Zemsta Błędu

102 17 4
                                    

Na start powiem, że tamten rozdział usunęłam z powodu 'problemów' prywatnych, nie chcę mówić co konkretnie się stało, gdyż osoba winna mogłaby poczuć się źle. Miłego czytania!

Ink pov.

Gdy usłyszałem jego komentarz na temat mojego wzrostu zmarszczyłem swoje brwi i odwróciłem głowę w bok wzdychając cicho.
- Daruj sobie te komentarze, Error. - Patrząc wprost w jego oczy lekko z tego powodu unosząc głowę w górę widziałem jego rozbawione spojrzenie, ale najważniejsze to, że się odnalazł, prawda? Szczerze mówiąc naprawdę zmartwiłem się, gdy nie pokazywał się przez tak długi czas, nie raz przeszukiwałem void by odnaleźć ten chodzący Błąd.
- Co to za mina? - Zapytał mnie, a ja uniosłem głowę w górę patrząc na niego. Mina? Jaka mina?
- Martwiłem się, nigdzie Cię nie było, nic nie zostało zniszczone. - Powiedziałem wprost, a on tylko uniósł brwi we zdziwieniu. Podrapałem się po karku. Zabrzmiało to źle? Oby nie.
- Rozumiem. - Odpowiedział krótko, jednak nie uważałem tego za szczerą odpowiedź, mimo to uśmiechnąłem się do niego.
- Naprawdę myślałem, że coś się z Tobą dzieje, zdziwiłem się, że od dłuższego czasu nie dotknąłeś żadnego uniwersum. Czy to oznacza, że już nie lubisz tego robić? - Spojrzał na mnie tak obojętnie, że aż strasznie, cofnąłem się dwa kroki do tyłu patrząc na niego. 
- Tak, masz rację, znudziło mnie to. - Myślałem, że szczena mi opadnie, zamiast tego podszedłem do niego strasznie zadowolony.
- Error.. to.. to świetnie! - Posłałem mu szeroki uśmiech i ledwo się powstrzymałem by go nie uściskać, jego fobia. To była przeszkoda. 
- Tak, zdaje sobie z tego sprawę Ink. - Gdy to powiedział automatycznie złapałem za pędzel robiąc na ziemi plamę z niej.
- Chodź! Muszę Ci pokazać pewno miejsce! Możemy potem iść do Outertale! Może to znak, że powinniśmy się zaprzyjaźnić? - Widząc to usłyszałem tylko jego śmiech, jednak to był normalny śmiech, taki przyjazny. - Ahah... - Sam się zaśmiałem i głupio uśmiechnąłem, to miłe widząc uśmiech na twarzy Glitcha. 
- Tak, racja, zabierz mnie gdzieś, tylko proszę, zero wykładów o AU i ich niszczeniu. - Kiwnąłem energicznie głową i wskoczyłem do plamki na ziemi, a ten zrobił to samo. Na miejscu tylko widziałem jak przeszedł go dreszcz. - Nigdy więcej tego sposobu przemieszczania się. - Mruknął widocznie niezadowolony, a ja tylko przyglądałem mu się, gdzie tak właściwie go zabrałem? Do jednego z nowo powstałych miejsc. 
- Spójrz jak tu ślicznie! - Powiedziałem podchodząc do krańca góry i wpatrując się w piękny krajobraz, pełno roślin, drzew, kwiatów i wodospad wpadający do jeziorka. 
- Nieźle. - Odpowiedział stojąc tuż obok z cwanym uśmiechem pchnąłem go by ten poleciał w dół i wpadł do wody. Zdążył jedynie krzyknąć, że mnie zabije i wpaść do wody, obserwowałem to jak ten najpewniej wypływa, ale kiedy i to nie miało miejsca przerażony skoczyłem tuż za nim lądując w wodzie na dole, od razu otworzyłem oczy, ale nigdzie go nie było, wypłynąłem by złapać powietrza i ponownie zanurkowałem, poczułem tylko jak coś ciągnie mnie za nogi i mocno trzyma, rwałem się nie wiedząc co to jak i gdzie. Dopiero po chwili wylądowałem na lądzie plując wodą i oddychając ciężko, a obok mnie siedział mokry błąd chowając swoje nici. Spojrzałem na niego i podniosłem się.
- C-Coś Ty sobie myślał?! Error, przestraszyłeś mnie! - 

Koszmarny Romans [Zawieszone]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant