Changes

84 6 3
                                    


Nigdy nie chciałam się wyprowadzać, całkiem zmieniać swojego życia przez wybory drugiego człowieka, i tu w tym przypadku tak dalekiej mi, wbrew pozorom osoby. Wiadome jest to, że nie da się tak nagle oderwać od wszystkiego co zbudowałam w przeszłości, jednak z perspektywy czasu to wszystko zacznie zanikać i tracić swoje znaczenie. Pozostaną mi tylko wspomnienia, a może i nie? Sama już nie wiem jak będzie to wyglądać, wydaje mi się, że to jest rzecz, która najbardziej mnie przeraża. Właśnie ta niewiedza co będzie dalej, chciałabym móc zrobić cokolwiek abym tylko nie musiała się przeprowadzać - szkoła, perspektywy, plany i moja miłość - są to moje priorytety, wokół tego kręciło się moje życie. Pomijając już moją ulubioną kawiarnie, gdzie zawsze piłam mrożona kawę po ciężkim dniu w szkole, bibliotekę w centrum miasta obok parku. Często odrabiałam tam lekcje, a potem wracałam między drzewami, oddychając świeżym powietrzem do domu. Może dałabym radę odnaleźć się w nowym miejscu, na pewno znalazłabym nowe miejsce do picia kawy - i byłoby to pewnie całkiem ekscytujące napić się takiej w centrum miasta porankiem. Odkrywanie innych ciekawych miejscówek, może nawet i lepszych, oderwanie się od tego co tutaj mnie męczy, może poznałabym w końcu jakiś wartościowych ludzi, których mogłabym nazwać moimi przyjaciółmi. To wszystko brzmi naprawdę zachęcająco, gdyby nie osoba, która miałaby mi tam towarzyszyć, nie dam rady tego zrobić. Muszę znaleźć inny sposób.

Kiedy ojciec powiedział mi o przeprowadzce, i wytłumaczył dlaczego musimy to zrobić strasznie się załamałam. Słuchanie o problemach finansowych, o których do tej pory nawet nie miałam pojęcia, nie było najprzyjemniejszym uczuciem jakiego doświadczyłam. Jednak wciąż miałam wrażenie jakby coś mi nie pasowało. Moje relacje z tata nie były zbyt dobre, nigdy nie miałam do niego zaufania, przez co też nie rozmawialiśmy - mało wiedziałam o nim i o tym co się u niego dzieje - ale w tym przypadku nie było zbyt wiele co mogłam zrobić. Często mówił, że wie że nie jest idealnym ojcem ale stara się i robi co może aby zapewnić mi wszystko co najlepsze po śmierci mojej mamy. Nawet nie starałam się podważyć jego zdania, kiedy skończył wreszcie użalać się nad sobą i przekazywać mi niezbędne informacje, resztkami sił, ze łzami w oczach zabrałam telefon i wyszłam z domu. Moją pierwszą myślą było udanie się do parku, zawsze zieleń tam pomagała mi się wyciszyć i oczyścić umysł. Pomyślałam, że pomoże mi to pomyśleć co zrobić dalej, aby nie działać pochopnie. Nie mogłam się jednak skupić, zbyt wiele myśli chodziło mi po głowie, i kiedy miałam już wrócić do domu i powoli zacząć się pakować, przyszło mi powiadomienie z instagrama. Siedząc dalej na mojej ulubionej ławce, która cudem była wolna, postanowiłam to sprawdzić. Nie spodziewałam się niczego ciekawego - raczej myślałam, że będzie to filmik ze słodkim kotem wysłany przez Clare - nie myliłam się. Clare i ja siedzimy razem na kilku lekcjach, uwielbia koty i miłością do nich często dzieli się ze mną, sama bardzo je lubię wiec nie przeszkadza mi to jakoś bardzo. Tym razem liczyłam jednak na wiadomość od kogoś bliskiego, od kogoś kto spytałaby się jak się czuję, czy wszystko u mnie w porządku. Strasznie brakowało mi wtedy wsparcia. Niestety nie mogłam tego oczekiwać od mojego chłopaka. Nigdy nie pisał sam z siebie o to co u mnie, co strasznie mnie męczyło i uświadamiało w tym, że na odległość związek ten nie ma przyszłości. Był to kolejny powód dlaczego nie chciałam wyjeżdżać, bo mimo tego, że nie zawsze między nami było idealnie, była to jedyna bliska osoba jaka mi została. Lekko zawiedziona zaczęłam przeglądać relacje znajomych, trafiłam wtedy na relacje jednej dziewczyny ze śmietanki szkolnej. Tego dnia urządzała u siebie w domu imprezę z okazji 17 urodzin, i jak to u nich w zwyczaju napisała, że wszyscy są mile widziani. Nigdy nie chodziłam, nie chciałam i nie zamierzałam chodzić na imprezy organizowane przez nich, bo to, że wszyscy są mile widziani było oczywiście bzdurą - tylko po to aby było się potem z kogo pośmiać. Jednak w tamtym momencie coś we mnie pękło i chciałam znaleźć najszybszy sposób na zdobycie alkoholu - wiedziałam, że tam go nie braknie.

Cały mój pomysł był delikatnym niewypałem, bo co prawda alkoholu nie brakło, to jednak nie pomógł mi on w żadnym stopniu. Sprawił jedynie, że zaczęłam myślec jeszcze więcej, załapałam dużego dołka i wróciłam podpita do domu. Skończyło się to dla mnie tragicznie.

Nie jestem rodzoną córka Abrahama, jednak mimo wszystko po śmierci mamy wziął mnie pod swoją opiekę, nie pozwolił abym trafiła do domu dziecka czy rodziny zastępczej. Jestem mu za to wdzięczna, a także za to, że starał się zapewnić mi dobre warunki, jednak tego czego nie był mi w stanie zapewnić było poczucie bezpieczeństwa i miłości w domu. Nigdy nie czułam się potrzebna, ciagle tylko czegoś ode mnie wymagał. Przez to ciągle się kłóciliśmy, niechętnie wracałam każdego popołudnia do domu, jego obecność mnie przerażała, a nawet męczyła. Jednym z moich marzeń stało się uwolnienie od niego i stanie się niezależną.

I Tak Wszyscy Zginiemy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz