie za łokieć szepcząc do ucha.
- Nie przejmuj się tym. Jest bardzo miła, ale musi przetrawić więcej informacji, że nie masz swojego kwami. Chodź, zaprowadzę ciebie do najlepszej kawiarni w mieście. Aeon, idziesz z nami?
- Pewnie. Chociaż nie pije kawy, to chętnie poznam ciebie bliżej. - odparła automatycznie.
Skierowały mnie do wyjścia i zobaczyłam cały Nowy Jork. Jest piękny, gigantyczny... Tylko za bardzo nowoczesny. Wolę spokojniejsze miasto, ale i w tym można się przyzwyczaić. Poszłyśmy do małej spokojnej kawiarni, gdzie było mało ludzi. Usiadłyśmy przy oknie, by mieć lepszy widok na miasto. Zaczęłam przeglądać menu i wpadło mi do oka ciasto z truskawkami. Roarr spojrzało na mnie błagalnie, więc zamówię. Podeszła kelnerka i zamówiliśmy to, co chcieliśmy.
- To... Co chcecie się dowiedzieć? - spytałam niepewnie.
- Jak stałaś się tym, kim teraz jesteś? Chodzi mi o drugie życie, a nie o fotografie... Chociaż też o tym możesz też powiedzieć, bo twoje zdjęcia są super.
Zachichotałam i odpowiedziałam.
- Więc... Zaczęłam fotografować w wieku 14 lat. Zaczęłam się tym interesować, kiedy pewien fotograf zrobił zdjęcie naszego ogródka w Londynie. Chciałam, by mi pokazał zdjęcie. Wyszło wtedy pięknie i zaczął opowiadać z pasją o różnych aparatach, zdjęciach... Zaczęłam się wtedy zagłębiać w tą wiedzę oglądać filmiki na YouTube, rodzice zapisali mnie na zajęcia z fotografii, uzbierałam na odpowiedni aparat... Kiedy zrobiłam pierwsze zdjęcie i wprowadziłam je na bloga, to ludziom się to spodobało. Zaczęłam być rozchwytywana na ulicy. Fotografowie chcieli, bym u nich pracowała, ale się nie zgodziłam się, bo bałam się, że nie podołam szkole i pracy... Dopiero we Francji, kiedy zaczęłam potrójne życie wszystko się ułożyło...
Podeszła do nas kelnerka z naszymi ciastami. Ciasto z truskawkami położyłam na krześle po prawej stronie, by nikt nie widział kwami, które zjada ciasto. Ja wzięłam kawę z ciastkami zbożowymi, a Jess wzięła herbate i kanapki. Tylko Aeon nic nie jadła, tylko słuchałam z zainteresowaniem jak jej przyjaciółka. Kelnerka odeszła i Jess spytała zaciekawiona.
- A jak dostałaś.... Te rękawiczkę?
- Pomogłam starszemu Panu. Ktoś chciał go pobić i wkroczyłam do akcji. Uratowałam go i stałam się tym, kim jestem... A jak z wami? Wiem, że Aeon jest robotem, a....
- Ja sobie radzę znakomicie, spokojnie - odparła poważnie.
A, no tak. Tutaj nikt nie zna jej tożsamości. Uciszyłam się szybko i napiłam łyka kawy. Roarr klepnęła mnie w udo i cicho spytała.
- Zamówisz jeszcze herbate z truskawkami lub cytryną? Proszę?
- Oczywiście. Przepraszam, mogę jeszcze domówić herbate z truskawkami? - spytałam kelnerkę, która przechodziła koło naszego stolika.
Kiwnęła głową i poszła nam zrobić.
- Widzę, że lubi truskawki- stwierdziła Jess wskazując na nią.
- Tak. Uwielbia je. Tak samo ja Speedy uwielbia jagody. Muszę chodzić do różnych sklepów spożywczych, by je zdobyć. Ale dla takiego małego przyjaciela to warto. Nawet o 4 nad ranem.
Jess uśmiechnęła się zrozumiale. Też Roarr przytuliła się do moich nóg dając do zrozumienia, że też bardzo mnie lubi. W tym momencie podeszły do nas niepewnie jakieś nastolatki z moimi zdjęciami. Tak, mam swoje zdjęcia jak robię je w lustrze. Aparat zasłania pół twarzy, ale wyszło nawet bardzo ładnie.
- Przepraszam bardzo, czy możemy mieć pani autograf? - spytała niepewnie jedna dziewczyna podsuwając mi zdjęcie.
- Pewnie - odparłam z uśmiechem.
Podpisałam je i sobie poszły. Miałam się o coś zapytać Jess, ale moja rękawiczka zapiekła i zaczęła się nie mienić tak jak wcześniej. Też zadzwonił mój telefon.
- Przepraszam, ale muszę odebrać. To mój  mentor.
Wstałam od stołu i poszłam do łazienki odebrać go. Roarr podleciała ze mną, by posłuchać naszej konwersacji. Odebrałam po trzech sygnałach i zaczęłam rozmawiać.
- Witaj, Mistrzu. Jak tam Speedy?.... To dobrze, że zaczyna reagować na bodźce... Przybędę do Paryża wieczorem i od razu do was zajrzę.. Szczerze, myślałam, że zacznę trening od razu, ale, niestety dopiero za dwa miesiące jak Speedy się obudzi, to zaczniemy wszystko... Tak, wiem, będę medytować by go wspomóc.... Mistrzu, rękawiczka mieni się kolorami.... Roarr twierdzi, że to drugi Mistrz. Jak mam go wyczuć?.... Podążać za rękawiczką.... Czyli jak mam to zrobić?.... Jak bardziej będzie piekło, to jestem bliżej. Dobrze, warto wiedzieć. Dziękuję za informację, Mistrzu. Idę poszukać drugiego Mistrza.
Rozłączyłam się i spojrzałam na rękawiczkę. Była prawie cała w brązowych i niebieskich plamach.
- Roarr, pora na małą wycieczkę - powiedziałam do niej z uśmiechem.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się do stolika, przy której siedziały przyjaciółki.
- Jess, Aeon. Potrzebuję waszej pomocy... Otóż muszę znaleźć kogoś, by do końca pomógł mi opanować potężne coś i kogoś - rzekłam poważnie dotykając rękawiczki i wskazując na kwami.
Szybko zrozumiały, o co mi chodzi. Zapłaciłyśmy za jedzenie i wyszłyśmy z kawiarni, by skierować się do ślepej uliczki. Dlaczego zawsze tam?
- To jak wygląda ten ktoś? - spytała Jess.
- Nie wiem. Wiem tylko tyle, by iść za rękawiczką. Im bardziej boli, tym jestem bliżej... W tym momencie piecze jak cholera....
- To gdzie powinien być tu...
- Nie. Ten Mistrz lubi kryjówki w ciemnych, opuszczonych pomieszczeniach. Twierdzi, że wtedy można lepiej się skupić - przerwała Roarr Jess.
- No to powinien być tutaj....
W tym momencie przestałam słuchać, bo mój wzrok natrafił na opuszczony dom po drugiej stronie ulicy. Był zabity deskami i widać, że jest już stary. Idealne miejsce do ćwiczeń. Czułam też tam ogromną moc od innych Miraculi. Nie zwracając na nich uwagi przeszłam na drugą stronę ulicy. Dziewczyny na mnie wolały, ale nie zwracałam na nirg jakieś uwagi. Stanęłam przed tym domem i zobaczyłam, że jedno okno nie jest zabite deskami i niea szkła. Weszłam do niego z minimalnym problemem, ale kiedy weszłam, poczułam bardziej te moc. Rękawiczka biła wręcz niebieskim blaskiem oświetlając prawie wszystko w środku. A najbardziej stolik pośrodku pomieszczenia, na którym była skrzynka z Miraculum. Amerykańskim Miraculum. Jest slabsze, ale jest jedno Miraculum, które jest potężne. Thunderbird. Podeszłam jak zaczarowana do tej skrzynki. Roarr też patrzył na to szczęśliwy. Miałam już je dotknąć, ale ktoś położył mi ciężką dłoń na ramieniu i powiedział.
- Jest za wcześnie. Nie jesteś gotowa, by poznać lepiej kwami i te Miraculum.
Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego Mistrza, który widząc, że ma trudny charakter. Ukłoniłam się przed nim z szacunkiem i powiedziałam.
- Witaj, Mistrzu. Ja, Maya Green, posiadaczka potężnego Miraculum Pumy, jestem gotowa na treningi.

Nowa BohaterkaWhere stories live. Discover now