Przyjazd i nowi przyjaciele

1.2K 37 13
                                    

Paryż. Miasto miłości i troski o innych. Piękne miasto ze swoją historią, sztuką i kulturą. Zawsze marzyłam, by tutaj zamieszkać. I właśnie ten dzień nadszedł. Właśnie samolot lądował i powoli szykowaliśmy się do wyjścia. Jestem Maya, mam 16 lat. Jestem czystej krwi angielką. Chyba się dogadam z tym akcentem nie kalecząc ich pięknego języka. Wzięłam swój bagaż i wyszłam na dwór.

Rodzice pozwolili mi zamieszkać tutaj, bo wiedzą, że bardzo chciałam być w tym mieście i pozwolili mi zamieszkać tutaj. Kupili mi mieszkanie i będą płacić mi rachunki. Umiem gotować, jestem samodzielna, więc spokojnie przeżyję. Taksówka już na mnie czekała, więc wsiadłam i pojechaliśmy. Dostałam wiadomość od rodziców, że już planują, co zrobić z moim starym pokojem. No pięknie, nie ma mnie już 4 godziny, a już planują przemeblować mój kochany pokój. Zachichotałam i odpisałam, żeby nie dotykali reszty moich rzeczy, ponieważ ich uduszę. Kiedy napisałam, włączyłam przedni aparat w telefonie i zobaczyłam, że moje granatowe włosy są lekko rozczochrane, a pod niebieskimi oczami miałam oznaki nieprzespanego lotu. Ale do szkoły pójdę dopiero jutro, więc się ogarnę.

Taksówka się zatrzymała i wysiadłam. Będę mieszkać na 2 piętrze, w sam raz na przeciwko piekarni i szkoły, co było gigantycznym plusem. Weszłam na swoje piętro, otworzyłam drzwi i ujrzałam mój nowy dom. Kuchnia była mała, ale była połączona z dużym salonem, który był umeblowany. Dalej był średni pokój i łazienka. W sam raz dla mnie. Położyłam walizki na łóżko i zaczęłam powoli się rozpakowywać. Wcześniej otworzyłam okno, by wywietrzyć pomieszczenia. Wkładałam bluzki na półkę i poczułam boski zapach świeżych bułeczek. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam tę małą piekarenkę. Dobra, chyba pora coś przekąsić i zwiedzić miasto. Wzięłam małą torebeczkę, portfel i wyszłam. Przeszłam na drugą stronę ulicy i weszłam do piekarenki. Ale tu ślicznie pachnie. I jakie piękne wypieki. Tak, na pewno będę tu często zaglądać. Podeszłam do lady, gdzie stała niska, miła Japonka. 

 - Dzień dobry, co podać? - spytała z uśmiechem.

 - Dzień dobry, poproszę 2 croissanty - poprosiłam z uśmiechem.

 - Proszę bardzo. Przepraszam bardzo, ale jest pani tutaj nowa?

 - Tak. Przed chwilą co tutaj przyleciałam z Anglii - przyznałam - Mieszkam na przeciwko waszej pięknej piekarni. Więc będę was odwiedzać codziennie - dodałam z uśmiechem.

 - Zapraszamy.

Kiedy miałam już płacić, drzwi od strony tej pani się otworzyły i wyszła nastolatka. To była córka tej pani, bo jest bardzo do niej podobna. Miała fiołkowe oczy i czarne kucyki. Patrzyłam na nią zainteresowana.

- Mamo, idę do Alyi.... Dzień dobry. 

 - Marinette, to nasza nowa sąsiadka. Przed chwilą się przyprowadziła do domu na przeciwko. Jest z Anglii - wyjaśniła jej mama.

 - Aha. A pani, kim jest? - spytała zaciekawiona.

 - Jestem Maya. Nie musisz mi mówić pani, ponieważ mam 16 lat.

Zrobiła wielkie oczy, na co się zaśmiałam. Tak, wyglądam na starszą i zawsze są zdziwieni, kiedy dowiadują się prawdy. Wzięłam rogaliki i już się zbierałam do wyjścia, kiedy Marinette mnie zatrzymała.

 - Idę teraz do koleżanki. Jak chcesz, to dołącz do nas i pokażemy ci miasto - zaproponowała z uśmiechem.

 - Pewnie. Najwyżej później się rozpakuję. 

 - To chodź - powiedziała szczęśliwa ciągnąc mnie za rękę i wręcz siłą wyciągając z tej piekarni.

Jak na taką drobną dziewczynę jest silna i bardzo ruchliwa. Aż za bardzo. Biegłyśmy w stronę parku, gdzie było dużo ludzi i fontanna po środku. Było tutaj bardzo pięknie. Jak cały Paryż, zresztą. Wbiegłyśmy do niego i podeszłyśmy już normalnie do tej dziewczyny. To była mulatka z okularami. Wyglądała na sympatyczną i dociekliwą dziewczynę.

Nowa BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz