Spotkanie rodzinne

276 20 2
                                    

Ten wykład z historii był strasznie nudny. Speedy kazał mi stać z przodu i musiałam udawać zainteresowaną i ukrywać ziewanie. Wychodziło mi to strasznie. Ale było gorzej, bo marudził mi na ten temat jak nakręcony. Opowiadał z każdym szczegółem obrazy, stroje i zwyczaje. Ale jak tam byłam i słyszałam tylko "bla bla bla.......rycerze.....bla bla bla .....walki". Przestał o tym rozmawiać, kiedy mu zagroziłam, że wyrzucę wszystkie jagody do kosza na śmieci.

Dzisiaj ma dojść do spotkania z dziadkami i kuzynami. Ja nie mam ochoty na to iść. Wiem jak to będzie wyglądać. Wychwalanie Gwen i Bena,  a ja skulona w krześle błagająca o jakąkolwiek misję lub przygotowania z Mistrzem Fu. Leżałam na kanapie i czytałam książkę. Spotkanie ma być za godzinę i coś czuję, że kuzyni będą mnie na to namawiać. Powodzenia. Usłyszałam dzwonek w telefonie, ale go zignorowałam.

 - To Gwen - powiedziało kwami.

 - Spoko - powiedziałam obojętnie znad kartek książki.

 - Dalej nie chcesz na to iść, prawda? - zgadł siadając mi na kolanach.

Kiwnęłam głową i przewróciłam kartkę. Jeżeli będzie mnie namawiać, to zwariuję.

 - To chcesz o tym porozmawiać czy wolisz milczeć? Tak jak taisz informację przed Biedronką i Czarnym Kotem.

 - To dla ich dobra. Gdyby się dowiedzieli, z kim współpracują, to by się ode mnie odwrócili - odparłam patrząc na niego kątem oka.

 - Nie odwrócą się. Sam im wytłumaczę, jeżeli będzie taka potrzeba - zaproponował. - Przecież sami wiedzą, że istnieje pozaziemska inteligencja.

 - Ale nie wiedzą, że kuzyni z nimi walczą - zauważyłam - Nie mam ochoty obu stronom tłumaczyć tego, kim jestem. A jeżeli kiedyś dojdzie do konfrontacji...to co wymyślę.

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

 - Maya, to my. Chcieliśmy ciebie zabrać na spotkanie z babcią - usłyszałam stłumiony głos Gwen.

 - Dobrze znacie moją odpowiedź. Nigdzie nie jadę  - powiedziałam głośno nawet nie wstając z kanapy.

 - Dlaczego nie jedziesz? - spytał zaskoczony kuzyn - Otwórz drzwi.

 - Nie. Nie jadę, bo wiem jak to będzie wyglądało. Wychwalanie was z każdej możliwej strony i kompletne ignorowanie mnie - odparłam odwracając się na prawy bok.

 - Proszę, nie bądź taka. Babcia chce cię zobaczyć....

 - I zobaczyć, czy mam moce jak ty. Znam tę starą śpiewkę - przerwałam kuzynce powoli tracąc cierpliwość. - To podzieliło nasze rodziny. I wy doskonale o tym wiecie.

 - Dziadek będzie smutny. Chciał zobaczyć twoje zdjęcia. Obserwujemy twojego bloga i uważa, że jesteś świetna.

Przestałam czytać i słuchałam zdziwiona. Tego się akurat nie spodziewałam. Ale dalej ból sprzed 6 lat został.

  - Ale mógł pomyśleć o mnie 6 lat temu, kiedy pojechaliście na te durne wakacje - powiedziałam wyraźnie, by usłyszeli.

Mówiłam im to wcześniej, ale muszę to często powtarzać. Nigdy o tym poważnie nie porozmawialiśmy, bo uważają, że to strata czasu. Ale musze z nimi porozmawiać inaczej zwariuję. Słyszałam, że próbuję otworzyć drzwi, ale im to nie wychodzi. Usłyszałam po chwili, że coś wsuwają pod drzwi. 

 - Będziemy w hotelu burmistrza. Gdybyś zmieniła zdanie, to przyjedź. Obiecujemy, że nie poruszymy tych tematów - obiecała Gwen.

  -I schowam prawą rękę, byś nie czułam się nie komfortowo - dodał drwiąco Ben.

Nowa BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz