Think Again

23 2 2
                                    

- Co masz na myśli? - zapytałam nieco zaniepokojona.
- Ostatnio widziałam jedną z osób, która kiedyś się nademną znęcała. Skoro ty spróbowałaś, to może ja też spróbuję? - powiedziała. Nie zrozumiałam jej. Chciała zabić teraz tą jedną osobę? Może teraz zabrzmie jak hipokrytka, ale nie nie sądzę, że to dobry pomysł. To, że raz się udało nie znaczy, że teraz też się uda. Szczerze, po tej jednej sprawie, nie chciałam mieć już nigdy więcej doczynienia z takimi rzeczami.
- Też chcesz ją zabić? Znaczy, a co jeśli coś się nie uda? Co z resztą osób, które się nad tobą znęcały? Może ta osoba się zmieniła? Sama mówiłaś, że trzeba wszystko przemyśleć. - tak właśnie myślałam.
- Ludzie się nie zmieniają. Wszytsko się uda jeśli dobrze to zaplanuje. Przecież nie będę robić tego tu i teraz. A inni pewnie nie mają pojęcia o jego istnieniu. Albo wręcz odwrotnie cały czas się przyjaźnią i jego śmierć ich zaboli. - teraz to co powiedziała miało więcej sensu. Jednak i tak nie byłam przekonana.
- No dobrze, ale czemu mi to mówisz? - spytałam.
- Ty też przyszłaś z zabójstwem Abrahama do mnie. - miała rację, ona też pomogła mi w tym wszystkim.
- Powiedziałaś, że 'jego' śmierć ich zaboli. Kogo dokładnie masz na myśli? - zauważyłam. Poprostu chciałam to wiedzieć.
- Logan Street, on głównie się nademną znęcał. - w jednym momencie stanęło mi srece. Imię osoby, o której powiedziała Nicki, było mi bardzo dobrze znane. Było to imię mojego byłego chłopaka. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Jak mogłam chodzić z taką osobą, dlaczego wcześniej nie zauważyłam, że on jest taki? Nie zawsze traktował mnie dobrze. Ale kochałam go. Teraz już nie. Jednak nie chciałam go stracić, mimo wszystko byliśmy kiedyś bardzo blisko. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Lisa? O co chodzi? - spytała się Nicki, z powodu, że nic się nie odzywałam.
- Logan..to był mój chłopak...ja - powiedziakałam wyduszając z siebie.
- o ja nie wiedziałam o tym..kochasz go nadal czy.. - nie zdążyła dokończyć.
- Nie, po prostu ja nie wiem..kiedy byliśmy bardzo blisko i.. - nie dałam rady nic więcej powiedzieć. Mówienie o takich rzeczach, ciężkich dla mnie, zawsze sprawia, że chce mi się płakać.
- Umm..okej, ale co teraz mam zrobić? - spytała się jak gdyby nigdy nic Nicki, nie była do siebie podobna. Zawsze myślała o tym co myślą inni. Tym razem tak nie było.
- Słuchaj. To wszytsko jest mega porąbane. Rozumiem ciebie i to co chcesz zrobić. Ale przemyśl to jeszczce. - lekko się zdenerwowałam.
- Gdyby nie ten twój chłoptaś, też kazałabyś mi to przemyśleć jeszczce raz? - powiedziała zdenerwowana.
- Warto to jeszczce przemyśleć. - odpowiedziałam szybko.
- Nadal kochasz tego drania? - powiedziała złośliwe.
- Janse, że.. - tu się zatrzymałam, nie wiem dlaczego. Chyba musiałam przemyśleć to co powiem. - nie, źle mnie traktował, teraz jestem szczęśliwa z Jamesem. I skończmy ten temat, proszę. - miałam już dosyć całej tej rozmowy. Tak jak przewidziałam, 'musimy pogadać' nie wróży dobrze.
- Czyli mi nie pomożesz. Zawiodłam się na tobie. - to co powiedziała zabolało mnie. Pierwszy raz pokłóciłam się z jakąś osobą, z którą mieszkam, tutaj.
- Pomogę Ci, muszę to przemyśleć. Proszę nie bądź taka. - powiedziałam bezsilnie.
- Okej, przemyśl to. Jasne. - była nieco zdenerwowana, jednak trochę ochłonęła. Nic już nie powiedziałam tylko kiwnęłam głową i wyszłam z pokoju. Odrazu udałam się do swojego. Chciałam iść się umyć i odpocząć. Tak więc zrobiłam. Weszłam do pokoju, zobaczyłam Jamesa, który leżał na łóżku i przeglądał telefon. Wstał i pocałował mnie w czoło.
- Przepraszam za wcześniej. - zdziwiłam się, że on mnie przeprosił, przecież to ja na niego naskoczyłam.
- To ja przepraszam, moja wina. - powiedziałam uśmiechnęłam się, trochę nie sczczerze. Ale nie mialam ochoty już na nic, po rozmowie z Nicki.
- Coś cię gryzie..co się stało? - spytał się.
- Nicki.. - nie wiedziałam co mu powiedzieć, powiem mu, że no słuchaj Nicki chce zabić mojego byłego chłopaka, z którym byłam l blisko. Ona oczekuje mojej pomocy a ja nie wiem co zrobić, chociaż chyba nic już do niego nie czuje. To i tak ciężko będzie go stracić. Zabrzmiałoby to głupio. - pokłóciłyśmy się trochę, jakby ci to powiedzieć, ona chce kogoś zabić. Osobę, która się kiedyś znęcała nad nią. Powiedziałam jej, żeby to przemyślała jeszczce. Ciężka sytuacja. - wydusiłam z siebie.
- Mówiłem, że są oni dziwni. - powiedział, zdziwiłam się. Był spokojny, tak jakby zupełnie zdarzało się tak częściej. Niby ostatnio taka sytuacja miała miejsce. Jednak to nie dotyczyło mnie.
- miałeś rację. - powiedziałam. Następnie wyjęłam piżamę i udałam się do łazienki. Wzięłam ciepłą kąpiel, rozczesałam moje, już krótszej długości włosy, zmyłam makijaż i wyszłam z łazienki. Poszłam jeszczce do kuchni, zjeść coś na szybko. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Otworzyłam szafkę, i wyjęłam z niej to co było, czyli płatki kukurydziane. Lepsze to niż nic. Zalałam je mlekiem i szybko zjadłam. Reszty domownikow prawdopodobnie nie było w domu, przynajmniej nikogo nie widziałam. Wróciłam do pokoju i położyłam się do łóżka. Przeglądałam jeszczce chwilę telefon. Jednak nie trwało to za długo ponieważ byłam bardzo zmęczona. James już spał, prawdopodobnie też był bardzo zmęczony. Zanim poszłam spać, myślałam długo o tym co stało się dzisiejszego dnia. Stało się dużo. Nie wiedziałam co powiem Nicki, według mnie nie powinna tego robić. Jednak zrobi to co będzie uważała za słuszne.   Czegokolwiek by nie postanowiła pomogę jej w tym. Ona również mi pomogła, mimo że nie była za tym żeby zabić Abrahama. Jednak będę się starała podjąć razem z nią jak najlepsza decyzję.

—————————————
Dzisiaj trochę mniej słów niż ostatnio. Ale nie chciałam robić Polsatu także pewną akcję przeniosę na następny rozdział. Także mam nadzieję, że czekacie. Pozdrawiam :D

I Tak Wszyscy Zginiemy Where stories live. Discover now