Gram w zielone - cz. 17

205 34 19
                                    

Kolejne trzy tygodnie minęły w trwodze i niepewności

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Kolejne trzy tygodnie minęły w trwodze i niepewności. Marcie nie w głowie były randki ani schadzki w wynajętym przez Dawida mieszkaniu, dlatego ten na razie przestał tam nocować. Pani Danuta coraz rzadziej pojawiała się w pracy, aż w końcu przekazała obowiązki synom i poddała się chemioterapii.

W międzyczasie Łukasz, zamiast podjąć pracę w betoniarni, zaczął przyuczać Izę, do czego Marta od początku była dość sceptycznie nastawiona. Obawiała się, że gówniara znowu narobi kłopotów, ale ku jej zaskoczeniu, Łukasz coraz częściej wychwalał Izę, a ta nie śmiała mu nawet odpyskować, tylko robiła do niego cielęce oczy. Ogólnie zachowywała się bez zarzutu, co z kolei wzbudziło w Marcie innego rodzaju podejrzenia. Na dodatek młodszy z braci zamienił się w szofera i zaczął odwozić Izę prosto do domu. Najbardziej z nowej pomocnicy ucieszyła się Kaśka, która po krótkim zwolnieniu wróciła do pracy.

– Podobno masz jeszcze jedną siostrę, tak słyszałam – zagaiła.

– Mam, ale się wyprowadziła. A co?

– Nic. – Westchnęła Kaśka. – Popatrz, kto by pomyślał, że Dance się takie cholerstwo przytrafi. No, ale trochę luzu się bez niej zrobiło, co nie? Od razu inaczej się pracuje, jak nikt nie pogania i nie oskarża o kradzież – odparła. – A młodzi gruchają jak gołąbki, aż miło – dodała z uśmieszkiem.

– Kto niby grucha? – spytała z lekkim oburzeniem.

– Nie mów, że tego nie widzisz? – prychnęła. – Łukasz i twoja nastroszona siostra. Co właściwie jest z jej włosami?

– Tapiruje je. Wokalista z The Cure to jej idol.

– To teraz chyba ma nowego, co? – prowokowała tamta.

– Daj spokój, niedawno skończyła osiemnaście lat, ma pstro nie tylko na głowie – podsumowała.

– Jak miałam siedemnaście, zostałam mamą, urodziłam moją Natalię – odparowała, na co Marta rozdziawiła usta. – A teraz jestem znowu w ciąży, już szósty tydzień, dlatego powiedziałam Dance, że nie biorę rynku. Dwa lata temu poroniłam, wolę nie ryzykować, nawet papierosy rzuciłam.

– A twój...? – zawahała się.

– Mąż? Nie mam męża, tylko partnera, zdziwiona?

– Nie tylko... widziałam obrączkę – bąknęła niepewnie.

– To różaniec, pamiątka z Rzymu, zobacz. – Podstawiła jej pod nos rękę. – Widzisz cyrkonie i krzyżyk? Natalia jest dzieckiem z pierwszego związku i też już z nami nie mieszka. Jak tylko skończyła szkołę krawiecką, wyprowadziła się do chłopaka. Takie czasy. – Westchnęła.

Takie, czyli jakie? – omal nie spytała na głos, lecz w ostatniej chwili zdołała się powstrzymać i ugryźć w język. Sama była w wieku, w którym jej koleżanki ze szkoły miały już mężów i dzieci, ale jakoś nie wyobrażała siebie w tej roli, a co dopiero Izy.

Sinokoperkowy różWhere stories live. Discover now