Dzikusy

126 14 10
                                    

Obudziłem się dopiero rano, pół przytomny na kocu, kręgosłup bolał mnie niemiłosiernie. Błagał mnie tylko o to bym odciął go siekierą. Pokręciłem głową i przetarłem oczy rozglądając się dookoła, gdzie oni byli? Byłem sam na kocu z koszykiem, pustym, przewróconym. Złapałem się za głowę warcząc pod nosem, naprawdę nie pamiętam co się wczoraj stało, ale nie piliśmy niczego, ani nic z tych rzeczy. Wstałem niewyspany i niezadowolony z ziemi. 
- Ink? Dream? Blue? - Chodziłem przez dłuższy moment, aż nie wpadłem do dziury, nie wielkiej w ziemi wprost na nie kogo innego, a malarza, moje ciało zaczęło się glitchować z powodu dotyku fizycznego, a Ink obudził się przez nagłe poczucie ciężaru na sobie i lekkiego bólu. Od razu się ode mnie odsunął i cicho podśmiewał. Spojrzałem na niego niezadowolonym wzrokiem, kiedy już odzyskałem możliwość ruchu. - Co to ma być? Gdzie Dream i Blue? - Ink spojrzał na mnie zdziwiony, a potem zorientował się, że siedzimy w dziurze, która zakrywała nas do ramion. 
- Co to za dziura? - Zirytowałem się, spojrzałem na niego wściekły i skrzyżowałem ramiona na piersi.
- Nie wiem, to Ty w niej spałeś do cholery! - Warknąłem już naprawdę poddenerwowany strasznie. 
- Woah, woah, Error, spokojnie. - Złapał się dłońmi o podłoże i sprawnie wyskoczył z dziury rozglądając się. - To dziwne, nie pamiętam co się stało wczoraj. - Ziewnął i spojrzał na mnie lekko się uśmiechając. Gestem dłoni pokazał, że mam iść za nim, więc zgodnie z jego wolą i ja wyskoczyłem z dziury patrząc na to gdzie wskazuje dłonią, Dream i Blue śpiący wtuleni w siebie w krzakach. 
- I po cholere mam oglądać dwóch dzikusów tulących się do siebie? -  Mruknąłem pod nosem, jednak on dobrze to słyszał i spiorunował mnie wzrokiem, wzruszyłem ramionami i poszedłem prosto do portalu.
- Ej, Error! Już idziesz? - Spojrzał na mnie lekko smutniejąc na twarzy, wziąłem wdech. 
- Nie graj przy mnie takiego miłego, co? Znam Cię i mogę się z Tobą przyjaźnić mimo Twojej natury, wracam do domu, nie nie do Voidu, nie szukaj mnie nawet. - Opuściłem to dziwaczne miejsce znajdując się znów w zamczysku, odetchnąłem ciężko i oparłem się o ścianę, zacząłem chodzić po budynku. Nie było tutaj Nightmare'a? To było, aż dziwne. Przeszedłem wiele miejsc, pokoi, które mogłem odnaleźć, można by powiedzieć, że po jakimś czasie się zgubiłem. Cóż, błądziłem po dole obserwując ściany, obrazy, kwiaty, można naprawdę bez problemu przyznać, że Nightmare był osobą, która naprawdę mimo wszystko lubi porządek. Zatrzymałem się na moment widząc jak ten rozmawia przy drzwiach wyjściowych z Freshem, uniosłem brew w górę i zacząłem iść w tamtę stronę, co ten pasożyt tu robi? Od razu pojawiłem blaster by strzelić w niego, ale zostałem przyszpilony do ściany, glitche znów zaczęły atakować, a ja rwałem się wściekle.
- Spokój, to tylko Killer. - Mruknął puszczając mnie, niekoniecznie zrozumiałem, jak to, Killer? Wbiłem wzrok w tego 'Fresha' i kiwnąłem głową.
- Niezła sztuczka. - skomentowałem, a on się tylko krzywo uśmiechnął.
- Gdzie Ink? - Spojrzał na mnie, a ja tylko wzruszyłem ramionami. 
- Zajmie to dłużej, chcę się trochę zabawić. - Skłamałem, po prostu wolałem zrobić to wolniej, a skuteczniej, jednak po jego minie stwierdziłem iż wie, że kłamie, mimo to uśmiechnął się dość przyjaźnie. 
- Nie ma problemu, Error, ale nie musisz mnie okłamywać. - Powiedział wprost mijając mnie. - Chcę Cię widzieć u mnie w biurze, mam Ci coś do powiedzenia, a Ty Killer, rób co masz robić. - I tak oto pan ciemności opuścił przedpokój by wejść po schodach i zniknąć za pierwszą lepszą ścianą. 
- Co za gość... - Prychnąłem, a Killer tylko rzucił we mnie pudełkiem. 
- Daj mu to. Nie otwieraj. - Kiwnąłem głową już nie chcąc się kłócić.
- Nie jestem Twoim listonoszem, ale i tak muszę do niego iść, co mi szkodzi? - Taka wymówka, uh. Każdy musi jakieś mieć, nie?

Koszmarny Romans [Zawieszone]Where stories live. Discover now