Happy End [38] (Epilog)

1.5K 98 24
                                    

POV Peter:

--Peter kochanie, obudź się!-- Ziewnąłem, sprawdzając godzinę 6 rano.
--Dzień dobry, słoneczko, zrobiłem śniadanie! Jemy dziś na twoim piętrze ponieważ to twój wyjątkowy dzień!-- Steve zachęcał. Usiadłem, pocierając oczy.

--Dziękuję tato-- powiedziałem mu, przesuwając dłońmi po moich włosach, gdy zsuwałem się z łóżka.
--Zaraz wyjdę-- Steve skinął głową, zamykając drzwi. Westchnąłem. Mój pierwszy dzień. Byłem trochę zdenerwowany, ponieważ wiadomość już ujawniła, że Tony Stark i Steve Rogers adoptowali dziecko o imieniu Peter Parker.

Nie byłem do końca pewien jak zareagują moi koledzy z klasy. Przebrałem się w ubrania, które wybrałem dla siebie poprzedniej nocy. Wiedziałem, że będę zbyt zmęczony aby rano podejmować jakiekolwiek decyzje, więc pomyślałem o przyszłości.

Opuściłem sypialnię i zastałem Steve'a oraz Tony'ego siedzących przy stole w jadalni. Zauważyłem, że Steve spakował dla mnie lunch i mój plecak. Uśmiechnąłem się, zbliżając się do nich.

--Dzień dobry tato-- powiedziałem Steve'owi, całując go w policzek.
--Dzień dobry tato-- powiedziałem Tony'emu, całując go w czoło. Usiadłem na swoim miejscu i zauważyłem, że na śniadanie jest bekon i jajka.
--Mmm, móje ulubione!-- Wykrzyknąłem.

--Wiem, dlatego je zrobiłem-- odpowiedział Steve.

--Nigdy nie robisz mojego ulubionego śniadania, kiedy jest to mój pierwszy dzień pracy-- jęknął Tony.

--Tato, pracujesz na co dzień--

--Nie przejmuj się nim, jest tylko trochę zmęczony. Nie spał do późna robiąc ci prezent na pierwszy dzień szkoły-- poinformował mnie Steve. Zwróciłem się do Tony'ego.

--Och tak-- odpowiedział z pełnymi ustami. Wyjął paczkę spod swojego krzesła.

--Otwórz to-- Uśmiechnąłem się otwierając pudełko. W środku był miedziany zegarek, wyciągnąłem go patrząc na błyszczącą, drogo wyglądającą rzecz.

--To jest takie fajne!-- Wykrzyknąłem. Tony pokiwał głową, pochylając się.

--Jeśli naciśniesz ten przycisk, zaalarmuje Avengers z dowolnego miejsca i wyśle nam sygnał lokalizacji, abyśmy mogli cię znaleźć-- wyjaśnił mi.
--To jest kwestia bezpieczeństwa, na wypadek, gdybyś został porwany lub coś w tym rodzaju. Och, jest także FRIDAY, więc możesz jej powiedzieć, żeby zrobiła gówno--

--Język-- rozkazał Steve, gryząc boczek.

--To jest takie fajne!-- Wykrzyknąłem.
--Czy mogę kazać jej cię obudzić?-- Zapytałem go. Tony potrząsnął głową.

--Założyłem na nią ograniczenia, więc nie możesz zrobić nic głupiego--

--Czy wyglądam dobrze-- zapytałem obydwóch. Tony tylko patrzył na mnie dumnie.

--Świetnie wyglądasz!-- Wykrzyknął Steve.

--Dzięki-- odpowiedziałem. Nagle Wade wszedł do pokoju.

--Chodź Peter, muszę cię zabrać do szkoły-- powiedział.
--Cześć, panie i pani Rogers-Stark. Gratulacje z okazji ślubu w zeszłym tygodniu-- Tony i Steve spojrzeli na siebie, jakby próbowali dowiedzieć się, kto jest paną a kto panem.
--Pośpiesz się, Peter, nie możemy się spóźnić. Hej, chcesz popracować ze mną po szkole? Jestem wolny-- zapytał.

--Tak, jasne-- powiedziałem mu, całując go w usta.

--Pa tato, pa pa!--

--Cześć kochanie! Kocham cię!--

--Nie rozbijaj samochodu, zapłacę za to-- Uśmiechnąłem się, wpatrując się w moich rodziców i Wade'a. Westchnąłem, zastanawiając się, jak moje życie okazało się tak wspaniałe. Chwyciłem plecak i lunch, wchodząc do windy z Wade'm u boku. Wiedziałem, że będzie o wiele lepiej niż w zeszłym roku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ta książka moim zdaniem była chujowa, zamierzam przetłumaczyć kolejną (mam nadzieję, że lepszą) więc jeżeli ktoś jest zainteresowany może mnie zaobserwować. Za wszystkie błędy które wystąpiły w tłumaczeniu tej książki przepraszam.
(Pojawi się w tym tygodniu... chyba)

Lost Boy [tłumaczenie] SpideypoolWhere stories live. Discover now