-To córka Czarnego Pana!-krzyknął jeden ze stróżujących Śmierciożerców 

-Cholera.-warknelam do siebie i zaniosłam się biegiem . Pod moje stopy non stop trafiały zaklęcia niewybaczalne i modliłam się w duchu ,żeby mnie nie trafiły . Gdy byłam pewna ,że jestem wystarczająco daleko by zgubić ochronę ,wybiegła kolejna tura przede mną . Zaklęcia latały mi nad głową lub pod nogami. Musiałam coś zeobic ,bo zaraz mnie trafią. Raven skup się . Wystawiłam ręce z obu stron i zamknęłam oczy. Piekły mnie niemiłosiernie ,ale tylko tak mogłam uniknąć większych problemów i zatargów z ojcem. Gdy je otworzyłam wokół panoszył się ogień ,a wszyscy na korytarzu leżeli nieprzytomni. Ruszyłam biegiem do dormitorium Krukonów,jednak ktoś zaciągnął mnie w jeden z zaułków .

-Mój ojciec nie będzie zadowolony,że...-zatkano mi usta ,miotalam się i już chciałam uderzyć napastnika,gdy stanął przede mną ...a raczej stanęła -Luna !-prawie krzyknelam ze łzami w oczach. Nie mogłam uwierzyć w to,że widzę przyjaciółkę . Była w okropnym stanie. Jej cera była mocno ziemista ,oczy podkrążone i zakrwione,okropnie schudła . Innymi mówiąc -wrak człowieka . -Jezu oni cie głodzą tutaj?-spytałam z troską w głosie 

-Nie,ale Raven..jest ciężko . Boje się ,że nie damy rady.-wyszeptała 

-Przejdź na stronę Czarnego Pana. Nic tobie ani twoim bliskim nie będzie .

-Raven czy ty siebie słyszysz ? Robisz się takim samym potworem jak on.-powiedziała z goryczą w głosie 

-Luna to nie tak...

-Alez to tak .. i to bardzo. Nie widzisz tego? 

-Widzę tylko to,że nie macie szans z nastolatkiem na czele,który ukrywa się po lasach .-warknelam 

-Chodzenie z Malfoyem ci nie służy . 

-A co ty możesz wiedzieć ?! Wiesz przez co ja przechodziłam codziennie patrząc jak wszyscy umierają ?!

-Wyobraź sobie ,że przechodzę to samo siedząc w tym cholernym zamku!-Krukonka warknęła -Nie wiem dlaczego łudziłam się,że ty jakoś powstrzymasz Sama Wiesz Kogo. Myślisz tylko o sobie .-odwróciła się na pięcie i zniknęła za rogiem. Zmieszana usiadłam na podłodze i zakrylam twarz w dłoniach .

—-

POV DRACO

Malfoy Manor nigdy nie było bezpiecznym azylem,ale odkąd Raven tak po prostu uciekła jak tchórz ,Czarny Pan zabijał aż trzy razy więcej osób . Moja matka już nie dawała sobie rady. Popadła w depresje i nie wychodziła z łóżka zapijając każdy dzień butelką wina. Ojciec starał się ją uspokoić i pomoc wrócić do służby ,jednak jego starania były na marne . Codziennie przeżywałem strach ,że któregoś dnia Voldemort po prostu nie wytrzyma i ją zgładzi. Nie pamiętam kiedy ostatnio spałem . Nie radziłem sobie z chorobą matki jak i ze stratą dziewczyny. Może i zraniła mnie ,ale nadal była dla mnie osłodą tego koszmaru. Nie poradzę sobie psychicznie sam.  Któregoś dnia aportowałem się do miejsca schronu Golden Trio. Powoli szedłem w stronę oddalonego namiotu. Zajrzałem do środka i ze zdziwieniem stanąłem widząc ,że w środku nikogo nie ma ,ale ich rzeczy o dziwo są . Nagle poczułem czyjąś różdżkę  przy swojej szyi .

-Co tutaj robisz Malfoy?! Jest was więcej?-po głosie wywnioskowałem ,że to Granger

-Granger..zabierz tą różdżkę póki jestem w pokojowych zamiarach.-powiedziałem spokojnie

-Niczego nie będę zabierała . Zakon się tobą zajmie.-syknęła mi do ucha

-Ostrzegałem szlamo.-warknalem i szybkim ruchem zabrałem różdżkę z dala od swojego ciała . Powoli odwróciłem się i  ujrzałem przestraszoną szatynkę z niezwykle bladą cerą,podpuchniętymi oczami i potarganymi włosami . Jej przerażony wzrok błądził po mojej twarzy. Otworzyła usta chcąc coś powiedzieć ,gdy ktoś wszedł jej w zdanie.

-Miona spokojnie. -Potter położył swoją rękę na ramieniu gryfonki

-Harry co to ma znaczyć?!-uniosła głos 

- Wszystko ci wytłumaczę .-dziewczyna odwróciła się i uderzyła szatyna z plaskacza. Mimowolnie uśmiechnąłem się . Dobrze mu tak.

-Wytłumaczysz?! Co mi wytłumaczysz?! To,że ściągnąłeś  wroga do nas nie myśląc o konsekwencjach ?! Pomyślałeś o tym,że twoje bezpieczeństwo nie jest tylko twoją sprawą ,a wielu ludzi po stronie zakonu? Harry jesteś egoistą! Nie myślisz o żadnych konsekwencjach swoich lekkomyślnych czynów !-mała burza loków tylko podskakiwała na jej głowie ,a ręce machały na prawo i lewo . Lawina oskarżających zdań zdawała się nie mieć końca .

-Zamknij się .-mruknalem 

-Wynoś się stąd,bo przysięgam ,że nie dożyjesz kolejnego dnia!-uderzyła mnie w klatkę piersiową. Nie wytrzymałem i zirytowany złapałem ją za nadgarstek .

-Granger kurwa... -machnąłem różdżką i patrzyłem jak dziewczynę oplatają węzły 

-Malfoy wypuść mnie!-warknela ,a ja ponownie użyłem różdżki i zamknąłem ją na jakiś czas

-Czego tutaj szukasz?-spytał Potter podejrzliwie,a ja oddałem mu różdżkę szlamy.

-To chyba oczywiste.

-Nie ma jej tu.-powiedział zakłopotany 

-Jak to jej nie ma?! Miałeś jej pilnować !-uderzyłem pięścią w najbliższe drzewo. Wiedziałem ,że nie można powierzyć opieki temu idiocie .

-Uciekła bez słowa .

-Wiecie chociaż gdzie?

-Powiedziałem chyba jasno,że uciekła .

-Cholera... Czego mogłem się spodziewać po bandzie imbecyli?!-krzyknąłem i machnąłem różdżka również pętając w liny Pottera. 

——

POV RAVEN

Zestresowana przesiadywałam na wieży astronomicznej marząc o chwili spokoju . Rozruch jaki panował w zamku nie dał mi spokojnie rozejrzeć się . Aportowałam  się do Hogwartu głownie ze względu na Lune,która uniosła się honorem i mnie zostawiła tak jak Draco. Nic mnie nie trzyma ,żeby być przy tej „dobrej" stronie,ale posiedzę  tu jeszcze przez jakiś czas ,żeby nie dać satysfakcji Ojcu ,że tak szybko udało mu się mnie przekonać do swojej strony. Tatuaz na przedramieniu dawał się we znaki co jakiś czas i piekł jak diabli. Nie byłam tylko pewna tego czy tak powinno być po zrobieniu magicznego symbolu czy to są te zle efekty uboczne ,które ukazują się u wrażliwych osób na takie rzeczy.Chcialabym się uwolnić od  tego koszmaru i nigdy się nie obudzić . A może warto skończyć tak jak Dumbledore? Nie myśląc długo stanęłam  na poręczy i patrzyłam w przepaść myśląc nad tym co tak naprawdę mnie zatrzymuje przy życiu .Tak właściwie to nic. Wszystkich straciłam . Zamknęłam oczy i cofnęłam się czując jak nogi tracą grunt. Włosy unosił wiatr ,a ciało leciało w jakby zwolnionym tempie . W głowie migały mi tylko obrazy,kiedy od samego początku mojej przygody w Hogwarcie sprawiałam kłopoty i wdawałam się w potyczki z Malfoyem . Wszystko to było tak niemalże styczne z charakterem ojca . Gdy byłam już pewna ,że zaraz poczuje łamiący się kręgosłup poczułam silne ramiona na swoich plecach i udach . Byłam tak przerażona ,że nawet bałam się otworzyć oczy by sprawdzić kto mnie uratował przed misją samobójczą. Jedyne co czułam to tytoń i kawę co równało się z niemożliwym . 

-Riddle kurwa .. jak ja cie nienawidzę .


Avada Kedavra   /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now