Dawid spóźniał się, więc Marta zamówiła zimny napój, usiadła pod parasolem i napisała SMS-a. Od kiedy pani Danuta zaczęła w końcu terapię, nic nie było pewne, gdyż obaj jej synowie czuwali pod telefonem. Na szczęście nowotwór nie był złośliwy, lecz opieka w tak trudnych chwilach i jednoczesne dbanie o interes nie było przysłowiową bułką z masłem.
– Marta? – usłyszała niespodziewanie i nagle zesztywniała. – Cześć, co u ciebie? Ledwo cię poznałem, świetnie wyglądasz.
– Cześć – przywitała się spłoszona.
– Jesteś sama?
– Nie... znaczy tak, ale czekam na kogoś – sprostowała.
Ledwo poznała Filipa. Zmienił się, zmężniał i zapuścił brodę. Nadal ubierał się na czarno i stawiał na jeża czarne włosy. Wcześniej go za takiego nie uważała, ale musiała przyznać, że stał się bardzo przystojny.
– Nie będziesz miała nic przeciwko, jak ci trochę potowarzyszę?
– Tak, to znaczy nie, oczywiście, usiądź – odparła, wskazując dodatkowe krzesło.
– Widziałem cię nie tak dawno, ale nie zdążyłem zagadać, bo szybko się rozpłynęłaś. Mieszkasz przy SKOK-u?
– Nie, no coś ty, nadal z mamą i siostrą. Musiałeś mnie z kimś pomylić – skłamała naprędce.
– Nie wydaje mi się – mruknął, opierając brodę na pięści. – Szłaś z jakimś facetem, a potem zniknęliście w kamienicy.
– Nie, na pewno nie, nie... – zamilkła, przyglądając się jego skórzanym bransoletkom.
– O, właśnie z tym gościem – ożywił się, wskazując na Dawida po drugiej stronie ulicy. – Spoko, chciałem się tylko przywitać, już zmykam – dodał, po czym się ulotnił.
– Cześć, przepraszam, że musiałaś tyle czekać – przywitał się Dawid i jak zwykle cmoknął ją w czoło. – Co to za brodacz z tobą rozmawiał? Znasz go? – zaczął dopytywać.
– Nie – skłamała. – Coś się stało? Miałeś być pół godziny temu – zmieniła sprytnie temat.
– Mamy problemy, musimy zgłosić coś na policję, zanim ponownie nam zdemolują sklep – wyjaśnił, wyraźnie zdenerwowany.
– Zaraz, jak to zdemolują, kto znowu?
– Stare dzieje, stare pryki. Chcę załatwić to raz na zawsze, tylko do tego potrzebuję twojego wsparcia... – Spojrzał na nią z nadzieją w oczach.
– Oczywiście, jestem z tobą, chyba w to nie wątpisz? Co mam zrobić?
– Na początek... wyjść za mnie? – mruknął i w końcu się uśmiechnął.
YOU ARE READING
Sinokoperkowy róż
Short StoryZbiór krótkich form, a na początek, perypetie poszczególnych właścicieli pewnego samochodu. Opowiadania mogą zawierać treści nieodpowiednie dla nieletniego czytelnika.